|
landriina.moblo.pl
i po raz kolejny stwierdzam że ten jebany rozum miał rację.
|
|
|
i po raz kolejny stwierdzam, że ten jebany rozum miał rację.
|
|
|
Godzina 23, wtorek, spacerowałam z Tobą. 'Kurwa, psy!' Powiedziałeś i pociągnąłeś mnie w jakąś dziurę. 'Idź, ja to załatwię.' Pokręciłeś przecząco głową. 'No idź!' Pocałowałeś mnie i poszedłeś. Ja wyszłam z tej kryjówki i zaczęłam wołać psa. 'Zdaje się, że panienka za późno po dworze spaceruje. A gdzie Twój kolega?' Przystanęłam. 'Nie spaceruję, tylko desperacko szukam mojego zaginionego psa. Nie zostawię go przecież na dworze w tą zimną noc!' Uśmieszek zniknął im z twarzy. 'A gdzie Twój kolega?' Udawałam głupią. 'Jaki kolega?' Spojrzał na mnie spode łba. 'A! Ten kolega! A nie wiem, poznałam Go dzisiaj, jak zaczęłam szukać. Wiem, że nazywa się Zbyszek. I nic więcej.' Uśmiechnęłam się uroczo. 'Dobra, idź do domu już.' Odetchnęłam. 'Nie pójdę, póki nie znajdę mojego psa.' Oni wywrócili oczami. 'To szybko go znajdź i do domu!' Kiwnęłam potwierdzająco głową i poszłam. Dotarłszy pod klatkę, widziałam, że Ty tam stoisz. 'Zbyszek! Znalazłeś mojego psa?!' Palnęłam i roześmiałam się.
|
|
|
łatwowierność to moja wada, za każdym razem coraz trudniej się poskładać, za każdym razem podchodzę z dystansem, bo nigdy nie wiadomo kto tak naprawdę jest za tym makijażem. / WRS ♥
|
|
|
Godzina 3:30. Nie mogłam spać. Leżałam na łóżku ze wzrokiem wbitym w sufit. Przyłożyłam ręce do czoła i odgarnęłam włosy. 'Dlaczego?' Wyszeptałam. Przetarłam sobie oczy i odwróciłam się na bok, przytulając się do misia. 'Dlaczego?' Powtórzyłam głośniej. Nie wytrzymałam długo w tej pozycji i usiadłam po turecku, odgarniając kołdrę. Uderzyłam z całej siły w łóżko, żałując, że nie jest to nic metalowego i krzyknęłam 'dlaczego kurwa mnie zostawiasz?!' Łzy zaczęły uciekać mi z oczu, padając jedna za drugą na moje nogi. Zmęczona położyłam się, podkurczając nogi do klatki piersiowej. Zimno mi było, więc od niechcenia przykryłam się kołdrą. Przy wodospadzie łez i milionach niepotrzebnych myśli, padało tylko jedno pytanie 'Dlaczego?' .
|
|
|
Dobry bit, alko, my szczęśliwi, zapatrzeni w siebie, zakochani w sobie. Wokół nas nasi przyjaciele, ludzie, którym ufamy. Ty patrzysz się w moje oczy i obejmujesz, jak nigdy. Ja po chwili zatapiam się w Twoim miętowym pocałunku. W tle muzyka, która kojarzy mi się z Tobą i znowu lecą mi łzy, ale tym razem łzy szczęścia. Wyobrażasz sobie to? Ja też nie. :)
|
|
|
Wiesz, że kiedy zobaczyłam Ciebie z nią serce mi bić przestało? Tak, nie przesadzam. Ale w czym ona jest ode mnie lepsza? W tym, że jest chudsza? A co, jak i ja schudnę? To zostały długie, proste włosy. Ale ja też mam proste, tylko, że krótsze. A co, jak i ja będę miała tak długie, jak ona? To ja będę stuprocentowo lepsza. Z resztą i tak jestem. Sam to przecież widzisz i żalisz się kumplom, że mnie straciłeś. Wiesz? Gdybyś się nie unosił, i gdybyś przeprosił, może dałabym Ci drugą szansę, ale ze względu na Twoją dumę, bardziej uznaję teraz zasadę : nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, skarbie.
|
|
|
Siedziałam i czytałam kolejną książkę, słuchając eski tv. W końcu pojawił się tam ten utwór, który kojarzy mi się tylko z Tobą i przy którym zawsze płaczę. Chcąc nie chcąc, odłożyłam wszystko i zapatrzyłam się w teledysk, a z oczu poleciały mi kolejne, nie potrzebne nikomu łzy. Piosenka się skończyła, a ja jeszcze chwile po niej nie mogłam dojść do siebie. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk sms. 'Możesz zejść? Chciałbym z Tobą poważnie porozmawiać. Proszę. Nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała.' Nie mogę sobie tego zrobić, nie jestem masochistką, zapomniałam o Tobie i nie mogę po raz kolejny udawać, że wszystko jest ok, bo nie będzie. Nie, jak się z Tobą spotkam. 'Już idę.' Napisałam i wyszłam.
|
|
|
Siedząc i czytając kolejną książkę, dostałam sms od Ciebie. 'Możemy się spotkać?' Odłożyłam komórkę i doczytałam do końca rozdział. 'Nie.' Napisałam. Nie chcę Cię widzieć. Wiem, że z tamtą skończyłeś, więc powracasz na stare śmieci? O nienienie! Wyciągałam ręce do Ciebie i czekałam, chciałam Cię przywitać, ale mi już kurwa też ścierpły! Także żegnam, do zobaczenia na ulicy, dziubasku.
|
|
|
Siedziałam przed kompem, gdy do pokoju znowu weszła mama. ' Częściej się nie da wchodzić?' Palnęłam, słuchając muzyki i pisząc wszędzie. 'A ile razy mam wchodzić do pokoju, córeczko? Raz na minutę? No nie przesadzaj, mam swoje sprawy.' Roześmiałam się. 'Jakby Cię ktoś tu zapraszał!' Obie wybuchnęłyśmy śmiechem, po czym ona zaczęła zaglądać mi w monitor. 'Co robisz? To moje sprawy.' Zminimalizowałam wszystko. 'Oj tam, oj tam. Przecież wiesz, że chcę dla Ciebie dobrze.' Wstałam i pociągnęłam ją do wyjścia. 'Dobranoc.' Ona zaśmiała się, a ja zamknęłam drzwi i trzymałam, by nie mogła wyjść. 'Przecież wiesz, że mam rację.' Trzymałam dalej. 'Nie!' Krzyknęłam. 'Tak!' Odpowiedziała. Nasza konfrontacja trwała dobre 10 minut, dopóki nie wyszedł brat z pokoju i nie powiedział 'Czy wy psychiczne jesteście? Normalni ludzie nie krzyczą do siebie przez 10minut tak i nie! I to jeszcze przed jedne, dziesięciocentymetrowe drzwi!' Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
|
|
|
Szczęśliwa ruszyłam w podskokach do kuchni, by coś przekąsić. Z przyzwyczajenia spojrzałam przez okno, ogarnąć co się dzieje na zewnątrz. Widziałam masę ludzi, niektórzy wchodzili do sklepów samoobsługowych, inni z nich wychodzili, a jeszcze jedni czekali na kogoś przed tymi sklepami na ławkach. Zaciekawił mnie jeden koleś, miał w sobie to coś. Gotowa byłam wyjść i udać się do tamtego sklepu, by złapać chociaż jedno jego spojrzenie. Był bardzo podobny do Ciebie. Zajrzałam do lodówki, lecz nie wzięłam nic. Znowu spojrzałam przed okno. Koleś akurat się odwracał. Mój dobry humor automatycznie uciekł, gdy zamiast nowej, ładnej twarzy, zobaczyłam Ciebie. Spojrzałeś w moje okno, trzymając komórkę przy uchu. Spojrzałam w ekran telefonu, tak, do mnie dzwoniłeś. Komórka zaczęła wibrować i rozległ się dźwięk. Nie odebrałam, nie spojrzałam do końca dnia przez żadne okno, nie poszłam nawet do kuchni, ale byłam zadowolona. Nie rozpoznałam Twojej sylwetki, co znaczy, że zapominam o Tobie, tak misiu.
|
|
|
|