 |
Jestem w cholernym dołku
Wydaje mi się, że nie mogę się wydostać
Gdybym tylko mógł przejść to wzgórze
Ale potrzebuję czegoś, co wyciągnęło by mnie z tego syfu
|
|
 |
Nie chce tak.
Nienawidze siebie.
Nawet za to czego jeszcze nie zrobilam a wiem ze moge zrobic.
Nie umiem nad soba zapanowac.
Ciagle wszystkich trace.
Nie chce takiego zycia.
Czuje sie samotna
Chociaz wiem ze ktos jest.
Ktos dla mnie cholenie wazny.
Jest ale tak jakby go nie bylo.
Rozkurwia mnie.
Chcialabym cofnac sie do tego najszesliwszego dnia,ktorego pamietam do dzisiaj.
Chce znowu go przezyc.
Nie chce zeby to wszystko wygladalo tak jak od 4 miesiecy,nie wazny czy to byl poczatek dnia czy koniec i tak to lecialo.
Raz wiecej raz mniej.
Rozkurwia mnie.
Ucieklabym najchetniej.
Wakacje mialy byc najlepsze mialo wszystko sie zmienic na lepsze.
A moje zycie odwrocilo sie do gory nogami doslownie.
Nie mam slow.
|
|
 |
bez Ciebie jestem taka niekompletna
|
|
 |
Wiedział, że lubi go bardziej niż powinna, wiedział, że tęskni gdy obok go nie ma, że drży cała gdy ją dotknie przypadkiem, wiedział, że w jego sercu nie ma już dla niej miejsca jednak brnął w to dalej. Krzywdził ją a gdy przejrzała na oczy nie potrafił się z tym pogodzić.
|
|
 |
Im więcej brakuje, tym więcej się pojmuje.
|
|
 |
O drugiej nad ranem świat jest nieco przyjemniejszy, nikt ci nie przeszkadza, idąc ulicami słyszysz tylko odgłos własnych kroków, zaciągasz się papierosem, delektujesz się ciszą, pozorną ciszą, bo tak naprawdę masz ochotę krzyczeć ile sił w płucach. Chodzisz ulicami, miasta którego nie znosisz, idziesz przed siebie w kierunku znanym tylko tobie, w końcu nikt nie spyta cię, dokąd idziesz o drugiej nad ranem. Tak, druga nad ranem to czas największej samotności fizycznej i psychicznej. Wtedy jesteś tylko ty, papieros i echo twoich kroków.
|
|
 |
Żyć, śnić, płakać, śmiać lecz po cichu.
|
|
 |
Wszyscy tacy normalni. Wytykają palcem zanim zacznę być dziwny. Nawet nie marzę żeby być sobą dla ludzi.
|
|
 |
Czasem mam wrażenie, że jest tak jakby wszechświat próbował nadrobić wyrządzone mi wcześniej krzywdy stawiając na mojej drodze tych wszystkich niesamowitych ludzi... równocześnie mi przy tym udowadniając jak bardzo na nich nie zasługuję.
|
|
 |
Urodziłem się po to, żeby grać...ale umrę, bo nie umiem.
|
|
 |
6/-Czekaj! Ja nie wiedziałam, ja w zdenerwowaniu. Nie miałam tego na myśli. Kocham Cię, słyszysz, kocham. Kuba, proszę Cię zostań, to wszystko nie tak. Ja tak wcale nie myślę.
-Ale ja Ci już w to nie wierzę. Wiem, że to byłaś cała Ty. To wszystko, co w sobie tłumiłaś lata. Cieszę się, że w końcu Cię poznałem skarbie, ale już Ci nie wierzę. Cześć.
|
|
|
|