|
rozpierdalacz_852.moblo.pl
2. Ona szykowała się na melanż w swym domu on w celu zakupu udał się na przedmieście ona witała swoje koleżanki i ziomów on był punktualny w miejscu spotkania ona
|
|
|
2. Ona szykowała się na melanż w swym domu
on w celu zakupu udał się na przedmieście
ona witała swoje koleżanki i ziomów
on był punktualny w miejscu spotkania
ona wyszła na zewnątrz by otworzyć bramę komuś
on został wystawiony bo kręciła się tam psiarnia
ona gdy go zobaczyła zawołała go do domu
on bez zastanowienia skorzystał z okazji
ona była śliczna, naturalne piękno w genach
on na jej widok w bani miał milion fantazji
ona postanowiła zaprosić go na melanż .
|
|
|
1. On mieszkał w typowej polskiej dzielnicy
ona na przedmieściach w domku z ogrodem
on lubił się bawić, wciągał kreski, żarł piksy
ona do szkoły jeździła swym własnym samochodem
on od małolata miał kłopoty z prawem
ona grała na fortepianie, po szkole tenis
on gdy chciał się naćpać okradał swoją mame
ona miała zapewnioną przyszłość i nic tego nie zmieni
on na dyche ćpania z kumplami robił ściepe .
|
|
|
To nie takie łatwe, to nie takie proste
wytłumaczyć w kilku zdaniach to co czuje,
znasz mnie, widzisz mnie codziennie obok siebie
gdy spoglądasz w moją stronę nie istotne,
wszystko nie istotne kiedy jestem tu i teraz,
życie sensu nabiera, ja umieram po czym rodzę się ponownie,
jak w sylwestra sztuczne ognie, eksploduję,
czy ty wiesz co ja wtedy w tym momencie czuje,
miłość, to ciekawe jak zmienia człowieka,
to jak rwąca rzeka nieustannie drąży głazy,
każdy na nią czeka, jak na stacji stoi, wypatruje .
|
|
|
1. Taki skurwysyn...kocham Cię
Weź mocno mnie obejmij, jakby świat miał dziś się skończyć,
Ja chwycę ciebie mocniej i przytulę, weź mnie dotknij.
Wierzchem swojej dłoni przejedź po moim policzku,
Poczuj twardy zarost, spójrz mi w oczy, jestem - przyjdź tu,
Na serio tysiąc słów, tysiąc gestów i pomysłów,
Jestem przy Tobie, bliskość, pomieszanie zmysłów,
Piękna kobieto już na starcie się zachłysnąłem
Twoją urodą, kocham Cię, więc cały płonę,
Chcę Cię za żonę, nigdy już nie zechcę innej,
Potrzebuje tylko Ciebie, więc pytam czy za mnie wyjdziesz,
Zrobić Ci krzywdę? Uwierz nie ma takiej opcji,
To najważniejszy track z moich historii miłosnych,
Kocham Cię, bądź mym oparciem, inspiracją,
Uosobieniem marzeń, piękną, zmysłową kochanką,
Ten track nie hardcore, ja Ci go nie zafunduje,
Po prostu ze mną bądź nie zawiodę, obiecuję!
|
|
|
1. Ej, tu żyć jest trudno
Co bądź tu dno
Błądź by nie wpaść
Błądź by sens kraść
Zbyt wielu nie stać
Tu przeplata się bogactwo i ubóstwo
Jedni charują za cztery blachy brutto
Drudzy wygrzewają dupsko
Są ludzie, którym ciężko wyrwać się z matki
Tęsknią za komuną
A nie mogliby żyć bez demokracji
Inni mają ambicje
Dom, kochającą kobietę
Różnią się od tych wolno żyjących
Miłością pod sklepem
Populizm, prawa bytu
Patrzę na zmęczone twarze
Które strawił komunizm
I sprzedawczyków
Tych zastraszanych przez prokuraturę
I policję
Mimo tego kombinują na lewo
Większość pierdoli system
Żyją na zabój młodzi
Wierz mi
Te bloki mają w sobie coś więcej
Niż wilgoć i zapach pleśni
Życie toczy się swoim rytmem
Wiarę nosimy w sercu
Czasem mam wrażenie, że tu
Czas się zatrzymał w miejscu
|
|
|
1. Ja nie ulegam groźbom, wychodze ci na przeciw
Ty sam przyniesiesz linę, by ziom cię powiesił
Nic ponad moje siły, nic mnie nie ogranicza
Mam pierdolony upór, jebaną wole życia
Wciąż na ulicach, posłuchaj co ci powiem
Zrób liste za i przeciw spuść głowę w ciszy odejdź
Przecieram oczy i idę przez to życie
Rzeczywistość to suka witamy się o świcie
Ty patrzysz w moje oczy, widzisz pieprzoną pewność
Dziś mogę grać o wszystko, lecz nie wszystko mi jedno
Wygrywasz lub przegrywasz, trzeciego wyjścia nie ma
To CHADA skurwysynu i wszystko na ten temat
Nic ponad moje siły, przeżyję nawet w piekle
I czuję się dziś lepiej, niż kiedykolwiek przedtem
Chwile zwątpienia? ja do nich już nie wracam
Tak samo do pomysłów by własne życie skracać
|
|
|
1. Do góry głowa, będzie dobrze ziomek
Najgorzej mają ci z biletem w jedną stronę
Wyobraź sobie, że nie wszystko stracone
Nadejdzie jeszcze czas i usłyszysz ten dzwonek
Zegarek śpi, w miejscu stoją wskazówki
Jedyne zdjęcie z tych wakacji, zdjęcie docelówki
Każdy dzień jak poniedziałek, dawno rzucone kości
To czas by podsumować życie na wolności
Na punkcie, po prawicy, mam nagą ligę mistrzyń
Sam powiedz, ile dał byś chociaż za jakiś striptiz
Widzę wokoło ten ból na ludzkich twarzach
A listy znaczą więcej, niż sobie wyobrażasz
Poznałem w życiu ból, wiem jak smakuje karcer
Zamiast patrzeć przez mur, lepiej patrzeć przez palce (przez palce)
Przelicz zyski i straty, zanim cień na to życie rzucą stalowe kraty
|
|
|
3.
Bóg ratuje nasze życie, już to udowodnił
Na tych osiedlach dochodzi nocą do zbrodni
(click cklack - strzał) I jest po sprawie
Ziomek zbiera na kaucje, sąsiadka z klatki na zabieg
Wczoraj jeszcze tu był, dzisiaj nie ma go z nami
AT wpadło do niego wraz z oknami i drzwiami
Znamy wszystkie bolączki, i choroby tych bloków
Każdy już od dzieciaka kręcił swoje na boku
Tu jeden brat drugiemu pogonił taki towar
Że tamten przez trzy dni nie mógł wydusić słowa
Tysiące łez codziennie spija beton
A tonący nie brzytwę chwyta, tylko telefon
Kolo nie daje rady, ale wstyd mu się przyznać
Zamiast we własnym domu, to się budzi na izbach
Sprawców dawno już nie ma, pozostały motywy
Możesz szukać ze świecą tych na prawdę uczciwych.
|
|
|
2.
Na tych osiedlach nie ma miejsca dla wzruszeń
Tu los potrafi pisać najcięższe scenariusze
Wciąż jest jak jest, nie pytaj mnie dlaczego
Czy chcesz, czy nie, wciąż uchodzisz za winnego
Typy spod sklepu zbierają znów na wino
A ziomek to co miał, wymieszał z kreatyną
Za dnia chłopaki wciąż obcinają parking
Wieczorem znów im przyjdzie sięgnąć po kominiarki
Po co się martwisz, wszystko jest pod kontrolą
Pod blokiem walą wódkę i popijają Colą
Jakiś nekrolog na klatce to żadna nowość
Naprawdę ziomuś, kocham to wszystko, daję Ci słowo
Kolo się śmieje, choć jutro idzie na wagę
Każdy z moich kojotów w odwiecznym konflikcie z prawem
Mamy się dobrze, stąpamy po tej ziemi
Jak przyjdzie co do czego to, wszyscy jesteśmy niemi .
|
|
|
1. Nie jeden na tych blokach zna nieprzespane noce
Tu kradniesz lub handlujesz, pożyczasz hajs na procent
Ziomki z ulicy latają z polskim ścierwem
Rodzice nie pytają skąd mają biżuterię
To te historie, rodem z Twojego bloku
Tu społeczniaki w oknach i psy na każdym kroku
Czujesz niepokój bo powlekli Ci brata
Zobaczysz go z powrotem w domu po kilku latach
Łatwe dziewczyny za towar biorą w usta
Marzą o nowych butach, silikonowych biustach
Firmowych bluzkach i błyszczących kolczykach
Jak ziomuś nie masz hajsu, nawet nie po dotykasz
Wciąż "W imię Ojca" powtarzasz sobie w duchu
Kroki na schodach, telefon na podsłuchu
Musisz być czujny, bo możesz się pożegnać
Z tym całym pierdolonym życiem na tych osiedlach
|
|
|
4.
Tu większość z nas widnieje w kartotekach,
na psa nikt nie spojrzy tu jak człowieka.
Chociaż byś krzyczał nikt nie usłyszy krzyku,
dzieciaki od małego próbują narkotyków.
Na tych osiedlach bezsilność jest, jak wyrok.
Koleżka ciągle siedzi za przerzut paru kilo.
Wciąż jest, jak jest i mało co się zmienia,
rodzicom z dziećmi ciężko dojść do porozumienia.
Ból i samotność, jak kara za egoizm,
póki tego nie poznasz, twierdzisz, że się nie boisz.
Otwierasz drzwi choć nie wiesz co za drzwiami,
anioły z dnia na dzień stają się demonami.
Na tych osiedlach masz przyjaciół i wrogów,
są tacy co już dawno pukają w dno od spodu.
Ty dzięki Bogu wiążesz koniec z końcem,
pamiętaj niektórzy cię oddadzą za pieniądze.
|
|
|
3. Tutaj nie wygra, ten kto nie zagra,
skurwysyny, narkomani walą na klatkach po kablach.
My wychowani na ulicznych patentach,
większość typów tu się buja na nie swoich dokumentach.
Tutaj dzieciaki spędzają czas pod sklepem,
ciągle spekulują, żeby w końcu było lepiej.
Na klatkach CHWDP wrzucone czarną farbą,
tu każdy jest farciarzem dopóki go nie zgarną.
Praca na czarno, ciężko jest zarobić,
nie jeden ziomek stąd wyjechał by stanąć na nogi.
Na tych osiedlach wszystko pachnie szwindlem,
z okien słychać Dixonów, SSDI i 3Y.
To psy ruszają w pościg,
a łzy na które patrzysz, to nie są łzy radości.
Otwierasz oczy i czujesz życia ucisk,
wychodząc z domu nie wiesz, czy w ogóle wrócisz.
|
|
|
|