|
zgubilamnick1996.moblo.pl
umówiłam się z nim na dziewiątą na zegarze właśnie wybiła dwudziesta trzydzieści ze spoconymi dłońmi z nerwów przechadzałam się powolnie po pokoju. Nie powiem że nie
|
|
|
umówiłam się z nim na dziewiątą, na zegarze właśnie wybiła dwudziesta trzydzieści, ze spoconymi dłońmi z nerwów przechadzałam się powolnie po pokoju. Nie powiem że nie, ale minuty ciągnęły się niesamowicie, na dźwięk dzwonka do drzwi uderzyłam się w kolano o stolik, otworzyłam mu i w tym momencie w oczy zaczęła mnie razić przystojność mojego chłopaka. zaprowadziłam go za łapkę do kuchni i z wielką ekscytacją oznajmiłam że pieczemy Twoje ulubione ciasto rafaello, w oczach zabłyszczała Ci dziecinna raodcha. Zaczęliśmy od przygotowania potrzebnych składników, starannie podawałam, odbierałam i stawiałam miseczki z zawartością i bez zawartości, potem przyszła kolej na wspólne zmiksowanie ciasta, ułożyłeś łapki na moich i zaczęła się zabawa, po zmiksowaniu ciasta byłam cała w mące, na sukience w kwiatuszki pozostał ślad od łyżki. Cofając się, potrąciłam miseczkę z wiórkami kokosowymi, schylając się poczułam że coś mi się posypało do włosów, wyplątałam zawiniątko.[cz,1]
|
|
|
okazało się, jednym z wiórków, podniosłam wztok on śmiał się i patrzył na mnie z troską w oczach. Wtedy rozpętała się wojna, zaczęliśmy się nimi obrzucać, miałam je wszędzie. Gdy skończyliśmy bitwę rzuciłam się na niego zarzucając ręce na jego szyi, uniósł mnie a ja oplotłam jego biodra nogami, poczułam jego zapach delikatnych perfum i przyniosłam się w inny wymiar. Gdy odstawił mnie, wróciłam do tej samej kuchni w której stałam parę minut temu. Grzecznie dokończyliśmy ciasto, zjedliśmy je wspólnie, usiedliśmy na moim łóżku i kilka chwil później spaliśmy jak zabici. [cz.2]
|
|
|
moja podświadomość coś za często odbiega od rzeczywistości.
|
|
|
za duży, wełniany sweter, herbatka karmelowa, słuchawki, kocyk, łóżeczko i książeczka - to jest mi potrzebne do szczęścia, ALE CHWILECZKĘ, widzisz tu swoje imie, że tak się unosisz radochą?
|
|
|
wiele myśli o Tobie nie dopuszczam do siebie, zaczynam dawać sobie radę, powoli wstaje na nogi, zapominam o Twoim istnieniu, zobaczysz za parę dni już będę potrafiła powiedzieć Ci w oczy 'spierdalaj' i napluć na nowe buty.
|
|
|
każdego ranka, gdy wchodzę do szkoły czuję Twój zapach, wtedy zaciskam mocno pięść, obliczam ile przerw będę musiała przeboleć patrząc na Ciebie i zaczynam prezentować swój wyśmienicie podrobiony uśmiech.
|
|
|
mija kolejny dzień bijatyki z samą sobą, próbuję się uporać z każdą myślą o Tobie które tak bardzo bolą, każdą wspólną chwilę mam wpisaną w głowie jak na dysku C, teraz stoję przed lustrem godzinami i ćwiczę sztuczny uśmiech aby wyglądał jak najbardziej prawdziwie. A to wszystko przez to że odebrałeś mi największą radochę z Twojej obecności.
|
|
|
Siedzisz, chodzisz, siadasz, biegasz obok mnie, parę dni temu siedziałeś, chodziłeś i biegałeś ze mną.
|
|
|
minął dzień od podjęcia Twojej decyzji, była negatywna, na zmianę wpadałam w monotonnie śmiechu przeplatanego z płaczem, przestałam się szykować przy lustrze godzinę i wylewać na siebie litry czekoladowych perfum - zresztą Twoich ulubionych, przestałam także cieszyć sie pełnią życia. Ale spokojnie, nie przejmuj się mną, przecież przy podjęciu decyzji nie było Ci mnie szkoda.
|
|
|
jestem, przechadzam się po szkole, przebiegam Ci pod nosem, macham, skaczę, gimnastykuje się przed Tobą a Ty i nie dajesz oderwać swojego wzroku od tej dziwki.
|
|
|
nie wiem nawet co on teraz czuję, nie wiem co myśli i gdzie jest, jestem ciekawa czy czuję tą samą pustkę co ja, czy czuję się beze mnie niepewnie i czy daje sobie z tym radę.
|
|
|
i co? i czar prysnął, w mgnieniu oka, jak pstryknięcie palcami tak szybko, że ledwo zauważalnie.
|
|
|
|