 |
Już nikt nie zrobi ze mnie słabej. Nie zapłaczę przez nikogo, nie zarwę nocki na rozmyślania o kimś. Nie uzależnię się od czyjeś obecności tak mocno, że kiedy jej zabraknie to zobaczę ciemność w środku dnia. Każda chwila będzie moja, nie rozdzielę swojego serca między innych ludzi, bo potem nie mogę ich odzyskać. Nikt nie będzie stał nade mną, nikt nigdy nie wmówi mi, że bez niego jestem nikim. Nie poświęcę życia komuś, kto nie chcę w nim być. Przepraszam, ale w moim świecie nie ma już miejsca dla kogoś kto nie docenia, że ma właśnie mnie. Przeżyłam zbyt wiele bolesnych rozstań, żeby nadal opłakiwać odejścia./esperer
|
|
 |
Tak bardzo boję się, że będziesz kolejny, że znikniesz mi jednego dnia tak jak wszyscy. Są momenty, kiedy nie chcę zamykać oczu, bo gdy je otworzę Ciebie już nie będzie. Obiecaj, że choć nie możesz zmienić przeszłości, to pokażesz mi inną przyszłość./esperer
|
|
 |
Cztery lata temu oczarowała mnie sobą. Swoją posturą, swoją niezwykłością. Ta krucha i niewinna kobieta stała się sensem mojego marnego istnienia, które opierało się na bójkach, alkoholu i jointach. Ta mała, szczuplutka i przepiękna kobieta o wspaniałym sercu wyciągnęła mnie z największego bagna zwanego życiem. Każdego dnia walczyła o moją lepszą stronę duszy i próbowała wydobyć to co pozornie było już zagnieżdżone na dnie serca, wyniszczonego przez wszelkie możliwe używki, złe uczynki. Niejednokrotnie opatrywała moje głębokie rany, prawie każdej nocy słuchałem jakim to jestem nieodpowiedzialnym idiotą, bo znowu wdrapywałem się na drugie piętro budynku by wejść do niej przez balkon. Kilka razy dostałem po twarzy, bo przyszedłem upalony i najebany. Nie raz czułem się zhańbiony, gdy widziałem, że łzy tej uroczej kobiety spływają po jej ciepłym i zarumienionym policzku wyłącznie z mojej winy. Kilka razy spieprzyłem i dałem jej powody do zwątpienia w nas, ale kochałem całym sobą. Zawsze.
|
|
 |
Usłyszałam twój szept.. głos słodki prawie jak czekolada, a może i słodszy? Uwielbiasz czekoladę chociaż kiedyś jej nie znosiłeś. I wiem, że zawsze musisz mieć rację nawet wtedy gdy jej nie masz. Tak bardzo mnie to denerwowało. Denerwował mnie twój pocałunek składany na moich ustach gdy chciałeś mnie uspokoić i nie znosiłam również tego, że zawsze Ci to wychodziło. Słowa "kocham Cię.." wplatałeś w każe zdanie przez co cały dzień chodziłam z uśmiechem na ustach. Wariowałam gdy nie było Cię w pobliżu i dalej wariuje. Chodziłam z miejsca w miejsce próbują poukładać myśli do kupy. Nie dało się.. dalej się nie da. W pewnym momencie stałam się psychiczna. Myślałam, że już nie jestem dla Ciebie ważna, że moje oczy straciły ten blask o którym zawsze wspominałeś, a uśmiech znikł gdzieś w tłumie. Byłam przewrażliwiona na tym punkcie. Dawałam z siebie wszystko lecz teraz wiem, że to wciąż było za mało / smokingkilss
|
|
 |
I masz nadzieję, że za kilka lat, znów da wam szansę. Bo jesteś gotowa czekać. Nawet do usranej śmierci.
|
|
 |
III.Potrzebuję Cię...Pęka szkło. Ból mija. Uświadamiasz sobie, że on zawsze będzie w twoim sercu, ale nie pragniesz go już tak bardzo. Dalej cicho wierzysz, że kiedyś podejdzie, powie krótkie cześć, że zaczniecie poznawać się od nowa. I tak w kółko, aż zrozumie, że to właśnie wam jest to pisane. Tysiące ran na rękach, miliony łez, kruche ścianki serca, łomoczący wiatr samotności i ty, gdzieś po środku, zupełnie zatracona w bagnie, którego nie jesteś w stanie określić. I to wraca. Za każdym razem. Jak bumerang, jak zaraza, jak choroba.
|
|
 |
II.Nie spojrzałeś na mnie. Nie zerknąłeś. Wiedziałeś, że tam byłam. Mimo wszystko, mimo tych błędów, kłótni, łez, jestem w stanie ci wszystko wybaczyć. Wybaczyć też sobie. Jestem w stanie odnowić przysięgę miłości. Jestem w stanie kochać. Chcę cię widzieć, czuć, słyszeć. Chcę wsłuchiwać się w twoją barwę głosu, chce wąchać twoje perfumy, chcę czuć w ustach smak twojej osoby. Chcę tego. Chcę abyś był. Będziesz? Nie jesteś i nie będziesz już nigdy. I znów to sobie uświadamiam, po raz kolejny, i po raz kolejny czuję ten sam ból. Czuję jak gorzki smak rozczarowania miesza się z łzami.
|
|
 |
I. Widziałam cię niedawno. Szedłeś zupełnie spokojnie, równym tempem, równym krokiem. Kołysząc się w swój specyficzny sposób. Energicznie. Płynnie. Łatwo. Zupełnie nie przejmując się niczym. Szedłeś tak sobie, nie zwracając na mnie uwagi. Może mnie nie widziałeś? Może byłeś zbyt pochłonięty myślami? A jeśli widziałeś? Spuściłeś wzrok, patrząc się na czubek własnych butów. Czemu nie moich? Dlaczego pozwoliłeś bym poczuła się jak nic nie warte gówno? Mówiłeś, że kochasz... Kłamałeś? Nie byłeś zmieszany ani zdenerwowany, po prostu tęgo wlepiałeś nos w ziemię, jakbyś zobaczył tam coś interesującego. Może nas? Chwile, w których myśleliśmy, że jesteśmy dla siebie wszystkim? Nie... Ty nie potrafiłeś tego docenić.
|
|
 |
Wciąż wspominam nasze pierwsze spotkanie, które zapoczątkowało naszą cztero-letnią przygodę w tym chorym i pełnym niewdzięczność świecie, społeczeństwie. Sylwester, przyjaciel urządzał domówkę, nasza dobra znajoma powiedziała, że w jej klasie jest nowa dziewczyna i że warto by ją zaprosić. Było mi to obojętne, nie szukałem nowych znajomości. Jak zwykle wpadłem do mieszkania kumpla wstawiony z trzy godzinnym opóźnieniem i oparłem się o framugę drzwi nie będą w stanie nic z siebie wydusić. Piękne błękitne oczy, długie kasztanowe falowane włosy opadające bezwładnie na odkryte ramiona i czarna błyszcząca suknia do kolan. Nasze spojrzenia się napotkały, tak cudownie się uśmiechała,a ja nie wiedziałem co się dzieje, normalnie przeszedłbym bez słowa wtedy przyjaciel mnie szturchnął i zaczął opowiadać o nowej piękności, która pojawiła się w mieście. Zaśmiałem się, gdy powiedział, że już jest Jego. Poklepałem Go po ramieniu i życzyłem powodzenia na koniec informując że kobieta to nie przedmiot.
|
|
 |
Wszystko się rozsypało w proch. Nie słyszę już tego przepełnionego radością i optymizmem śmiechu, który rozświetlał każdy zakamarek tego ciemnego mieszkania przesączonego własną historią i bólem którego nie jestem w stanie opisać. Jedno miejsce a posiada tysiące tajemnic i setki pamiątek po ludziach, którzy byli a już ich nie ma. W lodówce zawsze znajdziesz piwo a w barku wódkę. Zawsze w jakiejś szufladzie leży zapas papierosów, gdyby trafił się gorszy dzień i musiałbym wypalić trochę więcej niż normalnie. W szafie w sypialni nadal gdzieś na dnie leży sterta bluzek mojej byłej dziewczyny czekając z utęsknieniem na zmianę biegu zdarzeń i jej powrót. Na strychu znajduje się pudło przepełnione płytami i przeróżnymi filmami, które kiedyś nagrał mój młodszy brat wraz z ogromną ilością zdjęć, bo pasjonował się fotografowaniem. Na półce w salonie znajdują się harlekiny, które niegdyś czytała moja mama wraz z zeszytem przepełnionym piosenkami które pisał tata. Jedno miejsce, same wspomnienia.
|
|
 |
Nie podchodź za blisko, bo jeszcze będę chciała żebyś został, a ludzie przecież zawsze odchodzą./esperer
|
|
 |
Nie złość się kiedy uciekam, kiedy odwracam wzrok i mówię, że wcale mnie to nie interesuję. Nie złość się, kiedy są momenty gdy mnie nie ma, bo potrzebuję pomyśleć. Nie złość się, kiedy widzisz u mnie ten niepewny wzrok. To wszystko to nie dlatego, że mi nie zależy, że mam gdzieś albo nie potrzebuję Twojej osoby. To wszystko dlatego, że za każdym razem kiedy postanowiłam komuś zaufać, potem musiałam zbierać serce z podłogi i misternie je sklejać, a kawałki przestają do siebie pasować./esperer
|
|
|
|