|
dzień zakochanych? przecież ja jestem zakochana czyli to jest też moje święto tylko z taką różnicą, że przeżywam to sama bo druga osoba nie odwzajemnia moich uczuć. Wypije za niego, zrobię kolejną kreskę na mojej ręce na jego wiwat, zapłacze ten ostatni raz przy lampce wina, wyjdeę po raz ostatni z domu i już nie wróce.
|
|
|
A teraz udam, że nic się nie stało. Będę taka jak zawsze, będę uśmiechać się do Ciebie, szukać pretekstu by usiąść jak najbliżej obok Ciebie, będę dalej tą idiotką,która ma nadzieje, ze będziecie razem.
|
|
|
Tak mija już miesiąc od kiedy straciliśmy kontakt, z pozoru dla każdego patrzącego z boku nie powinno to robić wielkiej różnicy i na pewno nie powinno jakoś utkwić mi w pamięci, bo to był kolega. Dla mnie niekoniecznie, to było 50% mojego ciała i 100% mojego umysłu. To część którą za żadną cenę nie da się zredukować, uzupełnić czymś innym. Tak wiem, mówię innym że zapomniałam, próbuje znaleźć w mojej głowie ten przycisk backspace i usunąć na zawsze, tak bardzo chce zapomnieć, ale to jest silniejsze ode mnie. Ta świadomość, że jestem dla niego obojętna już od jakiś 6 miesięcy. Tak nieraz zastanawiam się czy choć raz śniłam mu się, czy choć przez sekunde pomyślał o mnie w superlatywach? może kiedyś tak ale teraz...nie łudzę się już że wszystko się ułoży, bo wiem że tak nie będzie. To skończony rozdział, który z pozoru jest już zamknięty, lecz w rzeczywistości jest inaczej. Próbowałam zapomnieć, chwilami udawało mi się to doskonale jednak nie było to długo trwałe.
|
|
|
Ranisz mnie deszczem swoich kłamstw.
|
|
|
Wiedziałam tylko , że muszę żyć dalej , muszę być silna i muszę się uśmiechać , bo nikogo nie obchodzi , że posypał mi się świat.
|
|
|
Ból doświadczeń sprawia, że Twoje serce rozpierdala od środka.
|
|
|
Dążyła do perfekcji. Liczyła na to, że któregoś dnia on powie nie wystarczasz juz mi jako przyjaciółka.
|
|
|
Permanentny niedobór witaminy "On"
|
|
|
Kiedyś spojrzę Ci tymi opuchniętymi, szczypiącymi i czerwonymi oczami prosto w ryj i wykrzycze jak bardzo Cie nienawidzę.
|
|
|
Najgorzej jest wieczorem, kiedy kładziesz się na łóżku i masz iść spać. Wtedy, gdy leżysz i nie czujesz nic, prócz tej cholernej pustki. Godziny patrzenia się w sufit. Łzy na policzkach, których już nawet nie wycierasz, bo nie jesteś w stanie, spokojnie płyną po Twoim policzku opadając delikatnie na pościel. Chcesz zasnąć, nie możesz. Nie potrafisz zamknąć tych skurwiałych powiek i przestać myśleć.. przestać myśleć o jego osobie choć na chwilę. Z Twoich oczu dalej uwalniają się słone łzy. To dziwne uczucie w klatce piersiowej, ciężkie oddechy i ból, który jest w Tobie co noc i nie możesz nic z tym zrobić. Przypomina Ci się jego oddech, choć tego nie chcesz, widzisz w swoich łzach jego źrenice i dłonie, których zawsze było Ci mało. Nagle wszystko ustaje, jakby świat się zatrzymał. Podnosisz się i nie widzisz już nic. Zadajesz sobie pytania gdzie on jest, co robi.. Chowasz swoją smutną twarz w dłoniach i słyszysz setki drażniących Cię myśli krzyczących: JEGO JUŻ NIE MA .
|
|
|
Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić.
|
|
|
Widzisz, ja nie wiem czy chcę o nim zapomnieć, ja sama nie umiem podjąć takiej decyzji, bo jestem z tych którzy do końca walczą, chociaż czasami to już nie ma sensu.
|
|
|
|