 |
|
Dziś tworzę w głowie scenariusze, by zapomnieć o życiu. Mężczyzna. Nieidealny, ale idealny. Nie musi mówić, że mnie kocha, bo widzę to w jego spojrzeniu. Nie muszę już szukać idealnej sukienki, bo przy nim w każdej czuję się seksowna. Nie muszę obsesyjnie trzymać się diety, bo w jego oczach widzę, że jestem piękna mimo wszystkich wad. Kiedy rozpadam się na kawałki nie muszę nic mówić, on mnie podniesie. Nie muszę go prosić żeby mnie zauważył, bo on mnie widzi każdego dnia. Daję mu z siebie wszystko, nie oczekuję niczego w zamian, ale to dostaję. Wzajemność. Szczerość. Tak po prostu. Spełnieniem marzeń jest coś tak zwykłego. Ktoś kiedyś mówił Ci, że marzenia się spełniają, jeśli bardzo tego chcemy? Kłamał, przykro mi.
|
|
 |
|
Siedzę obok Ciebie i trzymam Cię za rękę, uśmiecham się, ale nie wiem już czy naprawdę tego chcę. kim tak naprawdę jestem dzisiaj, skoro nie czuje się już ani trochę sobą? I co z nas zostało, jeśli nie tylko przyzwyczajenie?
|
|
 |
|
zawieszone konto na fb i instagram= przerwa w życiorysie
|
|
 |
|
i kurwa chciałabym być tym powodem twojej padaki.
|
|
 |
|
bo tu na dole często rzeczywistość jest okrutna, chciałabym mieć ten spokój, który mam nadzieję ty już znasz.
|
|
 |
|
wypijmy za szczęście, które kiedyś kurwa nadejdzie.
|
|
 |
|
pewnie nie dziś ani nie jutro, ale w końcu zamienię trampki na szpilki, gumę do żucia na papierosa a ulubiony kubek na kieliszek - wtedy pogadamy.
|
|
 |
|
ludzie nie lubią zakochanych, bo miłość to prywatna impreza, na którą nikt poza głównymi bohaterami nie dostaje zaproszenia.
|
|
 |
|
Patrzysz mi w oczy, bezczelnie siadasz na kolanach. Wszyscy widzą jak pozwalam Ci na zbyt wiele. Za parami mijanymi w tańcu, kradniesz pocałunki. Alkohol płynie w nas razem z pożądaniem, nie widzimy nikogo kto się dziwi, kto zazdrości,tylko nasze źrenice pożerające się. Odchodzę dziś resztkami rozsądku, nie wierzę już w cuda. Twoje oczy, błagające, wracam i zabieram Cię ze sobą. Nie ważne co będzie dalej, dziś jesteś moją, tylko moja jakby nie było przeszłości jakby przyszłość miała nie nadejść. Świat dziwi się nad nami, że stoimy wciąż naprzeciw. W uścisku ramion jednoczymy się, na zawsze zapisani w synapsach. Już zawsze tu pozostaniesz, nie zabierze mi tego nikt.
|
|
 |
|
Jeśli tak bardzo chcesz, pokaż mi, że potrafisz biec po chmurach tak by nigdy nie zaszło słońce. W szaleństwie wiecznego zadowolenia, oślepnij na błędy i strach. Gdy dogonisz mnie, nie puszczaj dłoni, ścigajmy się do krańców świata który nas spowalnia.
|
|
|
|