 |
|
stała samotnie w strugach deszczu tracąc wszelkie nadzieje, że on przyjdzie. starannie zrobiony makijaż spływał jej po policzkach wraz ze łzami. zastanawiała się, jak to możliwe, że tak się poniża. przecież obiecała sobie, że nie będzie poświęcać się dla chłopaka. a on pewnie teraz siedzi sobie w ciepłym fotelu przed telewizorem zupełnie o niej zapominając. `nigdy więcej` nakazała sobie po raz kolejny, kierując się tam, skąd przyszła.
|
|
 |
|
siedziała po turecku na łóżku i bezsensownie mieszając niesłodzoną herbatę w kubku, starała się zapomnieć, że o nim myśli.
|
|
 |
|
to nie prawda, że doceniamy coś dopiero, kiedy to stracimy. ona wiedziała, że on jest bezcenny. każdego dnia dziękowała Bogu za to, że go ma. dlatego tym bardziej nie mogła darować sobie, że pozwoliła mu odejść. myślała, że mogła coś zrobić, aby go zatrzymać. ale on już dawno podjął decyzję. na próżno łudziła się, że może wróci.
|
|
 |
|
bywają dni, kiedy myślę o Tobie non stop. właśnie te przerażają mnie najbardziej.
|
|
 |
|
- Ty nic nie wiesz. -jak to nie? w szkole mam świetne oceny. -tylko to Ci wychodzi. bo do tego nie potrzeba uczuć. nic nie wiesz o życiu. nie masz pojęcia jak to jest śmiać się z byle czego. cieszyć z małych rzeczy. nie wiesz jak bardzo mi zależy i jak każdego dnia budzę się z nadzieją, że leżysz obok. ale wiesz... gdybyś tylko chciał to mogłabym Cię tego nauczyć.
|
|
 |
|
siedziała samotnie w pokoju wpatrując się w zdjęcie chłopaka, z którym kiedyś dzieliła wszystko. przypomniała sobie jaka była wtedy szczęśliwa. zdumiewające, jak mało potrzebowała kiedyś, aby osiągnąć ten stan śmiejących się oczu. ale gdzieś się pogubiła. popełniła błąd.niepotrzebnie ofiarowała mu swoje serce. nie był tego wart. szkoda, że dopiero teraz to zrozumiała. rozcierała właśnie trzy słone krople, które nie wiadomo kiedy pojawiły się na blacie biurka i formowała z nich serce. `kiedyś wszystko wydawało się prostsze` pomyślała.
|
|
 |
|
wchodząc na salę mimowolnie czuła jego spojrzenie na sobie, co ani trochę nie dodawało jej pewności siebie. w końcu postanowiła poprosić go do tańca. ruszyła zamaszystym krokiem w jego stronę, a kiedy wzięła go za rękę nie protestował. falowali w rytm wolnej piosenki, a ona zbierała się w sobie, aby wyrzucić z siebie, to co chciała mu powiedzieć. w końcu wypaliła: -dłużej już nie potrafię udawać. -czego? -zapytał zdziwiony. -tego, że nie zauważam Cię na korytarzu. że w weekendy wcale za Tobą nie tęsknię. że Cię nie kocham. -powiedziała. bez zastanowienia odpowiedział jej. -ale to się nie może udać. piosenka za chwilę się skończy, a ja będę musiał wrócić do tej ślicznej blondynki gadającej z dj`em. bo to właśnie na niej mi zależy. jej serce w jednej chwili przepełnił żal i złość do samej siebie. jak mogła być tak głupia i naiwna. przecież on nigdy by jej nie pokochał. spojrzała na niego bezbrzeżnie smutnymi oczami, ale on wydawał się tego nie dostrzec. odwrócił się na pięcie i odszedł.
|
|
 |
|
-czujesz? -jedyne co czuję, to charakterystyczny ból rozstania. złamanego serca. kolejnej niespełnionej miłości.
|
|
 |
|
perfekcyjnie opanowałeś sztukę udawania, że mnie kochasz.
|
|
 |
|
nauczyłam się nie oczekiwać od Ciebie zbyt wiele. to niesie ze sobą o wiele mniej rozczarowań.
|
|
|
|