|
wczoraj był mój były, przyjechał swoim czinkłeczento, w swojej niebieskiej czapce, ze swoim najlepszym kumplem, zgodnie z tradycją wybrał sobie super normalną godzine 23:47. wyszłam do niego, sama nie wiem czemu. naiwnie wierzyłam że tym razem coś sie wyjaśni, coś sie zmieni. ale było tylko wzajemne olewanie sie, ja rozmawiająca z jego kumplem, on z moją siostrą. i ich wkurwione miny, kiedy krzyczeli "rozmawiajcie ze sobą! kurwa wyjaśnij jej wszystko i będzie luz." rutyna, bo od naszego końca, był tu z kimś 7 razy, zawsze to samo. nawet nie jest w stanie napisać sms żebym wyszła, zawsze zwala to na siedzącego obok kumpla.
|
Dodaj komentarz
