jest grubo po czwartej, a ja kompletnie nie wiem co ze soba zrobic. ciekawe czy w ogole zasne. ale marnie to widze. wyszlabym na dwor, jednak wiejacy wiatr, przypomnialby sercu o smutku. zjadlabym cos, ale cokolwiek to bedzie, czuje, ze mi nie posmakuje. narysowalabym cos, jakies moje odzwierciedlenie uczuc, ale dlugopis, olowek, kredki, a nawet puls. to wszystko i to nic nie zechcialoby mnie sluchac. pouczylabym sie, ale nie jestem az tak walnieta, zeby sie uczyc w czasie wolnym. obejrzalabym film, ale nie mam pojecia jaki nadawalby sie do poduszki. zagralabym w gre, gdyby tylko jakas mnie bawila i dawala satysfakcje. napisalabym wiersz, tyle ze gdzies w potarganych lokach zgubilam dzis natchnienie. wiec pozostalo mi marne siedzenie. o zyciu myslenie. mhm, to takie dolujace stwierdzenie. dusze ogarnelo bezszelestne wiezienie, z ktorego wyrwac go moze tylko senne spostrzezenie. jednakze, nie moge zasnac i pozostaje mi tylko przez kolejne sekundy, zwyczajnie, brnac. /skinny-love
|