|
już za późno. chcąc czy nie chcąc otwarłam moje serce na tego człowieka. otwarłam i upajałam się dobrocią jaką mi dawał. chcąc nie chcąc zaufałam. pokochałam. uzależniłam się. a nocą modlę się tylko o to, by po raz kolejny nie zdeptano mi serca.
|
|
|
kiedy już raz coś straciłeś, następnym razem boisz się sto razy bardziej, że znów zostaniesz z niczym.
|
|
|
i nie będzie już smsów na dzień dobry i dobranoc. nie będzie wspólnych rozmów, splecionych dłoni, nie będzie pocałunków, bliskości ciał, nie będzie już tego spojrzenia, które tak uwielbiałam. nie będzie ciepłych słów, żartów, uśmiechów, nie będzie wspólnie nieprzespanych nocy, nie będzie przyszłości, nie będzie już nic.. tylko ból i tęsknota za Nim.
|
|
|
broniłam się przed uczuciami, przed miłością.. teraz jestem wypełniona nią po brzegi i umieram ze strachu, że ta miłość mnie znów zniszczy.
|
|
|
jeśli i tym razem moje serce źle wybrało to ja już nie mam sił żyć. nie mam sił oddychać. poddaję się.
|
|
|
moje serce na samą myśl, że to koniec chce wskoczyć z mojej klatki piersiowej. moje oczy wylewają litry łez, moje nogi nie mają sił wstać. nie potrafię już żyć bez Niego a boję się że będę musiała.
|
|
|
czego boję się najbardziej na świecie? że pewnego dnia obudzę się rano a Go już nie będzie w moim życiu.
|
|
|
kocham Go. kocham. mówię to sobie po raz pierwszy. 2 miesiące i 18 dni wystarczyły bym oddała mu swoje serce. kocham Go prawdziwie. nie sądziłam, że jeszcze kiedyś to stwierdzę. moje serce, ciało i dusza jest Jego. choć o tym nie wie, bo tak bardzo boję się cierpienia. tak bardzo boję się że kiedyś odejdzie. tak bardzo boję się życia bez Niego.
|
|
|
kolejny rok za mną. pamiętam jak rok temu nie potrafiłam się cieszyć tym dniem, bo byłam całkiem samotna. bo kochałam totalnego dupka, który nie dał mi ani jednego powodu do szczęscia. a dziś, dziś jest zupełnie inaczej. mam innych przyjaciół, bliskich wokół i Jego, który jest dziś przy mnie nawet kiedy nie jestem w najlepszej formie, znosi wszystko, jest ze mną. nareszcie odnazlałam swoje miejsce.. w Jego ramionach.
|
|
|
uświadomiłam sobie co właśnie robię.. w tej właśnie chwili pozwalam odejść mojemu szczęściu. mam wielką szansę na bycie szczęśliwą a niszczę to, bo ciągle wracam do przeszłości. bo obiecałam sobie, że nie dam się więcej zranić, i mam ten cholerny dystans do ludzi. nie potrafię już inaczej. nie potrafię walczyć o Niego. a On nie będzie wiecznie czekał. przegrywam po raz kolejny w walce z przeszłością.
|
|
|
nie pasuję. nie pasuję do tego świata. czuję to całą sobą. mam przecież wiele. dom, rodzinę, przyjaciół, pracę, Jego. a jednak czuję się samotna. bardzo. czuję, że nikt mnie nie rozumie, nikt nie potrafi zajrzeć do mojej duszy. ciągle się szarpię z życiem, ciągle się czegoś boję, uciekam, zamykam się. nie wiem w którym momencie życia coś we mnie pękło.. nieprawda. doskonale wiem. doskonalne pamiętaam dzień, w którym odszedł na zawsze, a ja od tamtej chwili zaczynałam spadać na samo dno, a tego dna nie wymarzę z swojej duszy już nigdy.
|
|
|
nie rozumie siebie, dostaję to o co modliłam się nocami i nie potrafię się tym cieszyć. to tak jakby moje marzenia się spełniały a ja już ich nie chcę. przecież to nienormalne. w taki sposób nigdy nie zaznam szczęścia, nigdy nie znajdę swojego miejsca, nigdy nie odnajdę siebie.
|
|
|
|