|
remember_.moblo.pl
boję się tego dnia gdy postanowisz odejść. wtedy cały mój świat runie. fundamenty staną się takie kruche nie będę miała czego się już trzymać. zabraknie motywacji i en
|
|
|
boję się tego dnia, gdy postanowisz odejść. wtedy cały mój świat runie. fundamenty staną się takie kruche, nie będę miała czego się już trzymać. zabraknie motywacji i energii, z której mogłabym czerpać siły na resztę dni, tygodni, miesięcy. zniknie uśmiech i ciągła radość, którą ty potrafisz przynosić. nie będzie już między nami kłótni, które tak budowały naszą znajomość. przyjaźń straci swoją wartość, a słowa ' na zawsze', ' jestem przy tobie', ' nie opuszczę cię' stracą na swojej wartości.
|
|
|
nadal pamiętam smak twoich ust. pamiętam każdy twój dotyk, zapach twojej bluzy, w która zawsze się wtulałam. pamiętam twoje słabe punkty w ciele, w które zawsze cię uderzałam, aby sprowokować do sprzeczki. zawsze wiedziałeś, jak sprawić, abym się uśmiechnęła. znałeś się, jak nikt na żartach. pokazywałeś mi świat z innej strony. ludzie mi nie podskakiwali, bo wiedzieli kto za mną stoi, a raczej przede mną, broniąc mnie całym swoim ciałem. każdy trzymał się do nas na dystans. ludzie wiedzieli, że jedno złe słowo z ich ust, jakaś plotka, a będą zniszczeni, bo ty obrócisz to wszystko na taki sposób, aby ten ktoś był zmieszany z błotem. nigdy, ale to przenigdy nie pozwoliłeś mnie skrzywdzić. kiedy płakałam przytulałeś mnie do siebie, chociaż ja tego nie chciałam, odpychałam cię zawsze od siebie, aczkolwiek ty byłeś starszy i silniejszy... wiedziałeś, że się przed tym bronię, bo nie chciałam łaski. jednak czułeś, że tego potrzebuję i nie dawałeś za wygraną...
|
|
|
przed oczami mam ciebie. nie jestem w stanie pozbyć się tej wizji. widzę twój uśmiech, twoje dołeczki, które pojawiały się zawsze w twoich policzkach i te delikatne rumieńce, o których nie miałeś pojęcia. widzę ciebie i chcę płakać. nie radzę sobie w ten sposób. jest ciężko.. ciężko, bo nie jestem w stanie się ogarnąć, pozbierać całej przeszłości, wrzucić do jednego worka i zakopać, gdzieś w ziemi. najlepiej by było, gdybym to wrzuciła w jakiś dół, może pustą studnię i zasypała piaskiem? to jednak nie pomoże.. wiem, że kiedyś wszystko powróci. na nowo powróci przeszłość. dopadnie mnie. ona zawsze to robi.. uwielbia się katować nade mną i moim ciałem. to sprawia jej przyjemność, a mi ból, którego nie jestem w stanie się pozbyć. to rani, bardzo rani...wręcz dusi.
|
|
|
nie traktuj mnie, jak swoją własność. nie jestem nią. mam swoje uczucia, których chcę się trzymać, i których będę bronić do upadłego. pamiętaj, że to ja dyryguję własnym życiem i podejmuję decyzje odnośnie niego. nie masz prawa mi mówić, jak ty byś chciał postąpić na moim miejscu. doskonale wiesz, że nigdy nie byłeś i nie będziesz mną. nie przeżyłeś i nie przeżyjesz tego co ja. więc nie jesteś również w stanie przewidzieć co ja naprawdę czułam bądź czuję do dziś. wydaje ci się jedynie, że możesz zagłębić się w moją sytuację, spróbować stanąć na moi miejscu, lecz to co ty sobie wyobrazisz, dopowiesz, czy dopiszesz znacznie minie się z prawdą. nie próbuj tego robić. wiem co mówię.. tak będzie lepiej i znacznie bezpieczniej jeżeli raz w życiu mi zaufasz, uwierz w to.
|
|
|
Nikt z nas nie prosił o życie, w którym musiałby grać takimi gównianymi kartami, które nam rozdano. Musimy sami wziąć te karty i odwrócić je, nie oczekując pomocy, bo ona z reguły nie przychodzi. [ auto_destruction ]
|
|
|
powiedziałam sobie, że już dość tej walki o twoją miłość. nie będę walczyć, odpuszczam. tak, wiem... poddaję się kolejny raz, ale powiedz mi, jaki ma sens walczenie o ciebie, kiedy ty nawet nie dostrzegasz tego, jak bardzo się staram? nie cieszyć się z moich ' małych ' sukcesów. wręcz przeciwnie... za każdym razem wypominasz mi, jak wiele zła i krzywd ci przynoszę. nie rozumiesz jednak tego, że ja się w jakiś sposób buntuję, że próbuję zwrócić na siebie twoją uwagę, abyś chociaż raz poświęciła mi odrobinę swojego cennego czasu na rozmowę. ty wolisz jednak to olać i położyć się na kanapie udając, że nie widzisz i nie słyszysz moich łez. dla ciebie to jest taka ucieczka od problemów. nie musisz się zagłębiać w to wszystko. nie musisz ocierać moich łez, które są symbolem bólu rozrywającego mojego serce na strzępy. uciekasz od odpowiedzialności. uciekasz od tego, aby nigdy nie pozwolić mi się do ciebie zbliżyć... bo chcesz mnie tym ukarać za przeszłość.
|
|
|
czuję, jak wpadam w jakąś dziurę, z której nie można się wydostać. króluje tam jedynie nicość i samotność. znów zaczyna się czas zagubienia, walki o swoje zdanie. lecz każda próba wypowiedzenia własnego zdania, spojrzenia na świat z innej perspektywy zaczyna doprowadzać nas do kolejnych kłótni. po raz kolejny staram się jakoś wszystko załagodzić, ale nie potrafię. nie jestem w stanie wygrać z nimi, kiedy jest przewaga liczebna i psychiczna. znają każdy mój czuły punkt, wiedzą, jak uderzyć. wiedzą co mnie najbardziej wkurza i irytuje, a co boli. a jednak to robią... może i nie jestem dzieckiem z miłości, ale nie muszą mi ciągle tego powtarzać i pokazywać. wiem, że nie mam ojca, że wychowuje się w 'rozbitej' rodzinie, ale podkreślanie na każdym kroku, że jestem dla nich dwóch bękartem przekracza ludzką przyzwoitość. w końcu też mam uczucia i też coś czuję. a to dość często uderza w serce, gdy kobieta, która mnie urodziła... miesza mnie z błotem, bo nie jestem tym kim chciała, abym była.
|
|
|
przez ostatnie lata i miesiące tak wiele się zmieniło. powiedziałabym , że moje życie zostało odwrócone o 180 stopni, aczkolwiek ono zostało jeszcze bardziej odwrócone. zakręciłam się wokół własnej osi. ciągle brnęłam w jakieś bagna. raz w lepsze, bo czułam, że jestem szczęśliwa... a zaś innym razem w coś gorszego. jednak w każdej z tych sytuacji odnajdywałam jakąś pozytywną cząstkę. było coś w tym co dawało mi nadzieję, radość, z której potrafiłam korzystać, którą czerpałam do życia. a teraz? nie ma już tego... to wszystko co się wydarzyło nagle odeszło. tak samo, jak ludzie, którzy sprawili, że wszystko się przez nich zmieniło. znów nastała nowa era życia. zaczynam od nowa. i chociaż jeszcze tak wiele przede mną... to nie wiem, czy się boję, czy wręcz przeciwnie. jednak nauczyłam się paru rzeczy przez ten czas. los mnie doświadczył, co sprawiło, że teraz na każdą sprawę i każdego człowieka patrzę inaczej... z pewnym dystansem.
|
|
|
nie poddam się. obiecałam sobie już to dawno. będę walczyć o końca o to na czym mi naprawdę zależy. nie wiem skąd wezmę siłę, mobilizację, ale wiem, że się nie poddam. nie oddam ot tak swojego życia na zmarnowanie. przecież nie wiem, jaka czeka mnie przyszłość, prawda? to ona jest zależna ode mnie, od tego, jak postąpię, jak o nią zawalczę. to nie ona ma prawo decydować o moim losie, lecz ja sama. jeżeli teraz wezmę się w garść, zmienię coś nie tylko w sobie, ale i we własnym otoczeniu, to wiem, że zdobędę to czego pragnę. i wierz mi, albo i nie...ale pokażę ci, że stać mnie na więcej niż myślisz. jeszcze nie raz pożałujesz, że tak łatwo mnie skreśliłeś. będziesz pluć sobie w brodę, że tak łatwo osądzasz ludzi wcale ich nie znając...
|
|
|
Lubię pisać na swój własny sposób. Nikt nie ma prawa mówić mi, że mam to wszystko zmienić. Piszę, jak chcę i o czym chcę. Podobno żyjemy w państwie, gdzie jest wolność słowa. Piszę o uczuciach, o tym, jak nienawidzę kłamców, oszustów i osób, które nie dotrzymują słowa. Lecz nie podoba się to każdemu. A ja nie zmuszam do czytania. Piszę wyłącznie dla siebie. Ubieram w słowa to, jak się czuje moje wnętrze. Nie piszę o tym, że byłam Twoją kochanką, dziwką do łóżka, bo to mnie najbardziej boli i chcę zapomnieć. Za każdym razem mam łzy w oczach, gdy przypominam sobie chwilę, gdy mieliśmy się kochać, mówiłeś, że tak będzie, a po czasie okazywało się, że to była wyłącznie dla Ciebie zabawa. Więc ja się pytam, po jaką cholerę chcesz czytać o tym, że jestem dziwką skoro i tak chcesz sam o mnie zapomnieć? Możesz mnie nazywać zakłamaną, brudną suką czy kimkolwiek chcesz. Mnie to już nie obchodzi.. Ale to o czym piszę i jak piszę jest moją sprawą. A każdy wpis może być z nutką fantazji.
|
|
|
zagubiłam się w twoim spojrzeniu. zawsze potrafiłeś mnie nim omotać, ale jeszcze nie czułam się tak zagubiona, jak teraz. sprawiłeś, że straciłam grunt pod nogami. nie byłam w stanie przewidzieć żadnego twojego ruchu. sprawiłeś, że pierwszy raz nie byłam pewna tego, czego chcę. omotałeś mną do tego stopnia, ze powoli zacząłeś to wszystko wykorzystywać. bawiłeś się mną. grałeś moimi uczuciami, sprawdzając przy tym moją wytrzymałość. wiedziałeś, jak udawać, jaką przybrać maskę, abym się nie zorientowała... doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego, jak łatwo było mi z ciebie czytać, a jednak dopuściłeś się zabawy moim kosztem. i co to ci przyniosło tak naprawdę? jakąś zabawę, z której miałeś wiele przyjemności, czy co? bo nie rozumiem... jak mogłeś być tak perfidny i oszukiwać każdego dnia, gdy ja szłam do ciebie, bo darzyłam cię zaufaniem, jak mogłeś mi to robić?
|
|
|
|