|
I mówiłeś to tak dokładnie, tak bardzo pokładając we mnie nadzieje, mówiłeś, że mam się nim zająć, bo potrzebujemy siebie, bo tylko razem dojdziemy daleko, bo tylko sobie ufamy. I mimo, że byłeś tak bardzo o niego zazdrosny, to i tak widziałeś, że nasza przyjaźń jest silniejsza i nie możesz z tym walczyć. I cholera jasna, kazałeś mi przy nim być, kazałeś mi się nim opiekować. A ja tylko kiwałam głową, bo dobrze wiedziałam jak bardzo mi ufasz. A teraz? Teraz go nie ma, już od 3 miesięcy. Nie ma go. Odszedł. Zostawił mnie. Samolubny, egoistyczny dupek wolał ze sobą skończyć, przecież 'ja sobie poradzę'. / believe.me
|
|
|
Boję się, że jeśli teraz zbyt mocno się zaangażuję w walkę o Ciebie, to będzie boleć tysiąc razy mocniej. Boję się, że to wszystko będzie tylko marną grą z Twojej strony, aby się na mnie odegrać. Boję się, że jeśli mi dasz szansę, ja ją przegapię, jak zwykle. Boję się całkowitego poświęcenia jednej osobie. Boję się przyzwyczajenia. Boję się, że będę umierać, kiedy przez tydzień nie dasz znaku życia. Boję się, że będę się tak mocno starała, ale i tak zjebię. Boję się, że pokusa będzie silniejsza. Boję się, że puścisz mnie samą na jakąś imprezę, nie chcę tego, naprawdę. Boję się, że nie zaakceptujesz moich nawyków. Boję się, że będę musiała z czegoś zrezygnować. Boję się, że dasz mi wybór, albo Ty, albo imprezy. Cholera jasna, bo jeśli kiedykolwiek dasz mi kolejną szansę to boję się, że spróbujesz mnie zmienić tak bardzo, że znów się w tym wszystkim pogubię. Chcę, żebyś mnie zaakceptował taką jaką jestem, z tymi wszystkimi wadami, proszę. / believe.me
|
|
|
Siedzę tu sama, zamknięta w swoim pokoju, co chwilę słyszę dzwonek do drzwi, ale nawet nie mam sił zobaczyć kto to. Nie mam ochoty się z nikim widzieć, to takie samolubne, przecież wiem, że się martwią, po samej ilości nieodebranych połączeń i smsów przysyłanych co chwilę, przecież wiem co mogą myśleć, przecież widzieli moje zamówienie, przecież wiedzą, że zawsze mam flaszkę 'na czarną godzinę'. Oh, jaka jestem super, pewnie, nie będę odpierać telefonów, nie będę otwierać drzwi, nie powiem nikomu gdzie jestem, tak, to takie dorosłe, niech się pomartwią, no pewnie. Czasem chciałabym sama sobie przywalić w twarz, chciałabym się wydrzeć na siebie jaką jestem egoistyczną suką, jak kurwa mać ranię ludzi i to teraz bardzo świadomie, przecież wiem do czego prowadzą te moje gry, nie raz już to przerabiałam, ale nigdy nie wyciągam wniosków. I tylko boję się, że w tym wszystkim zgubię całkowicie Twoje zaufanie, tylko tyle. / believe.me
|
|
|
Powiedzieć Ci czego mi brakuje? Proszę bardzo. Brakuje mi tych ciągłych melanży do rana, brakuje mi jarania na śniadanie i wódki na obiad, brakuje mi tych wszystkich ucieszonych mord, brakuje mi rozmów, brakuje mi kompromitujących zdjęć, brakuje mi adrenaliny, kiedy goniła nas policja, brakuje mi tego kaca na następny dzień, brakuje mi opowieści, co robiłam poprzedniej nocy, a najbardziej brakuje mi w tym wszystkim siebie. Bo zmieniłam się dla Ciebie, a teraz właśnie widzę, że to nie miało sensu, że niepotrzebnie się zmieniałam, niepotrzebnie porzuciłam swoje dawne życie, bo Ty ciągle nie widzisz poprawy. To tak bardzo boli, kiedy znów chcę, żebyś zobaczył jak bardzo się staram, a Ty mi w nic nie wierzysz i ciągle jest to samo i nie wiem już co robić i chyba mnie to wykańcza. Więc wracam, wracam mimo wszystko, bo zostawiłam ludzi, zostawiłam siebie, zostawiłam wszystko co miałam, dla jednej osoby, która tego nie doceniła. / believe.me
|
|
|
Idę przed Tobą, z dumnie uniesioną głową do góry, słyszysz tylko stuk moich obcasów, który zawsze Cię nakręcał, oh jak mi przykro, że teraz możesz jedynie popatrzeć, bo właśnie z naprzeciwka idzie facet, z którym jestem umówiona i widzisz mój uśmiech na twarzy i jebie Ci się konkretnie, bo nie wiesz już co ze sobą zrobić, nie wiesz jak na to zareagować, co powiedzieć, a ja się z nim witam, on mnie przytula, a kątem oka dostrzegam Twoje wrogie spojrzenie, być może go zranię, być może za miesiąc nic dla mnie nie będzie znaczył, może to całkowicie nie to, czego szukam, ale teraz, teraz jest mi przy nim dobrze, nie wiem czy dlatego, że w końcu zobaczyłeś co tracisz, naprawdę nie wiem. Kiedyś mnie miałeś, ale zjebałeś, teraz spierdalaj, ale zaraz znów będę Cię pragnąć, tylko Ty już nigdy się o tym nie dowiesz, pierdolony frajerze, który zabrałeś moje serce na zawsze, to przez Ciebie jestem taką suką. / believe.me
|
|
|
Czuję Twój ciepły oddech na moim policzku, czuję jak miziasz mnie nosem po twarzy, czuję jak szukasz moich ust, czuję Twoje ręce pod moją bluzką jak błądzą po nagim ciele. Czuję jak nasze usta się złączają w jedną całość, jakby właśnie w tym momencie wcisnąć ostatni puzzel do tysięcznej, drobnej układanki, jakby złączyć rozbite lustro idealnie na pół, bez żadnych brakujących drobinek. Jestem w niebie, Ty też jesteś, czuję to, czuję Twój nierówny oddech, czuję jak na to wszystko długo czekałeś, skarbie, ja też, ja też na to czekałam, jesteś mój, teraz jesteś mój. Teraz tworzymy jedność, tak jak kiedyś, kurwa, więc czemu ten świat nie chce nam dać szans, przecież wszyscy wokół wiedzą, że siebie pragniemy, że tylko ze sobą potrafimy być szczęśliwi. Ale dziś, dziś odstąpmy od reguł, jesteśmy tu razem, choć razem nie powinniśmy być i dobrze wiemy, że jutro czeka na nas brutalna rzeczywistość, gdzie nie ma miejsca na naszą miłość, ale teraz nacieszmy się sobą, o tak. / believe.me
|
|
|
I proszę Boga, żebyś tu był, teraz, ze mną, żebyś mnie przytulił, tak mocno, żebyś powiedział, że Ty nie odejdziesz, że nigdy czegoś takiego nie zrobisz, że ich już nie ma, ale Ty mnie kochasz i oni na pewno też i cholera chcę żebyś tu był, bo chcę oglądając zdjęcia, chcę sobie ich przypomnieć jeszcze raz, chcę Ci o nich opowiedzieć, bo nikomu jeszcze nie mówiłam jak mi z tym wszystkim źle. I chcę, żebyś wiedział, że gdybyś tutaj był, pomógłbyś mi samą obecnością. Ale Ciebie nie ma, a Bóg wcale nie słucha moich próśb, już w ogóle ze mną nie rozmawia, już znika powoli, chyba też chce mnie zostawić, tak jak wszyscy. / believe.me
|
|
|
Siedzę gdzieś na jakiejś polanie, daleko od domu, nawet nie wiem jak wrócić, ale to nieistotne. Z oczu lecą grube krople łez, a ja szukam po kieszeniach zapalniczki, o jest, wyciągam, drżącymi rękoma odpalam jointa, zamykam oczy i głęboko się zaciągam. Po woli otwieram oczy, ocieram łzę, która łaskocze mnie po policzku, zimno, już mi zimno, a nawet nie myślę jeszcze o powrocie. Patrzę jak na niebie pojawiają się gwiazdy, może gdzieś tam jesteście, pomiędzy nimi, może siedzicie obok mnie, na tej samej polanie i polewacie właśnie wódkę pijąc moje zdrowie. Cholera, może naprawdę tam jest lepiej, może tam nie ma tego syfu, nie ma nieszczęśliwej miłości i wiecznych nieporozumień, może tam byłoby łatwiej. Może tylko tym się kierowaliście, kiedy odchodziliście z tego świata, bo nawet nie chcę myśleć, że czym innym. Tak bardzo mi Was tu brakuje, tak bardzo tęsknię, jestem za młoda, żeby aż tak tęsknić. Czemu Wy, czemu ciągle Wy, czemu moi przyjaciele, no kurwa, pytam czemu. / believe.me
|
|
|
"To coś więcej dla nas niż wyszukane słowa, gdy doceniasz ludzi, których potrafisz objąć w ramionach. Wciąż słysząc głos, głos rozkładanych torów, planów i decyzji głos tysięcy sporów."
|
|
|
Tak bardzo potrzebuję kogoś,kto pozwoliłby mi zapomnieć o tym całym syfie,pragnę czyiś ramion,ust,chcę zapomnienia,chcę żyć w innym świece,idealnym,pozbawionym cierpienia.Chcę sobie sama układać wszystko,chcę mieć nad wszystkim kontrolę.Tylko czemu jeśli myślę o tym świecie,od razu przed oczami mam Twoją twarz.I jeśli znów ktoś powie,że zazdrości mi życia, wyśmieję go. Czego tu kurwa zazdrościć? Tego, że ćpam, jaram i piję? Że nie potrafię z tym skończyć, że to jedyna odskocznia od całego bagna, że to główny zabójca moich znajomych, a stał się moim najlepszym przyjacielem? Cholera, a może tego, że nie pamiętam żadnych weekendów. Może tego, że ranię każdego faceta. Albo tego, że jedyny, na którym mi zależy, nie jest w stanie zaangażować się w ten związek, bo zwyczajnie boi się?Boi się,że skończę tak jak moi znajomi, boi się, że zaangażuje się tak bardzo, a ja wtedy mu powiem,że melanż ważniejszy.A wiesz co w tym najgorsze? Że on mi już nie ufa.I nigdy już mi nie zaufa/believe.me
|
|
|
Cholera jasna, to Ty się boisz, tak? Śmieszny jesteś w tym wszystkim, naprawdę. Przecież to ja tracę swoich przyjaciół, którzy przez przedawkowanie przechodzą na inny świat. Przecież to ja siedzę co dzień przy łóżku szpitalnym swojego przyjaciela. Przecież to ja rok temu walczyłam o swoje życie będąc na tym samym miejscu. Przecież to ja kurwa w ostatnich 2 miesiącach straciłam dwóch przyjaciół, kurwa to ja ich tracę co chwilę, to mnie ciągle ktoś opuszcza, w ogóle nie liczą się z moją psychiką, pierdoleni egoiści. I cholera, to ja już powoli cmentarz traktuję jako drugi dom. I Ty dalej twierdzisz, że to Ty boisz się zaangażować, bo boisz się cierpienia? Boisz się, że Cię zostawię tak jak Twoja była? Kurwa mać, wysiadam już, nie chcę tego, chyba odpuszczam, powoli mam wyjebane, przecież Ty też myślisz tylko o sobie. / believe.me
|
|
|
Stoję na środku mostu i Cię widzę.Widzę,choć wcale Cię tu nie ma,przecież Ciebie już w ogóle nie ma na tym świecie,ale mimo to widzę Cię.Widzę jak tam stoisz z flaszką,widzę jak płaczesz,widzę jak wybierasz do kogoś numer i dzwonisz,widzę to wszystko.I już nawet nie interesuje mnie,że auta na mnie trąbią,to nie ma żadnego znaczenia.Bo ciągle Cię widzę,ciągle mam Cię w zasięgu wzroku,słyszę piosenkę,którą puściłeś,czemu ona jest taka dołująca?Chcę podejść,przytulić Cię,pocieszyć,ale nie potrafię.Słyszę Twój płacz,słyszę Twoje ostatnie słowa i nagle tracę Cię,już Cię nie widzę.Cholera jasna,już Cię tu nie ma,napływają mi do oczu łzy,nie jestem w stanie ich opanować,podbiegam do poręczy,kurwa widzę Twoje ciało,widzę Ciebie,ale przecież już tam nie ma Twojej duszy.Dławię się łzami,krzyczę,podchodzi do mnie jakiś nieznajomy i pyta czy wszystko w porządku,patrzę jedynie bezsensownie w przestrzeń,co za chujowe pytanie,tak,w porządku,ale nie mam po co żyć. / believe.me
|
|
|
|