Nie podchodź, proszę, dlaczego wciąż Cię spotykam, nawet w snach. Tak, co chwila jesteś tam gdzie się nie spodziewałem, oglądasz się, ale po co, siadasz koło mnie, a potem jesteś tak kochana, za bardzo idealna. Chciałbym być na tyle silny aby zawalczyć o Ciebie, czuję że wszytko jest możliwe, tylko że ja teraz jestem niemożliwy, proszę codziennie o śmierć i dziwię się, że Bóg dał mi życie. Każdy mój krok, to przesuwanie ciała oststkiem sił, każdy uśmiech to jedynie skurcze mięśni, którym każę ukrywać, mrok kłębiący się we mnie. Jesteś taka códowne, tak bardzo nie pasujemy do siebie.
|