|
divineely.moblo.pl
i żałuję że tyle o mnie wiesz. z dnia na dzień Cię tracę tak naprawdę Ty mnie tracisz... Mnie to boli Ciebie juz chyba nic nie dotyka a może powinno.
|
|
|
i żałuję , że tyle o mnie wiesz. z dnia na dzień Cię tracę, tak naprawdę Ty mnie tracisz...
Mnie to boli , Ciebie juz chyba nic nie dotyka , a może powinno.
|
|
|
chcę lato . chcę krótkie spodenki , siedzenie do nocy na dworze , codzienne jeżdżenie na baseny , romanse , duże ilości spożytych tymbarków , odżywianie się tylko i wyłącznie lodami , mocny makijaż , nowe znajomości , nieustanne napady głupawki , flirty bez ograniczeń , śpiewanie przeróżnych hitów na cały głos , niezapomniane przypały .
potrzebuję lata.
|
|
|
może boisz się odrzucenia? tylko wiesz?! nie grozi Ci to ! jestes sam zbyt zajety odrzucaniem mnie.
|
|
|
teraz, kiedy juz tak na spokojnie mysle. to nie mam nawet do kogo zadzwonic gdyby sie cos działo ..
|
|
|
powoli i pocichu, bez niczego, po prostu - usune się z Twojego życia . tak, że nawet nie zauważysz.
już nie zauważasz.
a mnie z tego powodu chce sie po prostu ryczeć. nic wiecej.
|
|
|
miej tą świadomość, że moja czarna lista zaczyna się kurwo od twojego nazwiska.
|
|
|
Brakuje mi tych spotkań cholernie. Jakby ktoś wydarł mi z rąk mały, prywatny skarb. Stoję zdezorientowana jak okradzione dziecko i nie wiem, co się właściwie stało. Niby takie proste, niby takie oczywiste, zdarza się przecież. A wcale nie proste i wcale nie oczywiste. Bo jak to tak. Stracić coś, czego nawet nie zaczęło się tak naprawdę mieć. A może troszeczkę zaczęło, tylko po co. Chciałoby się, żeby jakiś sens był w tym wszystkim, a tu wcale go nie ma.
|
|
|
Brakuje mi tych spotkań, bo przez ten krótki czas wydawało mi się, że coś ma sens. Pewnie złudnie jak zwykle. Takie dziwne wrażenie, że warto cokolwiek. Prawie nie pamiętam tego uczucia, tak rzadko mnie odwiedza. Żyję, owszem. I właściwie nic poza tym. Na niczym mi jakoś szczególnie nie zależy. A wtedy przez krótką chwilę naprawdę mi się żyć chciało...
|
|
|
z początku nasi przyjaciele są wspaniali. przychodzą i siedzą ze mną, ale powoli się wykruszają.
nie moge miec im tego za złe - nienawidze ich za to, że nie wiedzą co powiedzieć. że unikają mówienia o problemach. nienawidze ich za tchórzostwo i za myślenie, że może mnie interesować cokolwiek innego, co mają do powiedzenia. nienawidzę ich za to, że mogą o tym mówić tak spokojnie, że nie czują tego miażdżącego bólu, co czuje ja. moi przyjaciele cieszą się, kiedy zaczęłam rozmawiać z kimś innym. myślą, że ci 'inni' odwalą za nich trudne rozmowy i zdejmie to z nich odpowiedzialność. chcą, żebym ruszyła naprzód, by nie musieli się już o mnie martwić. a ja tylko wzruszam ramionami i od teraz odpuszczam sobie takie znajomości. bo są i tacy, którzy jeszcze wpadną, spotkają się, dzwonią, pytają jak się czuje i naprawdę chcą usłyszeć odpowiedź - TYCH ZATRZYMUJE.
|
|
|
coś więcej, bez czego nie mogę oddychać.
|
|
|
dziwisz sie ze jestem taka wredna. jak zadajesz takie pojebane pytania to tak samo ci odpowiadam.
|
|
|
nie obchodzą mnie wszyscy . po prostu szukasz pretekstu zeby sie mnie pozbyc. to boli ..
|
|
|
|