|
Gdybyś tak był, nie bywał... ?
|
|
|
"Ból żąda by go czuć...// Gwiazd naszych wina.
|
|
|
"Dziś sam. Wcześniej Ty i ja, nas dwoje. Patrzę na stare zdjęcia i to rodzi uśmiech straszny, wtedy myśleliśmy, że jesteśmy siebie warci - śmieję się [...]"
|
|
|
Nieważne gdzie ja jestem, nieważne gdzie Ty jesteś, gdzie będziesz. Nieważne na jakim etapie życia jesteśmy. Z kim sypiasz i u czyjego boku witasz kolejny dzień. Z kim jadasz śniadanie i dla kogo ubierasz koszulę do kolacji. Niebo nad nami będzie już zawsze takie samo. Nawet wtedy gdy nie będziesz o mnie pamiętał. I wtedy gdy ja zacznę zapominać o Tobie...
|
|
|
Chciałam, mój uczony panie, podziękować panu za to, że pan jest, a może za to, że pan był…i to byłoby na tyle – drzwi zostały zamknięte, klucz się zawieruszył…
|
|
|
Cichutko myszko! No nie płacz już! Nie trzeba... Patrzę w lustro i rozczulam się nad sobą, nad swoimi łzami. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Bo nigdy wcześniej nie bolało mnie aż tak do kości. A dzisiaj widziałam Jego zdjęcia z jakąś jego nową kobietą... i byli szczęśliwi... Dlatego powtarzam sobie "Nie płacz już"
|
|
|
"Niczego nie czuję, stwierdził ze zgrozą, niczego, najmniejszego wzruszenia. To, że teraz obejmę jej plecy, to gest rozmyślny, wyważony, nie spontaniczny. Obejmę ją, bo czuję, że tak trzeba, nie dlatego, że pragnę. Niczego nie czuję.(....) Trochę poświęcenia, pomyślał, tylko trochę poświęcenia. To ją przecież uspokoi, uścisk, pocałunek, spokojne pieszczoty... Ona nie chce więcej. A nawet, gdyby chciała, to co? Trochę poświęcenia, bardzo mało poświęcenia, przecież jest piękna i warta... Gdyby chciała więcej... To ją uspokoi. Cichy, spokojny, delikatny akt miłosny. A ja... Mnie przecież jest wszystko jedno. Ona pachnie werbeną, nie bzem i agrestem, nie ma chłodnej, elektryzującej skóry, jej włosy nie są czarnym tornadem lśniących loków, oczy ma piękne, miękkie, ciepłe i modre, nie płoną zimnym, beznamiętnym, głębokim fioletem. Uśnie potem, odwróci głowę, otworzy lekko usta, nie uśmiechnie się z tryumfem. Bo ona... To nie Tamta..." - A.Sapkowski
|
|
|
to może przypadek ///
że znów się widzimy ///
patrzymy na siebie ///
w spokojnej udręce ///
wspomnienia spłowiały ///
przez lata i zimy ///
już tylko się znamy ///
n i c w i ę c e j ///
ty jesteś ta sama ///
tak piękna jak wtedy ///
gdy było do siebie ///
nam bliżej niż blisko ///
to było niedawno ///
a mówi się: kiedyś ///
już tylko się znamy ///
t o w s z y s t k o ///
dzielimy złą ciszę ///
obcymi słowami ///
ty serce masz chłodne ///
i chłodne masz ręce ///
czy mą poufałość ///
wybaczy mi pani? ///
bo przecież się znamy ///
n i c w i ę c e j /// /[ — J. Kofta]\
|
|
|
*Proszę Pani! Pani mnie smuci. Stoi Pani tam? Ale czy na pewno dla mnie? Czy pali Pani nadal te same papierosy co przed rokiem? Czasem gdy mijam kogoś kto pali Pani papierosy, odwracam się i zastanawiam czy to nie Pani. Ale to nigdy nie Pani. Właściwie to chciałbym Pani poszukać, a nawet bywają takie dni, że chciałbym Panią znaleźć. Odpowiedzialność jednak każe mi zostać i zapominać, zacierać ślady. To nie "krok do przodu" to bieg wstecz. Do początku, gdzie jeszcze Pani nie bywała, choć bywała Pani zawsze w mojej opowieści...
|
|
|
*Proszę Pana! Czy to jestestwo Pana cieszy? Czy ktoś kto "jest" daje Panu więcej szczęścia niż ja, która "bywam"? A jeżeli tak to czemu czeka Pan jeszcze na listy ode mnie, dlaczego w portfelu nosi Pan moją fotografię? Więc jednak szczęście było gdzieś między mną, a Panem. unosiło się jak mgła pomiędzy naszymi ciałami. Dobrze mi było w tych naszych kawalerkach bez świata, bez ludzi. Chciałby mnie Pan winić za koniec świata? Ale to Pan wyszedł z kawalerki, to Pan podjął dojrzałą decyzję o kroku na przód i to wreszcie Pan przestał istnieć dla mnie. Ja dla Pana cały czas stoję w tym samym miejscu, choć nigdy nie będę Pana nie potrafię do kogoś przynależeć. Nie przynależę nawet sama do siebie, przecież Pan wie...
|
|
|
*Proszę Pani! Bywałem. Tak, to słowo, które nas określa. Bywaliśmy, nigdy nie byliśmy. Nie mięliśmy wspólnych przyjaciół i wrogów. Żyliśmy w naszych ciasnych kawalerkach uczuciowości. Adrenalina uzależnia, cóż - Nie chce tego wiedzieć. Byłbym wtedy zwykłym ćpunem łaknącym Pani duszy. Każdego poranka, gdy pokoju panował jeszcze półmrok, bałem się o nas. Gdy patrzyłem jak Pani śpi u mojego boku, czułem pod skórą, że gdy tylko poniesie Pani powieki nadejdzie koniec świata. Naszego świata. Uczucie to było tak nie do zniesienia. Proszę mi to wybaczyć. Dla Pani spokoju duszy, byłem - przepraszam - Bywałem szczęśliwy zawsze gdy po całym dniu balansowania nad przepaścią kładła się Pani przy mnie i zasypiała. Nie trwało to nigdy dostatecznie długo, abym mógł się nasycić. Ale na tyle długo, by uzależnić się o tego. Mogłem wtedy Panią kochać, chronić, była Pani tak bardzo moja, bez możliwości ucieczki. I choć nie chcę z Panią o tym mówić to teraz w moim życiu ktoś jest. Nie bywa...
|
|
|
*Proszę Pana! To nie tak miało się poukładać. Moja wyobraźnia wykreowała całkiem inny obraz. Oczekiwałam od siebie więcej, od Pana też. To wszystko dotychczas było jak karnawał, jak piękny bal mojego życia. A teraz wracam. Sama w pochmurną, deszczową noc ze złamanym obcasem i podartą suknią. Co nam się stało, Proszę Pana? Czy opuścił Pan przyjęcie pierwszy? Sam? Nie odwiózł mnie Pan do domu? Nie pocałował na "dobranoc". Zwykł Pan mawiać, że ze mną to jak w czasie trwania klęski żywiołów, ale że było Panu dobrze? Dlaczego więc, Pan uciekł? Dlaczego nie chce Pan już tańczyć ze mną, nad naszą przepaścią? Przecież adrenalina uzależnia... A może Pan wcale nie był, ze mną szczęśliwy, wtedy byłoby mi łatwiej, a gdy jakiś element we mnie cichutko szepce, że jednak bywał, Pan szczęśliwy to nie mogę zasnąć bez wyrzutów sumienia, że to szczęście Panu odebrałam...
|
|
|
|