 |
Dziś już nie ma odwrotu, dzielą nas tysiące kilometrów. Dzieli nas tak wiele. Łączy jedno. Miłość.
|
|
 |
I żałuję, cholernie żałuję, że już nigdy nie powiem Ci, jak bardzo Cię kocham. Nie powiem, że tęsknie, jak bardzo mi Ciebie brak. Już nigdy nie będziemy planować wspólnej przyszłości i snuć marzeń. Od tej pory, wszystko się zmieni. Wszystko poza jednym faktem. Wszystko po za jedną drobnostką. Wszystko, poza tym, że Cię kocham.
|
|
 |
Był urzeczywistnieniem moich marzeń. Tak realny, choć nieprawdopodobny...
|
|
 |
Chciałabym zapomnieć o wszystkim. Wsiąść w pociąg. Zapukać do Twych drzwi i rzucić Ci się w ramiona. Mieć nadzieję, że już nic i nikt nie przeszkodzi nam w byciu razem.
|
|
 |
Byle do jutra. Jutro będzie lepiej. Na obecną chwilę jedyne co, to z całych sił walczę ze sobą, by nie wziąć tego głupiego telefonu i nie napisać do Ciebie. Wiem, że nie mogę, bo jestem pewna, że to by wszystko zmieniło, a kolejne zmiany nie wróżyłyby niczego dobrego. Nie możemy inaczej, musimy w tym trwać. A swoją drogą, nie sądziłam, że kiedykolwiek na własne życzenie zafunduję sobie takie cierpienie.
|
|
 |
Wcale nie doskwiera mi samotność. Zamiast Twoich ramion, mam koc. Zamiast pocałunków, usta zatapiam w kieliszku Tequilli. Zamiast czułych słów z Twojej strony, wsłuchuję się w teksty Eldo. Nie ma Twojego oddechu, czuję tylko wiatr. Nie ma Twojego zapachu, czuję tylko zapach alkoholu. Jak widzisz, z łatwością udało mi się Ciebie zastąpić. Możliwe, że nie do końca mi to wystarcza, lecz nic więcej mi nie pozostało, jak tylko próby zapomnienia o Twoim istnieniu.
|
|
 |
Motywacja? Codzienne, wielokrotne powtarzanie sobie - "Byle do jutra".
|
|
 |
Proszę, nie miej pretensji. Ja po prostu próbuję żyć na nowo.
|
|
 |
Wiedział co się ze mną dzieje, był jednak jedyną osobą, która się za to nie obwiniała. Oh ironio, szkoda, że nie wiedział, że to on był jedynym powodem tego wszystkiego. On i tylko On.
|
|
 |
Nigdy nie byłam szczególnie wierząca. Gdy wylądował w szpitalu, a jego stan był krytyczny, wiedziałam, że nie jestem w stanie być obok niego, bo musiałabym przejechać pół Polski, by znaleźć się przy nim. Zwróciłam się do Boga. Prosiłam go przez łzy, by nie zabierał mu życia. By dał mu szansę, wiedziałam, że on nie chce umierać. Możliwe, że 'wymodliłam' mu wtedy życie, zupełnie nieświadomie, że za kilka miesięcy celowo je sobie odbierze.
|
|
 |
Przecież miałam być szczęśliwa, do cholery?! Więc niech mi ktoś powie, dlaczego teraz zamiast skakać z radości siedzę i płaczę, szukając ukojenia w kolejnym drinku.
|
|
|
|