 |
ansomia.moblo.pl
i stała na moście przez jakiś czas płatki śniegu delikatnie spadały na jej twarz łącząc się z gorzkimi łzami które harmonijnie grały z biciem jej serca słyszalnym cora
|
|
 |
i stała na moście przez jakiś czas, płatki śniegu delikatnie spadały na jej twarz łącząc się z gorzkimi łzami, które harmonijnie grały z biciem jej serca słyszalnym coraz słabiej . spoglądała na parę zakochanych którzy przechodzili wtedy przez park, przytuleni, zakochani tak jak kiedyś oni . patrząc na to jak czule ocierał jej twarz z płatków śniegu, zachichotała cicho, poczuła się jak wtedy gdy jej "Romeo" łaskotał jej bladą twarz swoim czułym dotykiem . wtedy wybuchła nieopanowanym płaczem, a ból w klatce piersiowej gwałtownie się nasilił, przykucnęła prawie siadając na śniegu . "dziecko, coś się stało" ? - zaalarmował nerwowo jeden z przechodniów .. "ono właśnie umarło" - mówiła dławiąc się łzami spływającymi z jej jasnoniebieskich oczu . "ale co ? dziecko uspokój się, kto umarł" ? - kontynuował starszy pan . "moje serce, nie słychać go .. a kiedyś biło" - spojrzała w dół dotykając dłonią swojej lewej piersi .
|
|
 |
- ale jesteś głupia . - dlaczego ? - ja wiem, że ty się nigdy do tego nie przyznasz, ale znam cię i wiem, że go dalej .. - zamknij się do cholery . w dupie mam to co czuje .
|
|
 |
spojrzała na zegarek, była godzina 19:19 - przemilczała . po jakimś czasie zerknęła znowu, wskazówki wskazywały godzinę 21:21 - przemilczała . położyła się do łóżka z nadzieją, że uśnie .. na marne liczyła baranki, gdy tylko zamykała oczy widziała jego twarz . twarz chłopaka, którego tak bardzo kochała . wydawało się jej, że leży już tak całą wieczność, aby się upewnić, która jest godzina spojrzała dyskretnie na zegarek pełna obaw do tego co zobaczy . była godzina 22:22 - to było już za wiele, nie wytrzymała, łzy same spływały po jej bladej twarzy . bo wiedziała, że w tej chwili on myśli o innej .
|
|
 |
a teraz pójdę sobie zrobić herbaty, bo usycham z niezdecydowania, zawahania, niepewności, rozczarowania, nadmiaru obowiązków, tęsknoty i niewytłumaczalnego uszczerbku na psychice .
|
|
 |
co mam wam niby powiedzieć o sobie, co ? że mam dość, że nie mogę, że mam problem ? wznoszę głowę, pytam Boga czy nie mogło by być prościej, o wiele nie proszę, tylko daj mi się podnieść . znów tracę oddech widząc przez okno całą mą historie . wszystko takie monotonne, czemu nie dasz mi się podnieść, czemu nie podasz mi ręki kiedy widzisz jak tonę ? czemu łzy już nie są słone, czy straciły smak ? powiedz , czy to może ja straciłem zmysły ? może . i tak powiesz, że jest dobrze, bo inni mają gorzej, a ja znów przed lustrem witam się ze swoim wrogiem .
|
|
 |
- kocham go - wyszeptała cicho . przekręcając się na drugi bok . miłość do niego nawet we śnie nie dawała jej spokoju .
|
|
 |
jestem zmęczona tą ciągłą huśtawką emocji . niekończącym się cyklem nadziei, poczucia winy i żalu . jestem zmęczona zastanawianiem się, co z nami będzie . jestem zmęczona czekaniem na ciebie .
|
|
 |
czasami chciałabym żeby ludzie uważali mnie za chorą psychicznie osobę . mogłabym wtedy płakać, krzyczeć, stroić fochy, zamykając się w swoich czterech ścianach przeklinając życie bez obawy, że naruszy to moją dobrą opinię . kogo bowiem zdziwiłoby takie zachowanie skoro jestem wariatką ? mam już dosyć tłumienia w sobie tych ciężkich myśli, buzujących we mnie emocji .
|
|
 |
perfekcyjnie złamałeś mi serce i zrobiłeś burdel w psychice, i wiesz ? teraz na widok nierówno zaśnieżonych chodników potrafię wybuchnąć histerycznym płaczem .
|
|
 |
nie zapomniałam, nie przestałam kochać, nie przestałam tęsknić i myśleć o tobie . i wcale się nie pogodziłam z myślą, że już nie wrócisz . i tylko jakoś dziwnie mi gdy widząc cię daleko gdzieś nadal czuję te motylki w brzuszku i łzy cisnące się do oczu . kocham cię wciąż .. tak bardzo mi ciebie brakuje . nauczyłam się już udawać przed innymi, że nic do ciebie nie czuję . lecz w środku nic się nie zmieniło, bo nadal jesteś najważniejszą osobą w moim życiu .
|
|
 |
byłeś jej ostatnim tchnieniem, ostatnim mrugnięciem ciężkiej powieki . to o tobie ostatni raz pomyślała, nim zasnęła już na wieki . byłeś jej odwiecznym marzeniem, tak bardzo zda się wygórowanym . żyła tą wielką miłością do ciebie, tym uczuciem wyimaginowanym .
|
|
 |
dzień po zerwaniu znów zwijała się w nocy w kłębek z bólu . nagle zadzwonił telefon. odebrała nie patrząc na nadawcę . - słucham ? - powiedziała głosem, ewidentnie wskazującym na to, że płakała . - śpisz ? - padło pytanie . cholera, mogła spojrzeć kto dzwonił . za późno . - spałam, wiesz, która godzina ? - zapytała, udając ziewanie . - wiem, że jest po trzeciej . wiem, że nie spałaś . wiem, że leżysz teraz w łóżku z podpuchniętymi oczami, owinięta pomarańczowym kocem . wiem, że nadal mnie kochasz i żywisz ogromny żal za to co zrobiłem - powiedział, nie dając jej dojść do słowa . - tylko po to dzwonisz ? żeby powiedzieć mi co u mnie, tak ? no to idź już spać w takim razie, i sobie głowy mną nie zawracaj . bo wiesz, idealnie wiem co u mnie ! - krzyknęła do słuchawki . - chciałem ci powiedzieć, że czuję się jak skończony dupek - szepnął, po czym natychmiast się rozłączył .
|
|
|
|