|
tylkozabawka.moblo.pl
Jedyne czego potrzeba ci do szczęścia to komputer pół litra i paczka fajek... Mi też potrzeba jedynie tego. Bo ja jestem szczęśliwa kiedy ty jesteś szczęśliwy.
|
|
|
Jedyne czego potrzeba ci do szczęścia to komputer, pół litra i paczka fajek... Mi też potrzeba jedynie tego. Bo ja jestem szczęśliwa kiedy ty jesteś szczęśliwy.
|
|
|
Nie boję się zapytać. Nie boję się odpowiedzi. Boję się, że rozwiejesz złudzenia, którymi żyję.
|
|
|
Tonę w twoich oczach. Ciemnych tęczówkach, koloru podobnego do nieba przed burzą. Kiedy się śmiejesz są jaśnieją. Rzadko bywasz smutny, czasem nawet mimo, że ci smutno-uśmiechasz się. Skąd wiem, że ci smutno? Twoje tęczówki robią się bardzo ciemne, zakładasz wtedy słuchawki i wpatrzony w podłogę słuchasz hip-hopu. Mam wtedy ochotę podejść i cię przytulić. Ale boję się, że nie mojego uścisku potrzeba ci do szczęścia...
|
|
|
Zaczęła krzyczeć. Po rękach spływała jej krew. Uderzyła pięściami o podłogę. Ciągle krzyczała. Wyła z bólu. Ale nie z fizycznego. Nie, nie bolały ją ręce pocięte żyletkami. Nie bolały sine od zaciskania pięści. Nie bolały spuchnięte od przygryzania usta. Bolało ją serce. Jak mogła być tak naiwna!? Jak mogła być tak głupia i myśleć, że jemu chociaż trochę zależy. Nie miała już złudzeń. Po tym, co mówił o niej przy swoich kumplach. Niby żeby się popisać... Proszę, niech się popisuje, robi co chce, ale niech się potem nie dziwi, że ona do niego nie pisze, że woli patrzeć na jego kolegów niż na niego. Nie, dość to za bardzo ją bolało!
|
|
|
On chyba nie ma dziewczyny... ale załóżmy, że ma. Załóżmy. Żeby mój rozum miał pretekst by powstrzymać serce przed napisaniem do niego. Żeby nie bolało tak bardzo kiedy przezywa mnie by popisać się przed kumplami. I wtedy mając już telefon w dłoni, wpisując wiadomość do niego, w głowie zaświeca się czerwona lampa "-A jeśli on ma dziewczynę?- Nie wpier*alaj się w jego życie... Bądź, ale tak aby mu nie utrudniać życia.-Ale mi na nim zależy...-Jeśli ci na nim zależy to się nie wpier*alaj bez potrzeby. Zostaw go w spokoju. Niech będzie szczęśliwy. Z nią.-Masz rację, rozum. On ma być szczęśliwy. " On nie ma dziewczyny. Ale tak jest łatwiej. Łatwiej niż walczyć. Łatwiej niż cierpieć kiedy on nieświadomie rani...
|
|
|
Umalowała usta. Rzęsy pociągnęła mascarą. Ułożyła długie loki. Założyła ulubione jeansy i dużą, luźną bluzę. Spojrzała w lustro i westchnęła. "Następnym razem kupię wodoodporną mascarę"- pomyślała, wycierając ciemne strużki z rozmytego łzami tuszu...
|
|
|
Patrzyła niewidzącym wzrokiem przez okno. Było już ciemno. Oparła się czołem o ścianę. Zacisnęła pięści -Nie będę płakać... Nie będę płakać... -powtarzała sobie w kółko. Poczuła, że jej paznokcie przebiły skórę. Przykucnęła. Zaczęła spazmatycznie płakać. Skuliła się. - Dam radę. Muszę dać radę... - Bolało. Nie, nie chodzi o dłonie po których spływały cienkie stróżki krwi. Chodzi o jej wnętrze. Rozdzierało ją coś od środka. Zimno. I jednocześnie gorąco. Nic nie było "Ok". Ale jutro i tak, tak powie. Ze sztucznym uśmiechem i udawaną obojętnością. Że niby ON wcale ją nie obchodzi...
|
|
|
A ona dopiero teraz poczuła, że ma na policzkach łzy. -Bo boję się o Ciebie.- wyszeptała i pod wpływem impulsu dodała -Bo... ja cię kocham...- Spojrzał na nią. Nie mogła wytrzymać jego spojrzenia. Nie po tym, co mu wyznała. Krew ściekała mu po szyi. A jego twarz bledła, ale mimo to zdołał wyszeptać- Ja Ciebie też.- Zobaczyła, że jego głowa zaczyna opadać, a on chyba traci powoli przytomność. Jeden z jego kolegów podtrzymywał go. Zbliżyła się. Spojrzała na tego kolegę, a on delikatnie położył jego głowę na jej kolanach. Chłopacy przynieśli swoje bluzy. Któryś go przykrył. Przytuliła go. Wiedziała, że nic poważnego mu nie jest, ale mimo to bała się. Bardzo się bała. Przyjechała karetka. A on ocknął się tylko na chwilę, by powiedzieć jej- Ale nie zapomnij, że ja cię kocham. Nie zapomnij. Proszę.
|
|
|
Siedziała na ławce w deszczu przyglądając się chłopakom biegającym na boisku. Piłka nożna nie była jej ukochanym sportem. Ale on tam był, a on był bez wątpienia kochany. Tylko, że on o tym nie wiedział, nie wiedział jak bardzo ona go kocha. Mimo, że on kochał ją tak samo mocno. Deszcz lał coraz mocniej. Ona zaczęła trząść się z zimna. Ale siedziała dalej. Przecież to ON poprosił by przyszła na ten mecz. Gwizdek. Nie wiedziała dlaczego. Dlaczego sędzia przerwał mecz. Przecież jeszcze 10 minut do przerwy. Przez gęsty deszcz nie widziała dokładnie co się dzieje. Ale intuicja podpowiadała jej, że coś jest nie tak. Bez zastanowienia wbiegła na boisko. I zobaczyła go. Leżał z zakrwawioną brodą. Ktoś musiał zamiast trafić w piłkę trafić w jego szczękę. Otaczali go koledzy z drużyny. Podbiegła bliżej. Słyszała jak trener dzwoni po karetkę. Klęknęła przy nim. -Czemu płaczesz?- Powiedział słabym głosem i nieudolnie próbował się uśmiechnąć. A ona dopiero teraz poczuła, że ma na policzkach łzy. CD
|
|
|
Usiadła na drzewie, było już ciemno. Spojrzała w wodę, która była pod nią. Niewielka rzeczka. Ale na tyle głęboka, by można się utopić... Zsunęła się niżej, ledwo się trzymając. Przez głowę przemknął jej ON i ten jego cwaniaczy uśmiech, który tak kochała. Kocha. Tak, kocha. Bo ona nadal go kocha, tylko, że ON wolał inną. Tą plastikową laleczkę Barbie. Solarę z tlenionymi włoskami. Zsunęła się niżej, jeszcze jeden ruch i znajdzie się w wodzie. Tylko centymetr. Dzieli ją od wiecznego spokoju od niego. Bez tej jej obsesyjnej miłości do niego. Ugięła ręce, by zsunąć się do wody. Ale zamiast tego jej ręce podciągnęły ją z powrotem. Znowu nie dała rady zrobić tego. Ale dlaczego?! Pytała, czemu jeszcze tu siedzę!? Czemu? Bo ciągle miała nadzieję. Nikłą. Płonną. Ale jednak nadzieję...
|
|
|
|