|
intrusive.moblo.pl
1 Pamiętam tamten dzień kiedy leżałeś w szpitalu a ja siedziałam obok ciebie ciągle cały czas nie opuściłam cię a ty pomimo wszystko cierpiałeś choroba cię mę
|
|
|
[1]Pamiętam tamten dzień, kiedy leżałeś w szpitalu, a ja siedziałam obok ciebie, ciągle, cały czas, nie opuściłam cię, a ty pomimo wszystko cierpiałeś, choroba
cię męczyła, powoli pożerała, powoli odchodziłeś.. a ja dalej byłam przy tobie i cierpiałam razem z tobą. kiedy spałeś, ja patrzyłam na ciebie i płakałam, ale
kiedy już się budziłeś - chciałam udawać twardą, nie mogłam dać oznaki strachu, bólu bo chciałam cię podtrzymać na duchu, przecież ja nie mogłam przestać
wierzyć, że wyzdrowiejesz, jednak po czasie, wątpiłam, ale dalej oszukiwałam samą siebie, że przecież będzie jak kiedyś, dalej będziemy mogli się śmiać i płakać,
zwierzać się sobie i poamgać wzajemnie, ale to już nie wróci, nigdy, nigdy...
|
|
|
Znowu śnił mi się tamten dzień, jego ostatnie pożegnanie z całym światem, z najbliższą rodziną, przyjaciółmi i ze mną. ciągle śni mi się to
samo, on leżący w trumnie, otoczony dużą ilością ludzi i ja, stojąca jak najdalej, ale również najbardziej cierpiąca. nie płakałam, po prostu
nauczyłam się, że lepiej cierpieć wewnętrznie i uniknąć tych wszystkich ludzkich spojrzeń. wszyscy odeszli, wrócili do swoich domów jakby
nigdy nic się nie stało, a ja podeszłam do jego grobu i wreszcie rozpłakałam się, uwolniłam swoje całe cierpienie i płakałam bardzo długo.
kiedy już się obudziłam, byłam cała oblana potem, a po oczach spływała mi wielka ilość łez, usiadłam na łóżku i nie mogłam się uspokoić,
zobaczyłam na ziemi leżącego bardzo dużego misia, który mi podarował, uśmiechnęłam się i nagle w głowie przeleciało mi setki wspomnień
związanych z Danielem. położyłam się na łóżku i wspominałam to wszystko co z nim przeżyłam.
|
|
|
Z dnia na dzień z moją psychiką jest coraz gorzej, coraz częściej chcę skończyć ze sobą, ze swoim życiem i odejść, jak najszybciej, jednak
jestem cholernym tchórzem, bo pomimo wszystkiego, boję się tego i nie daję rady. przyjaciele, ci wszyscy na których myślałam, że mogę
liczyć zawsze, odeszli, kiedy miałam problem, kiedy zwróciłam się do nich z pomocą. rodzina, kocham ją z całego serca jednak coraz częściej
myślę, że nie mogę jej ufać, że nie obchodzą ją moje losy. i tak żyję, z dnia na dzień i coraz bardziej się przez to staczam.
|
|
|
-Cześć- usłyszałam ciche,nieśmiałe powitanie zza pleców,odwróciłam się i zamarłam,zobaczyłam tam swoją dawną przyjaciółkę.
-Siema-powiedziałam do niej oschle i rzuciłam jej chłodne spojrzenie.-Możemy pogadać?-spytała jeszcze bardziej nieśmiało.
-Nie mamy o czym,ale luz,jak chcesz-rzuciłam tylko.-Mamy, o naszej przyjaźni, tęsknię za tobą. - spojrzała mi głęboko w oczy, jednak
po chwili speszyła się, gdy zobaczyła moje lekceważące spojrzenie. - O naszej przyjaźni ? dziewczyno, o czym ty mówisz? o jakiej przyjaźni ?
jeśli mianem przyjaciela określa się osobę, która przychodzi do ciebie wtedy kiedy ma się problem, a odchodzi jak już będzie wszystko okej,
do innych to ja mam w dupie taką przyjaźń ! - niemalże wykrzyczałam jej to prosto w twarz . - Ale.. ja na prawdę chcę to wszystko naprawić .
- powiedziała bardzo cicho . - Trochę za późno kochaniutka . - Przerwałam i zaśmiałam się jej prosto w twarz po czym odeszłam. Nie chcę
mieć takich przyjaciół, zbyt wielu już ich było w moim życiu.
|
|
|
Ja tak na prawdę już nie daję rady, to wszystko co dzieje się w moim życiu z dnia na dzień się pogarsza . każdy kto znaczy dla mnie więcej niż wszystko, zaczyna powoli odchodzić z mojego życia, a rodzina pomimo, że mam już wiele problemów na głowie, coraz bardziej mnie dobija swoimi pretensjami do mnie . jednak najwidoczniej jestem świetną aktorką, bo nikt nie poznaje po mnie, że od środka cholernie cierpię, a mój uśmiech wcale nie jest szczery. dosłownie nikt .
|
|
|
Kiedyś byłam zupełnie inna, nieśmiała. zawsze kiedy zwracano mi uwagę, czerwieniłam się ze wstydu i spuszczałam głowę na dół. kiedy ktoś
wytykał mi błędy, uznałam że ma rację. zawsze kiedy na jakiejś uroczystości pili alkohol, ja wychodziłam z tego pomieszczenia, gdyż odurzał
mnie ten zapach, a kiedy widziałam nawalonego ojca krzyczałam na niego z całych sił, że tak nie wolno. dawniej nauka była dla mnie
najważniejsza, lubiłam czytać książki, byłam grzeczna i ułożona. Teraz jest na odwrót. Kiedy ktoś zwraca mi uwagę, wytyka mi błędy pyskuję
do niego, bo przecież nie wszyscy są idealni, nikt nie jest. teraz alkohol to dla mnie wybawienie od problemów i nie raz widziano mnie
kompletnie nawaloną. nauka nie ma dla mnie teraz żadnego znaczenia, a jak pomyślę o czytaniu to mam ochotę uciec jak najdalej . Kiedy
to wszystko się zmieniło ? Kiedy poszłam do gimnazjum .
|
|
|
Pamiętam, że kiedyś wiele osób mnie pytało, co pamiętam ze świąt, czy się z nich cieszę i czy nigdy nie mogę się ich doczekać. zatkało mnie,
no bo co ja im mogłam powiedzieć? pomimo młodego wieku, ja nigdy nie czekałam na żadne święta, no bo właśnie wtedy moje serce cierpiało,
a dusza płakała. Ze świąt jedynie pamiętam awanturującego się ojca i krzyczącą nad nim matkę oraz siebie, skuloną w kącie, niepotrzebną
nikomu, zalaną łzami. Mija czas, a święta dalej są takie same, tylko że ja już stałam się lepszą aktorką. Teraz nikt nie widzi, że cholernie cierpię,
bo umiem udawać, że to co się dzieje w moim życiu, w moim domu mnie nie rusza.
|
|
|
Święta i ta cała "magia", która opętuje ludzi. Nie widzę w tym nic specjalnego, a nawet nienawidzę tych dni. W mieście jest tłok, wszyscy sprawiają pozory idealnych chrześcijan, mimo że połowa z nich już odstawia tą całą szopkę z przyzwyczajenia. Te kilka dni, są tylko po to, aby spotkać się z dalszą rodziną raz w roku, pouśmiechać się i jak najszybciej uciec od tego pozornego szczęścia emanującego z ich twarzy. Zawsze podczas świąt staram zaszyć się z dala od wszystkich. Nie chce uczestniczyć w tym spektaklu, który ma na celu pokazać reszcie świata jaką zgraną jesteśmy rodziną - pozornie. Szczerze, naprawdę boje się tych dni, bo nie wiem jaki tym razem cios przygotował mi los. [mamotobie]
|
|
|
|