|
betelgeza.moblo.pl
Któregoś dnia obudzisz się tęskniąc za mną.. zrozumiesz ile dla ciebie znaczę. Lecz wtedy ja obudzę się tęskniąc za kimś kto nie potrzebował aż tyle czasu aby to zrozu
|
|
|
Któregoś dnia obudzisz się tęskniąc za mną.. zrozumiesz ile dla ciebie znaczę.
Lecz wtedy ja obudzę się tęskniąc za kimś, kto nie potrzebował aż tyle czasu, aby to zrozumieć.
|
|
|
U faceta neuron ma bardzo prostą budowę.
Wejście-->Przetwarzanie-->(TAK / NIE / CH.J MNIE TO INTERESUJE). U pań to jest bardziej skomplikowane: Wejście-->Przetwarzanie-->Oczekuj na sygnał z 50 innych neuronów--> (TAK / CHYBA TAK / MOŻLIWE / SAMA NIE WIEM / TY ZDECYDUJ / JAK CI SIĘ TO PODOBA / ALE NA PEWNO? / ZAPYTAM JOLKĘ / MOŻE I NIE / PEWNIE NIE / NIE, ALE W SUMIE TAK / CHYBA NIE / RACZEJ NIE / PRAWIE NA PEWNO NIE / NA PEWNO NIE / STANOWCZO NIE / CZY KTOŚ MNIE SŁUCHA?)
|
|
|
Szłam i płakałam.Płakałam i wycierałam nos.Cienkie,pozlepiane kosmyki włosów opadały mi na oczy przysłaniając pachnące rankiem miasto.Na ulicy nie było zbyt wiele ludzi,ale ja czułam wzrok setek na sobie.Takiej nijakiej,zapłakanej,samotnej.Czułam,że na czole widnieje potężny napis "NIECHCIANA" albo jak kto woli "ZUŻYTA".
|
|
|
Wzięłam relaksacyjną kąpiel,nasmarowałam się pachnącym balsamem,wymalowałam paznokcie,włożyłam na siebie satynową pidżamę mamy o kolorze róży,położyłam się na łóżku,które wcześniej uraczyłam świeżą pościelą,zapaliłam pachnące kadzidełko,zamknęłam oczy,zamknęłam rozdział mojego życia zatytułowany twoim imieniem.
|
|
|
I tak jak to jest w filmach,podeszła do okna,oparła głowę i patrzyła w niebo:pełne gwiazd,jak jej nos piegów.Uśmiechnęła się blado,niemal niewidocznie.Wybrała sobie jedną z gwiazd i tylko na nią patrzyła."Kocham cię"-wyszeptała cichutko.Wiedziała,że ta gwiazdka jest za daleko,poza jej zasięgiem,że nigdy jej nie dosięgnie.Obdarowała ją jego imieniem."Coś was łączy"-dodała odchądząc od okien.
|
|
|
Płakała siedząc przy łóżku,płakała z bezsilności,z braku odwagi.Doskonale wiedziała,że to już koniec,że on nie przyjdzie do niej z jednym,pojedynczym kwiatkiem i nie wyzna jej miłości,że nie zaśpiewa jej miłosnej pieśni,tak jak to sobie wymarzyła.Wiedziała,że za dużo wymaga,że za bardzo popadła w świat iluzji,że czeka na coś,co nigdy nie będzie miało miejsca.Że ona wcale nie jest wyjątkową księżniczką,a jej nie jest przeznaczony książe.Wiedziała,że będzie musiała rano wstać i żyć.Bała się,że nie będzie umiała,że życie ją zmiażdży,a on jej nie uratuje.
|
|
|
Tak naprawdę to przyzwyczaiła się do tego,że już nie ma go.Gdy wchodziła do pokoju z kubkiem herbaty,najpierw kładła go na półce,a potem podchodziła do brązowego pluszaka siedzącego obok,pochylała się nad nim i uśmiechała,jakby to był on,jakby był jego sobowtórem.Potem brała go,zabierała kubek,siadała przy biurku i kładła go na kolana.Sprawiało to wrażenie,jakby zawsze jej towarzyszył,jakby jej nie opuszczał.Lubiła to,ten jej magiczny niewielki świat,o którym tylko ona sama wiedziała.A w tym świecie było miejsce tylko dla niej i dla niego,w wersji pluszowej i ewentualnie dla bananowej herbaty.
|
|
|
Czego się najbardziej boi?Najbardziej boi się braku miłości.Tego,że nie będzie kochać,czy tego,że nie będzie kochana?A to różnica?Zasadnicza.Co mi z tego,jeśli ja kocham , a nie jestem kochana?
|
|
|
Wieczór był chłodny,siedzieli na dużym kamieniu,to ona pierwsza wzięła go za rękę,tak naturalnie,jakby ta ręka zawsze do niej należała,a on odchylił do tyłu jej twarz i mocno pocałował,jakby całowali się zawsze i jakby nikt inny nigdy tego nie robił.A potem decyzja przyszła tak nagle,że nie było odwrotu ani zastanawiania się,ani wyboru,ani zgody,ani niezgody,wszystko działo się tak,jakby od zawsze byli razem i od zawsze znali swoje ciała i dusze.
|
|
|
|