|
pacific.moblo.pl
i wcisnęłam niezdarnie mokre stopy w twoje skarpetki. mimowolnie na myśl przyszły mi moje różowe które zagościły na twoich stopach nagle przyszła fala wspomnień i
|
|
|
i wcisnęłam niezdarnie mokre stopy w twoje skarpetki.
mimowolnie na myśl przyszły mi moje różowe, które zagościły
na twoich stopach, nagle przyszła fala wspomnień i przyjemne
ciepło ogarnęło moje ciało, uczucie miłości zawładnęła nim.
czułam jak twoja miłość króluje w moim sercu. kiedy otworzyłam
lodówkę a przed oczyma miałam bitą śmietaną, beznamiętny
wzrok objął teraz nas, a ciche głosy szeptały mi twoje imię
do ucha. i słyszałam ten szczery śmiech, to szczere szczęście
i widziałam jak biegamy i polewamy się bitą śmietaną. i jeśli
to było snem chciałam by nigdy się nie skończył. i pragnęłam
choć na moment poczuć to szczęście, uśmiechnąć się tak szczerze
jak wtedy, poczuć smak ten bitej śmietany którą byłeś oblany.
ponownie móc krzyczeć i ściągać śmietanę z włosów. każdy
najdrobniejszy skrawek świata przypomina mi o tobie.
z każdym jest cząstka nas, ale kocham cię bardziej niż te
wszystkie drobiazgi razem wzięte. nie dasz rady wyobrazić
sobie jak mocno.
|
|
|
nie widzisz że tonę? ciężko to zauważyć, tak ciężko usłyszeć mój krzyk?
a ja czuję się jak lalka rzucona w kąt, posiniaczona, głupia lalka.
w planach był spacer po tęczy, a tymczasem? czuję że noszę imię
odrzucenia, jestem uczuciem niezmierzonym, bez barw i bez smaku.
niespełnionym. nie jestem 5 letnim dzieckiem i nie będę wierzyć w to
że będzie dobrze, będę skakała po łóżku ze złości. skakałam.
chwilę? to była chwila zapomnienia, po czym odezwała się pęknięta czaszka.
i skarciła mnie przeszywającym na wskroś bólem, który mnie obezwładnił.
wyzwał, pomiatał mną. przypomniał mi on o tobie. i będę skakać po łóżku
i będę się karcić za to że nie mogę być inna. będę.
|
|
|
doszłam do wniosku, że wystarczy już wyrywania włosów z głowy i wbijania
paznokci w dłonie. nie będę krzyczeć i żebrać o to, by było jak kiedyś. z
podniesioną głową powoli wychodzę i trzaskam drzwiami. chcę wierzyć, że
tym razem powrotów już na pewno nie będzie. chcę wierzyć, że nie jesteś tego
wart, choć to tak cholernie trudne. ale się nie poddam. rozłożę pod gwiazdozbiorem
własnego mikrokosmosu samą siebie, i będę czekać aż wszystko co mnie
boli opuści organizm.
|
|
|
tak bardzo chciałam by dzisiaj mogo się to
zmienić. żebym mogła ci dać to co chciałam ci dać.
i dostać to od ciebie. tak bardzo chciałam ci dziś
powiedzieć. tak mocno chciałam twoich oczu.
tak bardzo chciałam twoich dłoni.
tak bardzo chciałam, tak mocno czułam.
tak cholernie chciałam być przy tobie.
tak bardzo byłeś mi potrzebny.
czekałam aż powiesz że jesteś dla mnie, że..
powiesz że kochasz, potrzebujesz.
że ty i ja to coś co jest na pewno.
tak cholernie chciałam być ci potrzebna.
najważniejsza.
nie ma cie gdy moje życie spada w dół.
nie ma cię gdy wszystko łamie się na pół!
ale dobrze że nie wiesz co u mnie, bo pękło
by ci serce. ale kocham cię kurwa wciąż
cię kocham kurwa i nie znam już innych słów.
to jest zbyt trudne.
|
|
|
bo wiem że bez szacunku ta miłość, to tylko śmieć
|
|
|
kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada,
bardzo prawdziwa jest ta stara zasada.
więc niestety bardzo wielu o niej nie pamięta.
|
|
|
nieważne jak bardzo chciała zapomnieć,
nic nie mogła poradzić na jego uśmiech,
z wyrazem błogiej nieświadomości jamajskich oczu.
|
|
|
ten świat chory sprowadza ich na nieludzkie tory
daje im fory, karmieni fotostory bajkami
wychowani na MTV co gardzi klubami
i pytanie jak odnaleźć się w tej fatamorganie
gdzie wokół króluje perfidne zakłamanie
na wygnanie odeszły kolejne autorytety,
a na ich miejsce nie ma nowych niestety
nie..
|
|
|
ja ciągle na to patrzę
jak ludzie graj w życiu, jakby grali w teatrze
jeden błazen, drugiemu błaznowi klaszcze
to układy
mimo zawiści cieszą do siebie paszcze
a ja taszczę bagaż pełen doświadczeń i wrażeń
i widzę jak ludzie wkoło kreują swe miraże
by ukryć niedoskonałe dusze i twarze
być coraz bliżej centrum złych zdarzeń.
tępo w sufit się gapie, na kanapie leżę
milion myśli na sekundę, niech ktoś je zabierze
to co się dzieje z nami miedzy nami mówiąc szczerze
jedno widzę, drugie słyszę, a w to trzecie nie wierzę
TO JAKAŚ FATAMORGANA!
rzeczywistość nie prawdziwa, wyimaginowana
gdzie prawda jest ale nie jest reflektowana
opadam z sił i padam na kolana. o mama!
manipulują wami, jakbyście byli ich marionetkami
wyniszczone młode mózgi twardymi narkotykami
biegną gdzieś na oślep, szybciej, więcej, mocniej, prościej
tępa rozrywka równa umysłowej chłoście
słowo pisane już w ogóle nie przyswajane
nie walczą o swoje lecz biorą co jest im dane
wierzą w pozory ze to ich własne wybory.
|
|
|
pojęłam w końcu, że nie mogę być wyłącznie twoim ratunkiem,
przed samotnością. wyjściem awaryjnym,
którego używa się tylko w kryzysowych sytuacjach.
|
|
|
kręć się tańcz wyrzuć swoje smutki precz
dzisiaj jest ta noc szkoda łez, kręć się i tańcz
radość to jest dobra rzecz, szarych dni nadszedł już kres!
|
|
|
siedziałam obezwładniona uczuciami na zimnym
parapecie trzymając papierosa w drżących dłoniach,
wciągałam trujący dym do środka, najgłębiej,
najmocniej, by skarcić się za ból, by dokarmić
tęsknotę za tobą, patrzałam beznamiętnym
wzrokiem na spadającą gwiazdę która nigdy nie
spełni moich marzeń, patrzałam na gwiazdy, które
układały się w twoją twarz, patrzałam na nie tak
jak wtedy kiedy zimową nocą wracaliśmy do domu
, starałam się poczuć tą miłość, to ciepło, lecz moje
ciało było owiane chłodem, zimnym wiatrem który
zataczał pętle, obwiązywał moje serce kokardką z
kolczastego drutu i uciskał najmocniej jak się da. pękło.
|
|
|
|