|
justysia4.moblo.pl
cz.2 Jestem na Ciebie troszkę zła ale chyba nie będziesz długo siedział w tym niebie prawda? Wróć już bo nudno tutaj strasznie i tak smutno. Już nie lubię jej pokoj
|
|
|
[cz.2] Jestem na Ciebie troszkę zła, ale chyba nie będziesz długo siedział w tym niebie, prawda? Wróć już, bo nudno tutaj strasznie i tak smutno. Już nie lubię jej pokoju, jest ciemny, wilgotny od łez, a powietrze jest tak ciężkie, boję się go, a ona ciągle w nim siedzi. Wróć i ją weź na spacer jak dawniej, bo myślę,że to już przestało być śmieszne, to Twoje całe zniknięcie chociaż mamusia kiedyś wykrzyczała, że nienawidzi cię za to co zrobiłeś jej córce, ale potem zaczęła płakać i przepraszać wszystkich. Nie rozumiem dorosłych. Tak myślę, że w niebie musi być ci fajnie skoro tyle z niego nie wracasz, kupiłam ci bilet, wsadzam go do koperty, bo pomyślałam,że możesz nie mieć pieniążków. Kochamy Cię tutaj wszyscy i nie gniewaj się już, że czasami tatuś nazywał cię ćpunem, on teraz żałuję. Twoja dziewczyna z tej miłości ma Twoje imię wydrapane na rękach, ale mi się nie podoba ta nowa moda. Czekamy tutaj na Ciebie, nie uwierzę, że kochasz bardziej niebo niż moją siostrę.
|
|
|
[cz.1] Mamusia i tatuś mówili, że na pewno poszedłeś do nieba, ale nie wiem czy im wierzyć. Jestem już całkiem duża, sam mówiłeś,że sześć lat to już nie byle co ,a więc mogę im wierzyć? Pamiętam przecież jak czasami kazali mi iść do pokoju, bo przychodziłeś do mojej siostry w naprawdę bardzo złym stanie, ale ja wiem, że to nie jakieś narkotyki. Nigdy byś mnie nie okłamał, prawda? A ty mówiłeś,że to po prostu zmęczenia. Próbowałam im to tłumaczyć, ale oni nie wierzyli, patrzyli na mnie jak na niemądrą dziewczynkę,a ja nie miałam siły im tego tłumaczyć. Chyba pusto tutaj bez Ciebie, zwłaszcza jej. Wiesz, że prawie w ogóle nie wychodzi z pokoju? Czasami nocą słyszę jak płaczę, krzyczy, ale mamusia mówi, że to minie. Boję się,że będzie już tak zawsze, a kiedyś podsłuchałam jak rodzice mówili, że ich córka umiera na ich oczach. Ja nie umieram na pewno, a ona? Gdy ją widzę jest tak strasznie smutna, a oczy są duże, odbija się w nich cały strach i ból.
|
|
|
Nigdy nie chciałam być tą, o której będziesz chciał zapomnieć. Wiem, że spieprzyłam wiele spraw, nie doceniałam tego uczucia i sądziłam,że ramiona innego będą tak samo ciepłe jak Twoje, a wargi tak czułe. Szukałam tego szczęścia z rąk do rąk, oddechów do oddechu i marnych szeptów. Byłam ślepa na wszystko i w pewnym momencie przestałam słuchać swojego serca,które krzyczało, wyrywało się, drapało od środka, ale ja to zagłuszałam. Przepraszam, że nie pozwoliłam nam istnieć, że szukałam wszędzie tylko nie w Tobie.
|
|
|
Najlepsze definicje miłości można usłyszeć od dziewczyny,która kiedyś kochała, a teraz cierpi. Od porzuconego dziecka. Od osoby,która była molestowana. Starszego człowieka,o którym zapomniała rodzina. Naprawdę nie pierdol mi tutaj o dobru, miłości i współczuciu... Po prostu ich posłuchaj.
|
|
|
-Kłóciłaś się z nim? -Tak. -Krzyczał?-Tak. -Znowu to on wywołał awanturę?-Tak. -Uderzył cię? -Tak. -Mocno? -Wystarczająco by zabolało. -Znowu dałaś mu drugą szansę? -Tak. -Córciu.... -Kocham go mamusiu.
|
|
|
[cz.2] Kątek oka zerknęłam na Niego z przepraszającym wyrazem twarzy i posłałam mu subtelny uśmiech.-Rozmawiasz z nim, widzisz go.-Jej głos był nienaturalnie wysoki i dopiero teraz usłyszałam ten strach,którym nasączone było każde słowo.-Córeczko, jego nie ma. Umarł. Byliśmy na pogrzebie, pamiętasz? Nie możesz ciągle przed tym uciekać.-Uniosłam w szczerym zdumieniu brwi i aby pokazać, że się myli sięgnęłam ręką po jego dłoń, ale natrafiłam na pustkę i odwróciłam się w tamtym kierunku. Nic. Ściana, pościel, powietrze nasączone stratą. Wybuchnęłam płaczem, dusiłam się łzami, a mama kołysała mnie w takt mojego szlochu. Nie potrafiłam pozwolić mu odejść, nie umiałam się z nim pożegnać, tak naprawdę, na zawsze, bezpowrotnie. Łapałam wspomnienia jak tlen i żyłam nimi w przeszłości. Z jego śmiercią czas się dla mnie zatrzymał, świat tak potwornie biegł naprzód, a ja nie nadążałam.
|
|
|
[cz 1 ] Usiadłam na łóżku i obejmując jego dłoń przyłożyłam ją do swego policzka. Zaczerpnęłam powietrza i zaczęłam opowiadać mu co u mnie. Jak sobie radzę w szkole, jak dogaduję się z bratem, jak bardzo nienawidzę moich fałszywych koleżanek. Nie było tematu,którego nie chciałabym z nim poruszyć, bo każdy wydawał się warty uwagi, chociaż on czasami przerywał mi pocałunkami i cichym śmiechem,który mimo wszystko nadal zachęcał mnie do dalszej paplaniny. Nikt tak jak on nie szeptał, że jestem jego małą gadułą. Drzwi pokoju otworzyły się i stanęła w nich mama z dziwnym wyrazem twarzy, jakby się czegoś bała, może była smutna? Usiadła obok mnie i objęła ramieniem przytulając do siebie i gładząc delikatnie moje włosy. Drżała, płakała, wiedziałam to.-Mamo, mamusiu, co się stało?-Wychrypiałam, lekko zirytowana, że przerywa mi w spotkaniu z nim.-Znowu to robisz kochanie.-Odsunęłam się od niej na odległość ramion i spojrzałam zdziwiona oczekując wytłumaczenia.
|
|
|
Najgorzej jest wtedy gdy upewniasz się czy potrafisz radzić sobie bez niego. Najgorzej jest wtedy gdy nie zdajesz, nie umiesz spędzać sama czasu, nie potrafisz znowu zaufać, nie potrafisz żyć.
|
|
|
Kocham jesień. Wydaję mi się, że wtedy cały świat płaczę razem ze mną moją niespełnioną miłością. Drzewa szeptają między sobą o pewnej dziewczynie,która zdecydowała się zaufać i straciła wszystko. Oddycham tym powietrzem, który miesza się w płucach z wspomnieniami. Śmierdzę na kilometr smutkiem, odpycham ludzi. Nie chcę ich zatruwać tym syfem. Idź, odejdź ode mnie. Przyjemnie jest umierać samotnie.
|
|
|
Patrzę na tą pustą dziewczynę leżącą na dywanie w pozycji embrionalnej, płaczącej i przeklinającej życie. Połamane paznokcie, rozczochrane włosy, drżące wargi, zapuchnięte oczy. Patrzą na tą śmierć za życia i tak bardzo nie chcę się przyznać, że to odbicie samej mnie.
|
|
|
błagam, nie mówcie mi, że umarłam. błagam nie odzierajcie mnie z nadziei, że jeszcze mogę się podnieść i iść przez życie z zaschniętymi łzami na policzkach.
|
|
|
Jakoś tak ciemno w moim świecie bez niego. Tak jakby zgasły na niebie wszystkie gwiazdy. A może to ja zgasłam. Boże, a co jeśli nie wszyscy cierpią razem ze mną?
|
|
|
|