|
Rzeczywistość dla mnie może nie istnieć. Żyję w zupełnie inny świece, gdzie jesteśmy razem, szczęśliwi i żywi, bez problemów i rozczarowań. Niestety ten mój świat jest tylko chwilowy, rzeczywistość jest silniejsza i nie daje zapomnieć o tym całym bólu i cierpieniu, które nigdy mnie nie opuści...
|
|
|
Moment kiedy niebo przestaje być niebieskie, a wódka smakuje jak lek na wszystko. Może i kurwa żyję tą pierdolona przeszłością, bo nie umiem się z tym pogodzić. Straciłem wszystko, nawet chęć do życia i istnienia, chętnie bym wyskoczył z okna, ale nie jestem tchórzem, nie zabije się. Kiedyś życie mnie wykończy, a to tylko kwestia czasu...
|
|
|
|
Emocjonalny rozpierdol i zamęt w sercu, od Twojego odejścia to moja codzienność.
|
|
|
Godzina 02:43 - leże w łóżku, gapiąc się w biały sufit. W uszach mam słuchawki z których lecą same smęty. Zerkam na świecące za oknem latarnie, które z czasem powoli gasną. Za oknem słychać ciche szczekanie przestraszonego psa i wiatr, który wieje. Zamykam oczy, widzę ją, widzę nas, w objęciach, zakochanych, wpatrywujących się w naszę oczy. Otwieram oczy i nagle wszystko znika, a w myślach nadal ona.
|
|
|
Czasem coś wymyka nam się z rąk, mimo że tak bardzo chcemy to przy sobie zatrzymać, nie potrafimy temu zapobiec. To dziwne uczuce bezsilności, które ogarnia mnie całego, gdy tylko o tobie pomyślę. Coś wtedy zżera mnie od środka, kawałek po kawałku, czuje, że moge zrobić dla ciebie wszystko ale cie już tu nie ma. Nie mogę nic na to poradzić, ani temu zapobiec. Już jest za późno...
|
|
|
Uwielbiałem budzić się obok niej i kłócić się o to, kto pierwszy wstaje. Swoim uśmiechem rozpierdalała cały system, tylko jej pozwalałem nosić moje koszulki i czapki. Tylko z nią potrafiłem milczeć i oglądać wampiry. Tylko z nią robiliśmy bitwę na poduszki, tylko ona wiedziała gdzie mam łaskotki. Tylko przy niej znikały moje problemy, tylko ona mogła stawać na moich butach by dosięgnąć ust. To moje ramiona były dla niej schronieniem, a jej słowa i dotyk były moim lekarstwem. To jej już przy mnie nie ma, to właśnie moje serce rozpada się na milion kawałków z tęsknoty, to ona odeszła.
|
|
|
Gubię się we własnym życiu. Biegnę za czymś co już dawno straciło sens, za czymś czego już nie ma i nie będzie. Żyję złudzeniem, że kiedyś odnajdę to czego szukam i zobaczę koniec niekończącej się pogoni za szczęściem i nie spełnionymi marzeniami...
|
|
|
Któregoś dnia ja też zniknę z tego świata, zostawiają tych wszystkich ludzi i te wszystkie nie spełnione marzenia, złamie wszystkie obietnice , oszukują sam siebie skryję się w cień i zniknę raz na zawsze...
|
|
|
Każdej nocy śni mi się ten sam koszmar, w którym ty grasz główną rolę. Stoję nad twoim otwartym grobem i nie mogę się pogodzić z rzeczywistością, nie potrafię w to uwierzyć, że to spotkało właśnie ciebie, a może nie chcę w to wierzyć?, może wolę mieć tą pierdoloną nadzieję, że kiedyś obudzę się z tego koszmaru i wszystko wróci do normy. Ale wiem, że to nie możliwe, łudzę się tylko tą nadzieją na lepsze jutro, lecz co mnie tu jeszcze trzyma jak nie ona?
|
|
|
Gwałtownie w środku nocy otwieram rozpaczliwie smutne i spuchnięte oczy, spontanicznie podnosząc się wraz z przyśpieszającym się oddechem. Siadam na łóżku opierając się o ścianę, a swoje kolana tulę do siebie, lekko się kołysząc, niczym opuszczone dziecko. Czuję chłód, zaczyna brakować mi powietrza, a po plecach przechodzą mi ciarki. Z zagryzionych warg szepcze przekleństwa, krzyczę z bólu, próbując się uspokoić. Papierosy wypadają mi z trzęsących się rąk. Nagle wszystko ustaję. Słyszę tylko mój oddech i deszcz uderzający w szyby. Czuję łzę spływającą po moim policzku, którą szybko wycieram wmawiając sobie, że jestem silny. Stoję wpatrzony w lustro, mając nadzieję, że to tylko lustrzane deformacje, że to nie jestem prawdziwy ja. Proszę zapewnij, że każde kłucie w klatce piersiowej ma jakieś znaczenie, że ten cholerny ból ma sens. Powiedź, że miliony szpilek wbijanych w mięsień mego serca, nie są karą / net
|
|
|
a wieczorami wtulając się w poduszkę, zamykam oczy, staram się oszukać własną podświadomość. przypominam sobie zapach twego ciała, ciepło dłoni. to nie takie trudne, od kiedy pozwoliłaś
poznawać się kawałek po kawałku, tak powoli zadurzając się coraz bardziej. wyobrażam sobie ciebie obok, smak twych ust, które tak bardzo uwielbiałaś zatapiać w moich łącząc je w jedną całość. ramiona, w których budziłem się każdego dnia, i ten cudowny uśmiech zadedykowany tylko dla mnie.
|
|
|
|