 |
bo tu na dole często rzeczywistość jest okrutna, chciałabym mieć ten spokój, który mam nadzieję ty już znasz.
|
|
 |
wypijmy za szczęście, które kiedyś kurwa nadejdzie.
|
|
 |
pewnie nie dziś ani nie jutro, ale w końcu zamienię trampki na szpilki, gumę do żucia na papierosa a ulubiony kubek na kieliszek - wtedy pogadamy.
|
|
 |
ludzie nie lubią zakochanych, bo miłość to prywatna impreza, na którą nikt poza głównymi bohaterami nie dostaje zaproszenia.
|
|
 |
Patrzysz mi w oczy, bezczelnie siadasz na kolanach. Wszyscy widzą jak pozwalam Ci na zbyt wiele. Za parami mijanymi w tańcu, kradniesz pocałunki. Alkohol płynie w nas razem z pożądaniem, nie widzimy nikogo kto się dziwi, kto zazdrości,tylko nasze źrenice pożerające się. Odchodzę dziś resztkami rozsądku, nie wierzę już w cuda. Twoje oczy, błagające, wracam i zabieram Cię ze sobą. Nie ważne co będzie dalej, dziś jesteś moją, tylko moja jakby nie było przeszłości jakby przyszłość miała nie nadejść. Świat dziwi się nad nami, że stoimy wciąż naprzeciw. W uścisku ramion jednoczymy się, na zawsze zapisani w synapsach. Już zawsze tu pozostaniesz, nie zabierze mi tego nikt.
|
|
 |
Jeśli tak bardzo chcesz, pokaż mi, że potrafisz biec po chmurach tak by nigdy nie zaszło słońce. W szaleństwie wiecznego zadowolenia, oślepnij na błędy i strach. Gdy dogonisz mnie, nie puszczaj dłoni, ścigajmy się do krańców świata który nas spowalnia.
|
|
 |
Chciałbym być na tyle głupi aby wierzyć, że się nie zmienisz, że nie stanie kiedyś przede mną zwykły człowiek, który narzekaniem powala góry wspaniałości.
|
|
 |
bo mi wciskają jakąś amfetamine syntetyczną
|
|
 |
dojrze że ułomni to jeszcze toksyczni, trzeba by się wyprowadzić na wieś
|
|
 |
wokół mnie jacyś ułomi ludzie, ratujcie mnie,hlp me
|
|
|
|