 |
|
pozory. wcale nie jestem szczęśliwa. nie będę. nie bez Ciebie.
|
|
 |
|
najwartościowszy łyk. posmakowanie Ciebie. najpiękniejsze co przeżyłam.
|
|
 |
|
zniknij. rozpłyń. uduś. zastrzel. wyjedź. utop. cokolwiek, byleby już Cię nie było. nie znoszę tej ciągłej tęsknoty za kimś, kto nie jest jej warte. sądzę, że kiedy już Cię nie będzie, zapomnę. taką mam przynajmniej nadzieję.
|
|
 |
|
byłeś moją inspiracją. na picie, palenie, nocne melanże, pyskowanie nauczycielom, wagary. nie sądzisz, że to dość niepoprawna inspiracja? może i by mi to nie przeszkadzało. tylko wiesz, przez Ciebie nie byłam sobą. udawałam kogoś kim nie jesteś. więc grzecznie Cię proszę, kotku. wypierdalaj. raz na zawsze zniknij i nie psuj mi tego co zdążyłam naprawić po Twoim odejściu. nie wracaj. już wystarczy.
|
|
 |
|
dawniej byłam dla Ciebie wszystkim. byłam tą Twoją cholerną królewną, o którą tak się troszczyłeś. podobnież. z biegiem czasu coraz bardziej w to wątpię. teraz nie stać Cię nawet na najsubtelniejsze 'cześć' w moją stronę. to boli. byłeś najbliższą mi osobą, stałeś się kimś zupełnie obcym.
|
|
 |
|
szliśmy poboczem trzymając się za ręce. ja, wolno, niezdarnie. on, według obranego rytmu, nucąc jakąś piosenkę pod nosem. uśmiechnęłam się. - może trochę głośniej? - zachęciłam. spojrzał na mnie z iskierkami w oczach. - 'zechcesz widzieć poświęcenie, nie mów mi, że nie chcesz, proszę. kocham Cię szalenie.. uuu, awaria, kocham Cię jak wariat.' - śpiewał rytmicznie. mocno się w Niego wtuliłam. - też Cię kocham, wariacie! - krzyknęłam ze szczęścia.
|
|
 |
|
teraz mam normalnych znajomych. takich z którymi mogę rozmawiać godzinami o wszystkim, siedzieć na piasku przy zachodzącym słońcu i narzekać jak razi w oczy, kiedy tylko mam ochotę wypić kieliszek wina, bezkarnie odpalać kolejne papierosy. śmiać się bez powodu, od tak. nawet męska część moich przyjaciół. znajomość bez krzty pożądania. czysta. oni nie pragną dzikiego seksu, czy ostrych pocałunków. chcę korzystać z tego, że nie wkroczyłam na razie w etap dorosłości. więc, wybacz, ale Ty na razie, żegnaj. za kilka lat się odezwę.
|
|
 |
|
i musiałeś znaleźć sobie właśnie taką panienkę? moją imienniczkę? zobacz co zrobiłeś! teraz wszyscy myślą, że do Ciebie wróciłam. uważają mnie za łatwą i miękką laskę, którą bez problemu możesz manipulować. nie jestem taka. nie dla Ciebie. nie po tym co zrobiłeś. znienawidziłam Cię, 'kochanie'.
|
|
 |
|
Ty, sam, w wakacje? przecież to z góry było zbyt absurdalne. niemożliwe. jakoś mnie nie dziwi Twój opis o kolejne panience. o tym jak strasznie kochasz, na zawsze. wiesz co jest przykre? nie masz do Niej nawet na tyle szacunku, żeby napisać Jej imię z dużej litery. najzwyczajniej w świecie rzucisz Ją, bo nie będzie chciała się z Tobą przespać. w sumie to już nawet nie jest przykre, a chore. nie wiesz jak chciałabym bardzo móc Ją uświadomić jaki jesteś. wiem, że umiesz się maskować. i wiem, że ona nie zdaje sobie sprawy z kim ma do czynienia. też tak miałam. jasne, Ty uroczym i delikatnym..
|
|
 |
|
i nadal uważasz, że nie dam sobie bez Ciebie rady? no to patrz jak cholernie się mylisz, frajerze! ja się nigdy nie poddaję. nie bo zostawił mnie tak bezwartościowy koleś jak Ty.
|
|
 |
|
nie zostawiłam Cię dlatego, bo przestałam Cię kochać. uznałam, że zacznie Ci mnie brakować, zrozumiesz swoje błędy. zmienisz się. i najzwyczajniej w świecie wrócisz. szkoda, że nie zrozumiałeś. bo pomimo tego, że kumple, szlugi i browar byli dla Ciebie ważniejsi, niż ja, było mi przy Tobie tak cholernie dobrze..
|
|
 |
|
- a my, co z nami? - jeszcze pytasz? - chcę wiedzieć. - forever&together, kochanie.
|
|
|
|