|
princescolors.moblo.pl
czułeś kiedyś taki ból że ledwo miałeś siłę by walczyć o przetrwanie? jeśli nie to nie mów że wiesz jak się czuję.
|
|
|
czułeś kiedyś taki ból,że ledwo miałeś siłę,by walczyć o przetrwanie? jeśli nie-to nie mów,że wiesz,jak się czuję.
|
|
|
choć pragnę cofnąć czas to i tak nigdy już nie będzie nas.
|
|
|
udaję radość,której we mnie nie ma,ukrywam smutek,żeby nie martwić tych,którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. niedawno myślałam o samobójstwie. nocą przed zaśnięciem,odbywam ze sobą długie rozmowy,staram się odegnać złe myśli,bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka,jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.
|
|
|
cz.2 my jesteśmy z boku,jak zwykle odłużeni zagubieniem,leżymy na łące naszych marzeń,boli nas nasze życie,boli tęsknota mimo,że jesteśmy tuż obok siebie na wyciągnięcie ręki.
|
|
|
cz.1 strach zakrapiany alkoholem,zbyt tanim,by mógł przynieść dłuższe ukojenie. i choć masz ciepłe dłonie w krótkim czasie to ulegnie zmianie. nie zdążysz poczuć jak stajesz się jednym z nas, człowiekiem z brudnymi myślami,żalem w sercu,który będzie Cię pożerał od środka,aż w końcu pochłonie Twoją dusze i zostanie Ci jedynie pustka,otchłań,ciemność,nie będzie wymagała od Ciebie żadnego wysiłku,przysparzając Ci największy ból,ale nie martw się śmierć nie jest taka zła,możesz obserwować z boku zepsuty świat i tych wszystkich ludzi,którzy myślą że są dla niego ważni,że w tym miejscu i czasie są dla niego niezastąpieni,a on z nich kpi,są mu całkiem obojętni.dopatrują się jakiejś znaczącej roli dla powodu swego istnienia,nie mogą pojąć,że on nie istnieje lub jest błahy i nikogo nie obchodzi dziś ich ból,samotność,próby bezbolesnego oddychania.
|
|
|
wyobrażałam sobie,że nie czuję bólu,czasem mi się udaje o nim zapomnieć i wtedy jestem znów beztroska i silna. unikam patrzenia w niebo,mam swe powody,obiecałeś mi,że kiedyś je dostanę,a potem oddałeś innej. ono nie jest moje,jak ten chodnik,po którym z nią chodziłeś na długie wieczorne spacery,jak róże,które dla niej zrywałeś. unikam też wspomnień,najgorzej jest z rana i wieczorem, kiedy leżę w łóżku,a miejsce po Tobie jest puste i zimne. wciąż paraliżuje mnie strach,jak mogłeś obiecać mi siebie,a później odebrać mi nawet mnie samą,zabrać z mojej twarzy uśmiech i wypełnić oczy łzami. zostawiłeś po sobie pustkę,która mnie wykańcza od środka,przybija do dna i nie pozwala się podnieść.
|
|
|
'dotknęłam lodu,rozpuścił się w moich ciepłych dłoniach,
woda w którą się wtedy zamieniał była przeźroczysta i chłodna..
i nastał dzień,w którym ja sama stałam się lodem,zmroziły moją duszę kolejne odepchnięcia i kłamstwa,nauczyły mnie mieć do wszystkiego dystans,pozbawiły mnie złudzeń,wyleczyły z naiwności. stałam się silna,ale ta siła działała niekorzystnie na mnie samą,sprawiła że odrzuciłam miłość i zniszczyłam zwyczajną życzliwość. zniszczyłam człowieka,zabiłam go,zamarzł, umarłam..byłam lodem i straciłam przez to wiele,przyczyniło się to do stworzenia nowego człowieka, narodził się we mnie i poczuł ciepły wiatr,który pachniał wolnością,jak tamtego lata gdy kochałam.'
|
|
|
wbijam igłę do żyły,biorę łyk taniego wina,zapalam papierosa i odpływam.
|
|
|
'czasem me oczy okrywa mgła,
jest zbyt rzadka abyś ją dostrzegł.
w dłoni zakrwawionej trzymam serce potłuczone,
jak ślepiec gdzieś gonię i nie mogę tam dotrzeć.
nie wiem gdzie się znajduję,
przecież nie widzę czy to las groźny czy tunel.
strasznie głośno me serce w dłoni pulsuje,
krwawi obficie,już ledwo się trzyma,zaraz umrze.
a ja bez niego pozostanę tylko ślepcem,
mimo,że oczy mam
niby otwarte.
marny ze mnie mędrzec,gdybym się zastanowiła przez moment
to wiedziałabym,że źle robię.
jest po wszystkim,w łachmanach i opasana kajdanami,
biegnę z sercem na dłoni.
do Ciebie,pewnie nawet nie wiesz,
że kiedyś Cię kochałam,że kiedyś dla nas wspólny świat budowałam,
kiedyś,w czasie,w którym jeszcze miałam serce.
teraz tylko zagubionym ślepcem jestem.'
|
|
|
''jestem jak ptak,który złamał skrzydło,weź mnie w swe dłonie,podnieś z zimnego betonu,kałuży mych łez. skryj mnie przed dziką zwierzyną i rozpędzonym samochodem. utul do snu w ciepłej pościeli usłanej z aksamitu Twych słów. zalecz moją ranę,naucz na nowo latać wśród wysokich drzew i miękkich chmur. tylko nie zapomnij,że jestem ptakiem i mogę odlecieć,musisz więc sprawić,że nie będę chciała nigdzie odfrunąć,kiedy Twój dotyk będzie przyjemnym powiewem,a kolor Twych oczu zastąpi mi niebo,po którym szybowałam..''
|
|
|
dlaczego tak bardzo mnie zraniłeś ?
|
|
|
to nic,że cierpię,to nic,że płaczę.
|
|
|
|