|
ansomia.moblo.pl
on nie rozumiał matematyki ja jego osoby. z czasem nauczyłam go jak wyłącza się czynnik spod pierwiastka dodaje potęgi wylicza kąt wpisany. a on? nauczył mnie ko
|
|
|
on nie rozumiał matematyki, ja - jego osoby. z czasem nauczyłam go, jak wyłącza się czynnik spod pierwiastka, dodaje potęgi, wylicza kąt wpisany. a on? nauczył mnie kochać.
|
|
|
tamten nie może jej kochać tak jak on, nie może jej wielbić w taki sposób, nie jest w stanie dostrzec jej wdzięcznych ruchów ani tych szczególnych znaczków na jej twarzy. jakby to tylko jemu było dane widzieć prawdziwy kolor jej oczu i poznawać smak jej pocałunków.
|
|
|
lubię budzić się przy tobie i na dzień dobry zostać obsypaną całusami. lubię kiedy każesz mi zakładać na siebie twoją koszulę w kratę bo uwielbiasz mnie w niej. lubię oglądać twoją wykrzywioną minę w czasie kiedy pijesz kawę zrobioną przeze mnie. lubię jak siedzimy na łóżku i rozczesujesz moje splątane z rana włosy. po prostu lubię jak jesteś, kochanie.
|
|
|
momentem zwrotnym jest ten w którym nie możesz się rozpłakać bo nie masz już czym. kiedy twoje ciało nie potrafi zareagować na ten prymitywny ból wbijającego się noża w twoje plecy przez sam los. mózg nie jest w stanie przetworzyć pytania dlaczego życie tak strasznie kopie cię w twoją godność, a twoje ręce nauczyły się drżeć na tyle mocno, że trzymanie kubka z kawą sprawia ci problem jak co najmniej u staruszka z pląsawicą.
|
|
|
i wyłączyć telefon na godzinę, na dzień, na miesiąc. niech oczy nie płaczą od wiadomości nie od niego.
|
|
|
nie mam zamiaru cię przepraszać, za to, jaką osobą się stałaś.
|
|
|
wiesz dlaczego uważam, że bylibyśmy idealną parą? bo żadna dziewczyna, nie czekałaby na ciebie tyle czasu, a tym bardziej nie znosiłaby codziennie twoich humorów.
|
|
|
patrzysz w jej oczy, w których kolor jest teraz sprawą drugorzędną. widzisz w nich pustkę, smutek i żal mieszające się z obsesyjnym uzależnieniem od ciebie. zauważasz jak chce przekonać samą siebie do tego, żeby odwrócić wzrok, ale każda kolejna próba kończy się porażką. łzy zaczynają spływać po jej zarumienionych od zimna policzkach, a ty ją zostawiasz. odchodzisz mimo świadomości, że zabierasz ze sobą jej serce.
|
|
|
idąc kiedyś sam ulicą, przypomnisz sobie o mnie. ja jedynie mogę dopilnować, by to wspomnienie było dobre, takie które wywoła uśmiech na twej twarzy, bo przecież ani ja, ani ty i nikt inny nie wie, co się może wydarzyć.
|
|
|
myślisz, że coś zdobywasz, kochanie, nie zdobywasz nic.
|
|
|
przepraszam, ale do kogo ty próbujesz się dopasować?
|
|
|
- połykasz? - chyba tabletki.
|
|
|
|