|
gdzieś zagubiona w jego wielkich brązowych oczach.
|
|
|
siedzę i znów przypominam sobie ten wieczór kiedy przyjechałeś. Kiedy po raz pierwszy spojrzałam ci w oczy. już wtedy poczułam sie bezpieczna mimo że dzieliła nas odległość a ja czułam ciepło. a potem magiczny pył znikł. dotarło że mimo twoich wielkich chęci nic z tego nie będzie.
|
|
|
jedna decyzja, jedna osoba a tyle myśli
|
|
|
bo wiele wiele sie zmienia z sekundy na sekundę a później przez miesiąc czasem dwa nie zmienia sie nic.
|
|
|
mam obsesję na punkcie braku Twojej obsesji na moim punkcie.
|
|
|
nadal naiwnie na Ciebie czekam. jak za czasów dzieciństwa, kiedy czekało się na boże narodzenie. ale ono w końcu nadchodziło.
|
|
|
nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ale z Tobą też nie.
|
|
|
miłość to choroba. czasami osiąga takie stadium, że tylko śmierć może ją wyleczyć.
|
|
|
miłość byłaby idealna wtedy, gdybyśmy podchodzili do drugiej osoby w momencie, gdy nas rani tak jak do obcej.
|
|
|
kiedy robię dla Ciebie to wszystko na co nie zasługujesz to nawet Bóg puka się w czoło.
|
|
|
mam takiego świra na Twoim punkcie, że mogłabym Cię zabić, wypatroszyć i wypchać. przynajmniej wtedy nie robiłbyś krzywdy, a do przytulania byś się nadał.
|
|
|
wolałabym być Twoim brelokiem od kluczy niż dziewczyną, przynajmniej bylibyśmy zawsze razem.
|
|
|
|