|
Tak dzięki Tobie, nie chce już żyć, nie chce myśleć dlatego tak jest, nie chce pamietać tych dni przegadanych z Tobą, nie chce czuć dotyku Twoich ust, nie chce oddychać tym samym powietrzem. Nie chce żebyś ranił. Chce zebyś przestał istnieć.
|
|
|
Rozpływająca się w jego piwnym oczach myślała kiedy to będzie mogła go przytulić.
|
|
|
Teraz dla mnie jesteś kimś więc niż zwykłym facetem, jesteś całym światem, kluczem do mojego serca, częścia mnie samej.
|
|
|
Ewidentnie było widać ten jego wzrok, ten szyderczy uśmieszek w moją stronę, mówiący straciłaś wszystko.
|
|
|
Tak łamałam serca, tak bawiłam sie uczuciami innych, a wiesz dlaczego? przez tą jedna miłosć, która siedzi gdzieś tam w środku.
|
|
|
Dla mnie z dnia na dzień stawał się osobą na której coraz to bardziej zależało. To dzięki niemu próbowałam na siłe zapominać o kims kogo kocha, to właśnie on uświadomił mi w jakim człowieku potrafiłam sie zakochać.
|
|
|
Nie chciałam o nim myśleć, to było takim impulsem, zupełnie nad tym nie panowałam. Teraz jedynie może być lepiej, przecież gorzej się nie da.
|
|
|
Boję się , że z biegiem czasu te wszystkie wspomnienia wyblakną , nie będą one już tak intensywne. Boję się że moje zmysły nie będą już w stanie przypomnieć sobie Twojego zapachu ani tonu głosu , gdy przymknę powieki jedyne co ujrzę to delikatny zarys Twojej postury. Boję się , że nadzwyczajnie nie będę już pamiętać człowieka , który tyle dla mnie znaczył .
|
|
|
Przepraszam, nie chciałem się w Tobie zakochać. Tak wyszło.
|
|
|
Możesz cierpieć, możesz stać się najgorszym człowiekiem, ale po chuj? podnieś się, weź głęboki wdech, zatrzymaj powietrze w płucach i pomyśl: ktoś kto ma gorzej daje radę, więc czemu nie ja? wypuść powietrze uśmiechnij się i spełniaj marzenia, bo do tego zostaliśmy stworzeni.
|
|
|
Może to nie do końca jest tak, że się poddałam. Ja tego nie zrobiłam, nie byłabym wstanie. Upadam i potykam się na prostej drodze, ale wychodzę z tego cało przecież zdarzają się błędy. Bywają chwile, że tracę świadomość, że się odcinam, że chce zaprzestać walki i odpuścić wszystko i zarazem wszystkich. Cholera. Przecież nie może być ze mną aż tak źle. Czy jest? Przecież chodzę, patrze, oddycham, żyje. Bo żyje prawda? Może nie pełnią życia, bo już nie potrafię. Bez niego nie. Ale jestem tutaj, wśród ludzi. Nie taka jak wcześniej. Mniej naiwna, mądrzejsza, silniejsza, odporniejsza, bardziej zamknięta w sobie, lecz sam fakt, że jestem powinien uszczęśliwiać bliskich. Sama dla siebie jestem martwa, bo on stał się martwy. Podobno ja i on to jedno. Jedna dusza, jedno serce. Wychodzi na to, że jesteśmy ze sobą nieodwołalnie złączeni, a wręcz nierozerwalnie.
|
|
|
No dobra, pora się obudzić i spojrzeć przez szybę na szarą i brudną rzeczywistość skażoną tymi wszystkimi ludźmi nie zasługującymi na to, by posiadać tak cenny dar życia. Nadszedł czas otarcia łez i przywyknięcia do widoku ścierwa. Chyba najwyższa pora uświadomić sobie, że pustka, chłód i obojętność, które przeszywają źrenice, nie będą już zaspakajane jego obrazem. Nie wypełnią się już jego odbiciem, od którego zależał rytm bicia mojego serca. Co z tego, że życie nie pozwala nam osiągnąć takiego stopnia szczęścia jakiego pragniemy. Liczmy się z tym, że u każdego człowieka, który nie był zwykłym przechodniem pozostawiliśmy cząstkę siebie, której nie odzyskamy. W takich chwilach tracimy ułamek serca, bezpowrotnie. Jedyne, co należy zrobić to zaakceptować obecną sytuacje.
|
|
|
|