Szła ciemną uliczką wokół zniszczonych starością bloków i pożółkłych trawników. Na końcu drogi świeciła się słabo latarnia, i wydawało się że jest ona jej ostatnią nadzieją. Bezchmurne niebo pokazało pełnię księżyca. W uszach słyszała tylko bit nowej piosenki i szybkim krokiem wracała do domu. Nagle zza rogu wyłoniły się dwie postacie. Stanęła jak wryta przerażona zaistniałą sytuacją. Dwie osoby przytulały się w najlepsze śmiejąc się i wygłupiając, przypatrywała im się przez chwile wypatrując twarzy. Uspokojona wzięła oddech i ruszyła przed siebie z nadzieją że dotrwa do końca dnia. Popatrzyła jeszcze raz na parę i zatrzymała się ponownie. W świetle latarni zobaczyła chłopaka z którym wiązały się jej wszystkie wspomnienia i którego w dalszym ciągu kochała. Obok niego jakąś piczę z którą się przyjaźnił kiedy jeszcze byli razem. Cicho jęknęła i zrobiła krok do tyłu. W głowie miała mętlik. Skryła się w cieniu próbując powstrzymać łzy. Był zwykłym chujem.
|