chwytasz porażkę jak miłosną fraszkę, nie odwracasz się za siebie, nie mówisz "ale" , bo winni się tłumaczą, wciąż pod nosem płaczą, szukając rozgrzeszenia, które nic nie zmienia, zwalają na ciebie, wszystkie przekręty, chyba ktoś tu z nas jest jebnięty, mówiąc bzdety, psuje mi renomę ,wtedy, uruchamiam mózg działania, jak ulepić drugiego takiego bałwana? obrzucić go błotem czy też zrównać swoim wzrokiem? :< I końcówki nie ma brak myślenia ;X ;((
|