 |
a co do reszty, trzeba być kretynem, trzeba być poetą, trzeba nie mieć paru klepek, ażeby tracić choćby pięć minut na nostalgie, z którymi można sobie poradzić w sekundę.
|
|
 |
wiesz czego brakowało mi wtedy najbardziej? godzinnych rozmów, nie żadnych konkretnych, wszystkich, nawet tych zupełnie bez sensu. brakowało mi tego uśmiechu, tekstów typu "mała mów co się dzieje, razem ogarniemy". brakowało mi tej ironii w głosie. brakowało mi tego łobuzerskiego uśmiechu. tego magicznego błysku w oczach. brakowało mi ciebie.
|
|
 |
choćbyś wszystkie przeszedł drogi, nie dotrzesz do granicy duszy, taka w niej głębia. natura rzeczy lubi się ukrywać.
|
|
 |
- zgadnij kto to. - właścicielką zimnych rąk, jesteś tylko ty, kochanie.
|
|
 |
serce i żołądek dziwnie ściśnięte. myśli, w opozycji do wcześniej wymienionych, kompletnie rozszalałe, nieograniczone. w środku tego zamętu jestem ja, zupełnie oczarowana i zdezorientowana. słowa znów gubią sens gdzieś po drodze, sen przychodzi o wiele za późno. jak to w ogóle jest możliwe? po tym wszystkim, czego doświadczałam uprzednio? jakim cudem okazałam się zdolna do tego, by się zakochać?
|
|
 |
zabawne, że pomimo zebranego doświadczenia życiowego i tak pozwoliłam, by ogarnął mnie obezwładniający stres. również zabawnym jest to, że ponownie - jak za swoich nastoletnich lat - sięgnęłam po linkin park. pomogło wtedy, niewyobrażalnie pomaga teraz. może jednak jest dla mnie ratunek? przed zauroczeniem nie da się w pełni ukryć, ale chciałabym uzyskać przynajmniej częściową kontrolę nad jego mocą.
|
|
 |
amoże jakiś rodzaj symbiozy
|
|
 |
ani to związek ani przyjaźń ani koleżeństwo ani też małżeństwo
|
|
 |
Stałem wczoraj uśmiechnięty, rozpędzony udanym dniem, coś mówiłem a oni się zaśmiali, lubią mnie, wszystko jest na swoim miejscu, wszystko jest idealne i spojrzałem w okno, a tam był las, który patrzył przez szybę na oszusta, kiwał koronami i prosił o ból, który jest prawdą. Dałem go na sekundę i odwróciłem się znowu z uśmiechem, w którzy wszyscy wierzą.
|
|
|
|