Powiedzmy, że jesteśmy w sobie zakochani. Siedzimy na trawie gdzieś za miastem, patrzymy na zachodzące Słońce. Jest dobrze, miło, przyjemnie, ciepło. Ale co gdy zajdzie Słońce ? Odprowadzisz mnie do domu. Powiesz dobranoc. Uśmiechniesz się swoim szyderczym uśmiechem. Nie spojrzysz nawet na mnie.Wiesz dlaczego ? Bo nie masz odwagi nawet usiąść koło mnie na schodach domu, przytulić, już nawet nie powiem o małym buziaku. Widzę po twoich zamyślonych oczach, że chciałbyś tak. Powiem; -Proszę usiądź koło mnie. - Usiądziesz, - przytul mnie - przytulisz. - Pocałuj. - pocałujesz. Ale nie spojrzysz nawet w moje oczy. Wiesz czemu ? Boisz się tego, że się zakochasz. Bo to tak boli. Przeszłam już dużo ale kogoś takiego nie spotkałam. - Spójrz na mnie, proszę. przecież nic Ci nie zrobię. - powiedziałam. - Tak wiem, ale... Chcesz być ze mną ? - zapytał i było po nim widać, że odpoweidź "nie" sprawi mu wielki ból i dużo go kosztowało to pytanie. - Tak. Z moich oczu poleciały łzy
|