 |
ansomia.moblo.pl
wracałam do domu przez osiedle . mijając ławkę na której siedziały osiedlowe dresy czułam na sobie ich spojrzenia . 'ej laska ! chcesz zajarać? usłyszałam zza plecó
|
|
 |
wracałam do domu przez osiedle . mijając ławkę, na której siedziały osiedlowe dresy, czułam na sobie ich spojrzenia ."'ej, laska ! chcesz zajarać?", usłyszałam zza pleców . "koleś, nie poniżaj się", burknęłam pod nosem, idąc dalej . "a pomasujesz mi?", "niech koledzy ci pomasują', i wtedy usłyszałam śmiech, który jakby zbliżał się w moją stronę . odwracając się, zauważyłam idących za mną, dwóch z nich, oblizujących się . przyspieszyłam kroku, pisząc do niego smsa . serce zaczęło mi walić jak dzwon, zaczęłam biec . chciałam, żeby mi pomógł, był przy mnie, mocno mnie przytulił . zgubiłam ich, ale wciąż łudziłam się, że zaraz przybiegnie do mnie, jak najszybciej potrafi, nie wiedząc, że on aktualnie świetnie bawi się u boku innej .
|
|
 |
tyle nocy spędziłam siedząc na parapecie, z klejącymi się od zmęczenia oczami . czekałam na ciebie, mając nadzieję, która nie odchodziła ode mnie nawet na krok, że w końcu wrócisz .
|
|
 |
i nie, nie oczekuję od niego, że zadzwoni i powie, jak bardzo mnie kocha, tęskni, pragnie . wiem, że tak już nie będzie, bo to spieprzyłam, ale chciałabym po prostu wiedzieć, co u niego . wiem, że to by mi wystarczyło, przynajmniej na jakiś czas .
|
|
 |
a zawsze jak chciałam na niego nakrzyczeć, to on przerywał mi pocałunkiem, co sprawiało, że nie miałam siły wypowiedzieć potem żadnego słowa .
|
|
 |
uwielbiałam, kiedy całował mnie po szyi, nie mówiąc ani słowa . nie obchodziła mnie wtedy dzwoniąca komórka, pukanie do drzwi, czy kumple, którzy siedzieli w pokoju obok . nie obchodziło mnie kompletnie nic, liczyła się tylko ta chwila, o której kiedyś mogłam tylko śnić .
|
|
 |
poszłam do naszego ulubionego miejsca . siadłam na trawie, patrząc na wielkie jezioro i zachód słońca, a włosy rozwiewał mi lekki wiatr, w którym czuć było jeszcze naszą miłość .
|
|
 |
zawsze wiedziałeś, co boli mnie w twoich słowach najbardziej, a ja wiedziałam, co w moich ciebie . i ciągle robiliśmy sobie na złość, tocząc jakąś dziecinną walkę, której zasadą było ranienie się na wzajem, aż do bólu . a potem znów się godziliśmy, bo nie potrafiliśmy bez siebie żyć .
|
|
 |
- szaleje za tobą - podskoczyłam, słysząc te słowa, wypowiadane z jego ust . z lekkim zaskoczeniem w głosie spytałam . - co ? ty za mną ? - i byłam prawie pewna, że odpowie twierdząco, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech . - hehe, nie, koleżanka z klasy mi tak napisała . wariatka - odpowiedział, śmiejąc się . spuściłam wzrok, a w środku mnie zginęły wszystkie nadzieje .
|
|
 |
a z każdą kolejną minutą naszej rozmowy, jego słowa bolały mnie bardziej . nie wyobrażał sobie nawet, jak niszczy mnie od środka . siedziałam płacząc, oszukując się, że on nie mówi prawdy, bo przecież jest pod wpływem alkoholu . zawsze tak było, wmawiałam sobie, że jest inaczej, że się zmieni, ale za każdym razem było tak samo .
|
|
 |
prawie zawsze, gdy się pokłóciliśmy, wychodziłeś do kolegów, żeby chlać z nimi wódkę, a potem dzwoniłeś do mnie pijany, przepraszając za wszystko, a krzycząc, wyznawałeś mi miłość i mówiłeś po kilkanaście razy, jak dużo dla ciebie znaczę .
|
|
 |
i nawet nie wiedział, jak czułam się, kiedy przechodziłam w szkole, obok wyśmiewających mnie dziewczyn, z którymi przelizał się zeszłego dnia na imprezie . znosiłam to i nadal z nim byłam, bo kochałam go naprawdę .
|
|
 |
tyle było chwil, kiedy chciałam popełnić samobójstwo . wtedy zjawiał się on i wszystkie moje czarne myśli ginęły momentalnie . boje się, że teraz, kiedy będę chciała zrobić coś głupiego, to już mnie nie uratuje, nie powie "jesteś mi potrzebna, kocham cię", nie przytuli, nie pocałuje, bo przecież jego już nie ma .
|
|
|
|