` stoję ze spuszczoną głową na środku chodnika.kłębią się w niej miliony pytań i niewypowiedzianych myśli.podnoszę wzrok i spoglądam na moją najlepszą przyjaciółkę.zawsze była mi bardzo bliska,ale teraz wydawała się być poza moim zasięgiem.była daleko,stanowczo za daleko,by mogły dotrzeć do niej moje prośby i błagania,aby na powrót stanęła u mojego boku.omotana "słodkim" charakterkiem tamtej zakłamanej,zachłannej suki,nie dostrzegała niczego poza nią.od pewnego czasu spędzały razem całe dnie.zeszłam na drugi plan.to nie pierwszy raz,ale zabolało dużo bardziej niż poprzednie.była dużo ważniejsza,od moich wcześniejszych najlepszych przyjaciółek,ale nie okłamujmy się.ta dziwka wygrała,a ja przegrałam i stałam przed nią z pustymi rękoma.nie miałam żadnego asa w rękawie.zabrała to co dla mnie najcenniejsze.wszystko to co mogła zabrać.kogoś na kim mogłam polegać.kogoś komu ufałam bezgranicznie. kogoś,z kim mogłam śmiać się z najmniejszych drobiazgów i płakać z powodu najgłupszych błahostek.
|