|
cariad.moblo.pl
nawet jeśli już umiem potrafię i wiem jak cię zapomnieć to mimo wszystko nadal nie chcę.
|
|
|
cariad dodano: 14 listopada 2011 |
|
nawet jeśli już umiem, potrafię i wiem, jak cię zapomnieć, to mimo wszystko nadal nie chcę.
|
|
|
cariad dodano: 14 listopada 2011 |
|
żyję półprzytomna. czy jeszcze w ogóle żyję ? nie odróżniam poranka, południa, wieczoru. noc to pora, kiedy może czuję się trochę lepiej. nie ma już ani przeszłości, ani przyszłości. nie istnieje dziś, ani jutro. wszystko i tak jest identyczne z wczoraj.
|
|
|
cariad dodano: 14 listopada 2011 |
|
zobaczysz, nadchodzi dzień, kiedy zrozumiesz, że najgorszą rzeczą, jaką zrobiłeś było pozwolenie mi odejść.
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
ta ogarniająca ciało niemoc. każdego wieczoru do oczu mimowolnie napływa woda, nic nie da się z tym zrobić, nie da się tego powstrzymać. to by było, jak walka z żywiołem. zmęczenie, które klei powieki i rozchyla wargi, serce bije rzadziej niż kiedyś, przyspiesza tylko na Twój widok, przez co skazane jest na cholerną arytmię. masz świadomość, że na to się umiera ?
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
w ostatnim czasie zaczęłam częściej przyglądać się facetom. te ich oczy, uśmiechy, niektórzy są słodcy, inni pociągająco zimni. na widok niektórych myśli po prostu nie potrafią pozostać czyste. uwodzą gestami, słowami, ruchami. jednak najgorszy jest fakt, że każdy, którego spotykam zostaje tak bestialsko porównywany do Ciebie i w sumie nie trzeba się długo zastanawiać. wygrywasz wszystkie styczki. jesteś wyjątkowy, jedyny, niepowtarzalny, mój. nie możesz być nikim innym i nikt inny nie zastąpi Ciebie, pamiętaj.
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
znów się rozpłakała, jak dziecko. nie wyrośnie już z tego, nie przy tak głębokich doznaniach. 'nie masz pojęcia, jak cieszę się, że Cię ujrzałem. więc proszę, zostań. zostań i nigdzie już nie odchodź, nigdy' rzuciła mu się na szyję, 'byłam, jestem i zawsze będę Twoja' złączyli usta, ostatni raz czuła ich smak tak dawno, a jednak zawsze umiała go dokładnie odtworzyć, kochała Go, nie było wątpliwości. słońce wyjrzało zza chmur, na niebie pojawiła się piękna tęcza. pobiegli w podskokach za ręce, jak kiedyś, do domu. rzuciła się w ramiona jego siostrze, machnęła tylko dłonią pierścionkiem. zabrała Go ze sobą do swojego domu. miała na palcu wieczny symbol miłości, wreszcie czuła, że wszystko wróciło do normy. poczuła wewnętrzną harmonię, tak obcą już od dawna, wydawałoby się nieosiągalną. a jednak. prawdziwa miłość przetrwała wszystko. serce zaprowadziło Ją na dobrą drogę. życie znów było przyjacielem, świat ojcem, czas starym kompanem, los sprzymierzeńcem, a Ona.. Ona w końcu była sobą.
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
'wiesz, że nigdy o Tobie nie zapomniałem, prawda ? nigdy nie zniknęłaś z mojego życia, z moich myśli, a więc też nie zniknęłaś z... mojego serca. cokolwiek teraz pomyślisz, powiem Ci to, co ty powiedziałaś mi tak dawno temu. 'niczego nie oczekuję i na nic nie liczę, ale chcę żebyś wiedziała, że Kocham Cię, jak wariat, ponad wszystko, ponad świat, czas i życie'. puścił ją, czekał na znak, czekał na cud. stanęła jak wryta w ziemię, przed oczami przeleciało jej całe życie, niczym zdjęcia w albumie, jak film. 'kocham Cię, kocham Cię, rozumiesz ?' zaczęła szarpać go za kurtkę. 'przepraszam, dalej nie wyrosłam z tej agresji w okazywaniu Ci uczuć', uśmiechnęła się nieśmiało. 'Ania', powiedział, 'jeszcze jedno' klęknął przed Nią, spojrzał, wziął Jej dłoń. nagle wyjął z kieszeni małe czerwone pudełko w kształcie serca, otworzył. w środku zamigotał piękny srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem. nie wiedziała co powiedzieć, pozwoliła, aby wsunął jej go na palec, zamknęła oczy. [cz. 12]
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
jednak dostrzegła, że On oczekuje po prostu prawdy, że jest gotowy przyjąć wszystko do wiadomości. stanęła przed Nim blisko, coraz bliżej. ich usta wydawały się do siebie przyciągać. jednak nagle zrobiła trzy kroki w tył, cofnęła się. wbiła wzrok w ziemię i zaczęła nieudolnie mówić. znała już go tak długo, a nadal tak często zapominała przy nim języka w gębie. otworzyła usta, niezdecydowanym tonem powiedziała 'sama nie wiem. chyba sprowadziło mnie tu serce. przepraszam, że tak Cię nachodzę, odejdę jeśli chcesz, dziękuję za kwiaty, dziękuję za wszystko. chyba po prostu... tęskniłam za Tobą'. popatrzył na nią i się uśmiechnął, zobaczył jej nieświadomy wzrok, położył dłoń na policzku, czuła, jak go parzy. z pod powiek wypłynęły dwie wąskie wstążki łez. otarł je palcem, przytulił ją. 'nigdzie nie znikaj, proszę', - powiedział, podniósł do góry jej brodę, był o te parę centymetrów wyższy niż wcześniej, oblał ją znów czekoladą swoich oczu. [cz. 11]
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
podał jej rękę, jego dotyk sprawił, że poczuła łaskotki w samym sercu. dreszcz przenikał całe ciało, od końców stóp, palców, dłoni, ramion. 'proszę' powiedział. słowa te odbijały się jak echo, kołowały w mózgu, myśli kręciły się jak szalone. a On tylko podał jej rękę. chciała powiedzieć dziękuję, ale nie zdążyła. szarpnął ją stanowczo za rękaw. matka odebrała od niej zjawiskowe kwiaty, targnął ją za sobą, wyjął z szafy wielki czerwony parasol i poprosił, żeby wyszli. znajome miejsca lekko się pozmieniały, lecz pamiętała minuta w minutę wszystkie zdarzenia. i tamto miejsce, Ich prywatne i Jego, gdy było źle. nie dało się tego zapomnieć, ominąć, przejść obojętnie. stanął tam. złożył parasol, przestało padać. drobne krople spływały jeszcze z gałęzi. spojrzał jej głęboko w źrenice, tak pozwalała patrzeć tylko Jemu i tylko On potrafił coś w ten sposób zobaczyć. odwrócił się nagle plecami i zapytał 'co Cię tu sprowadziło ?' nie wiedziała, co powiedzieć. [cz. 10]
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
'widzi Pani,' - rzekła - 'moje próby budowania od początku też zawsze po czasie legały w gruzach, nic, zupełnie nic nie wyszło. straciłam już nadzieję na jakąkolwiek przyszłość. przepraszam, że tu przyjechałam, być może zaburzyłam porządek dnia codziennego, może wywołam jakieś niechciane skutki, ale musiałam. nie umiałam dłużej zatrzymywać w piersi serca, które kołatało na wszystkie strony i błagalnym wzrokiem patrzyło na ten dom, przepraszam.' to mówiąc polały się łzy, jednak starsza kobieta zaprzeczyła, nie chciała przeprosin, wręcz dziękowała. powiedziała dziewczynie że jest tu zawsze mile widziana. w taj chwili za oknem zaczął padać rzęsisty lecz ciepły deszcz. słychać było przyjazne szczekanie psa i pisk opon. matka zobaczyła wysiadającego z samochodu syna, trzymał na rękach ogromny bukiet czerwonych róż. zdawał sobie sprawę, że nie ma na co czekać. albo zrobi coś teraz, albo już nigdy. wszedł do domu tylnym wejściem. podbiegł do kuchni, dziewczyna wstała. [cz. 9]
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
wsiadł do samochodu i odjechał pospiesznie. nie, nie uciekał. po prostu musiał coś jeszcze załatwić i zaufać sercu. tymczasem Jego matka rozprawiała melodyjnie z młodą kobietą. nie dało się ukryć, że była piekielnie ciekawa jak przebiega życie u Niego. nie musiała specjalnie pytać, matka sama zaczęła snuć wątek, jednak takiej wersji dziewczyna nigdy się nie spodziewała. 'dobrze, że wróciłaś, może wreszcie mój syn normalnie zaśnie. wiesz co się z Nim dzieje od jakiegoś czasu ? gnije chłopak, krzyczy po nocach, choruje. tyle razy próbował ułożyć sobie życie, wiązał się na parę tygodni w najlepszych przypadkach na dwa czy trzy miesiące i nic z tego. jak zwykle. któregoś dnia wstał rano i nie mógł pozbierać myśli. nie jadł, nic nie przechodziło mu przez gardło. zrozumiał, że tęsknota za Tobą zżera go od środka. chciał Cię szukać, ale nic nie wiedział. bał się, nie umiał przewidzieć Twojej reakcji, nie chciał się narzucać, sądził, że ułożyłaś sobie życie. a jak było naprawdę ?' [cz. 8]
|
|
|
cariad dodano: 13 listopada 2011 |
|
uśmiechnął się pogodnie, wymamrotał jąkając się 'cz-cześć, co tu robisz ?' tak to był On, ten sam. z nieśmiałym spojrzeniem i machający rękami, gdy się denerwuje. zmężniał, wyprzystojniał, wyszczuplał i trochę urósł, był cudowny, najcudowniejszy. popatrzyła na niego wzrokiem pełnym takiej tęsknoty, jakiej sama się po sobie nie spodziewała. miała niezmierną ochotę rzucić się mu na szyję, ale wiedziała, że w chwili obecnej nie może nic. przecież się pożegnali. ich spojrzenia się spotkały, nie potrzebowali słów, żeby przekazać sobie to, co najważniejsze. natężenie między nimi rosło, dystans zdawał się znikać. nagle On obrócił się na pięcie i oznajmił 'zaraz wrócę, muszę się przejść', niedbale zarzucił na ramiona czarną wiatrówkę. 'wróciła', pomyślał, nie wiedział jak ją tu ściągnął, ale widocznie również zrozumiała, że jest coś, co nigdy w Nich nie zgasło, że plan na obcość i zapomnienie nie wypalił, że mimo wszystko są gdzieś głęboko ukryci w sobie. [cz. 7]
|
|
|
|