|
skinny-love.moblo.pl
czy naprawde? czy przyjaciel jest przyjacielem? czy frajer jest frajerem? pytania krążą odpowiedzi uciekają a słowa pustką się stają. skinny love
|
|
|
czy naprawde? czy przyjaciel jest przyjacielem? czy frajer jest frajerem? pytania krążą, odpowiedzi uciekają, a słowa pustką się stają. /skinny-love
|
|
|
a niech tam.. bo nawet frajero, słodko-kwaśnych snów życzę do poduchy. oby owe sny, w ostatnią noc tego pokrętnego roku 2011, były a jakże jedwabiste i nie żeby innaczej perłowe i szkliste. amen :3 /skinny-love .. a któż by inny :x
|
|
|
jak podczas snu umykał strach, tak teraz znika nikły lęku ślad. /skinny-love
|
|
|
od paru dni zastanawiała się. czy nie łatwiej byłoby być zimną suką. nie przejmowałaby się pogardami innych. zatracała w dymie nikotynowym. uciekała w igły pełne marihuany, które wbijałaby sobie prosto w żyły. nakładałaby, tak duży make up, z którego nikt nie zauważyłby prawdziwej jej. płakałaby tylko ze śmiechu, z powodow nie znanych nikomu innemu. nie zastanawiałaby się nad tym kogo skrzywdziła, ani kto skrzywdził ją. posługiwałaby się przekleństwami z taką łatwością, jak dziś posługuje się słowem hej. nie bałaby się skoczyć z mostu, wieżowca, nie znałaby lęku. miałaby życie, które nie ma sensu, ale beż niego jest idealne. żyłaby według własnych reguł i nie przeszkadzałaby jej nigdy pustka w sercu, ani samotność. /skinny-love
|
|
|
biegla z radoscia w sercu. a kiedy zatrzymala sie by zaczerpnac tchu cos zauwazyla. wiatr sie wzmocnil i targal liscmi jedynego drzewa, ktore widziala w ciemnosciach nocy. do oczu naszly jej lzy. i stala tak, miarkowala oddech. probowala go uspokoic. trwala w ciszy powiewow wiatru. w sumie krotki moment odretwienia i letargi. poczym ruszyla przed siebie lekkim, powolnym krokiem, ogladajc gwiazdy. serce sciskal jej zal. ta niespodziewana utrata, ktora zaznala w zyciu. ta utrata nie miala jej chyba opuscic do konca zycia, bo widziala ja nawet w poruszanych wiatrem lisciach. /skinny-love
|
|
|
siedziala otulona kocem, w myslach spiewala "pozwol odnalezc siebie..". byla niemozliwie spokojna, wiedziala ze to krotkotrwaly stan, ale upawala sie kazda jego sekunda. tekst piosenki polskiego rapera wciaz powtarzala jak mantre w myslach. rap.. jeszcze nie dawno nie pomyślałaby, że będzie go sobie tak beztrosko nucić, siedząc na podłodze, nie myślac o problemach, bedac tym razem nie obojetna, a pozytywna. tak po prostu /skinny-love
|
|
|
pewnego dnia, stosunkowo nie dawno w zwyklym miescie, na sali polozniczej odbyl sie porod. pewnej szczesliwej kobiecie urodzila sie coreczka. malutka blondyneczka, wazaca 3.600g, nikomu nie wadzaca dziewczynka.. dziewczynka, której los postanowił się nie nudzić. tak sobie wymyślił, że pobawi się z jej szczęściem. i w ten oto sposób pietnaście lat już trwa jego zabawa. czasem szczęściu odpuszczając, pozwala pomagać coraz to starszej dziewczynie. robi tak stosunkowo rzadko, zeby pozniej z ogramna satysfakcja namieszac i wyrzadzic kilka niefortunnie ogromniastych szkod w jej zwyczajnym, szarym życiu.. a historia tejże dziewczyny trwa nadal i będzie dalej trwac, do czasu, gdy jej los sie znudzi i zakonczy zabawe z jej szczesciem. wtedy to juz bedzie zwykly koniec. jej. jej zycia. jej mysli. jej uczuć. jej uśmiechów i łez. koniec /skinny-love
|
|
|
już długo siedziala w ciemnosciach, ale dopiero teraz poczula lek. przemozny i niedookielznania. ów strach nie był spowodowany ciemnością. to bylo cos innego. czula dreszcze. przeszywajace jej serce. zimne, ale takie .. puste. nic nieznaczace. nie wiedziala co o tym myslec. skulila sie. nie chciala o tym myslec. o niczym. chciala nie myslec. bo jej mysli ja przerazaly, nigdy nic dobrego z nich jej nie przychodzilo. a przynajmniej ona tak uwazala. to co mysleli inni, nie obchodzilo ja to. a przynajmniej , jedynie odrobinke, w nieznacznym stopniu. tak cholernie nieznacznym , ze kazde zle slowo wypowiedziane do niej przez byle kogo ja ranilo. kazde. nawet wypowiedziane przez idiotow, skurwysynow i innych ludzi tego typu. i siedziala tak, skulona dalej. powstrzymujac lzy i sama siebie przed jebnieciem glowa o sciane. czas lecial dalej. przeznaczenie szalalo w dzikim tepie, droczac sie z losem i szczesciem. a ona siedziala, powoli myslec o smutkach przestawala. /skinny-love
|
|
|
przeklinam przeznaczenie, a niech mnie kurwa stad zabierze *_* ./skinny-love
|
|
|
czula jeszcze smak czekolady w ustach i wzbierajace do oczu lzy. wiedziala ze te poplyna. nie miala co do tego watpliwosci. zawsze tak bylo. emocje braly nad nia gore. a ona byla na siebie o to zla. czula gniew, cholernie mocny. i zapragnela poczuc radosc, a przynajmniej nikly jej blask. okruszek szczescia.. nie liczyła na wiele.. sięgnęla po kolejny kawałek czekolady. pragnęła poczuć się jak dziecko, szczęśliwe słodyczą i tomże chwilą.. jednak czekolada wydała jej się gorzka. nie smakowała tak jak jeszcze przed krótką chwilą.. i wtedy spostrzegla ze sie usmiecha. tak szczerze, tak jak kiedys. przez krotka chwile, nie wiedziala czemu poczula cieplo na sercu. zamknęła oczy. polozyla glowe na poduszke i tak po prostu zasnela. nic jej w ta noc juz nie trapilo, jedynie bajeczne i tajemnicze zycie się snilo. /skinny-love
|
|
|
nauczyla sie udawac, grac. zapomniala naprawde żyć i szczerze sie smiac. ./skinny-love
|
|
|
|