Godzina 00.45 w nocy. Na biurku lampka wina w ręce papieros a na twarzy tylko schnące łzy. Siedzę naga przy zapalonym świetle, ludzie przechodząc ulicami patrzą się na mnie i wytykają. Mam gdzieś co sobie pomyślą, co zobaczą, kto zobaczy. Wiem, że jesteś kilkaset kilometrów ode mnie i tylko to się liczy. Nawet nie wiesz jak tęsknie. Nie wiesz, że siedzę już czwartą godzinę i słucham w kółko tej samej piosenki. Zamiast moich ulubionych papierosów palę Twoje. W pokoju czuję zapach Twoich perfum mieszających się z dymem. Patrzę na dwie nutelle zjedzone z tęsknoty, na paczki papierosów wypalonych z tęsknoty, na butelki wina wypite z tęsknoty. I na prawdę już nic nie jest okej. Już nic nie jest w stanie zmienić tego wszystkiego. Nikt nie może mi obiecać, że będzie lepiej. A ty? Ty pewnie śpisz śniąc o niej. Wybrance Twojego serca.
|