|
przytłumiony odgłos pękającej duszy. /skinny-love
|
|
|
ledwo wróciła ze szkoły, a już kładła się na łóżku zwinięta w kulkę. powieki momentalnie zaczęły jej opadać. powoli oddalała się w krainę sennych marzeń, bez słów przyjmując kolejną falę dreszczy na ciele. nie minęły jednak 2 godziny a przebudził ją przytłumiony dźwięk z dworu włączanej maszyny do cięcia drewna. ów odgłos wywołał wspomnienie, zalewając jej serce tęsknotą. oczami wyobraźni widziała tatę tnącego drewno hałaśliwą maszyną. było to jakieś dwa lata temu, gdy ona wracała zmęczona ze szkoły... teraz siedząc skulona na kanapie, spojrzała za okno. odruchowo wytarła łzę płynącą z oka, tym samym oddała się tęsknocie za ojcem. /skinny-love
|
|
|
przysiadła w cieniu, tak by promienie słońca grzały ją prosto w twarz i zmuszały do zmrużenia powiek. długo się nie opierała, przymknęła powieki i napawała się wiosennym powiewem wiatru. odgarniając niesforną grzywkę spostrzegła się że jest szczęśliwa. /skinny-love
|
|
|
czuła się oszukana. głownie przez samą siebie. przez uczucia. dawne marzenie. /skinny-love
|
|
|
chciala krzyczec ze złości, ale nie mogła wydusić z siebie żadnego, najmniejszego nawet dźwięku. chciała płakać z żalu, ale łzy zatrzymywały sie w oczach jedynie po to by je oszklić. chciała bić z bezsilności, ale mięśnie odmawiały tego wysiłku. chciała być sama, ale mogła jedynie zamknąć się w sobie. przysiadła skulona pod ścianą w jakimś zakamarku tak też zrobila. nie zwracała uwagi na poruszenie całej reszty szkoły z powodu krótkiej przerwy, cieszyli się, śmiali i przekrzykując nawzajem gorączkowo rozmawiali. jej serce biło jakby w innym rytmie, oddech zwalniał. pustka uwierała w duszy, bijąc o ściany z tęsknoty za nadzieją. szukała wzrokiem jakiegoś punktu zaczepienia. nie potrafiła już racjonalnie myśleć. nie mogła rozróżnić emocji czy uczuć. /skinny-love
|
|
|
|
Niech przyjdzie Bóg, któremu znudziły się te Simsy. || gieenka
|
|
|
wycinala w ksiazce "artystyczny" napis believe, choc juz dawno przestala wierzyc. naiwnie chciala do tego wrocic. /skinny-love
|
|
|
powiedziała sobie 'krzyknę. jest noc, nikt nie usłyszy, a mi ulży'. jednak gdy nabrała powietrze do płuc coś złamało jej determinację. nie pozwoliło wykrzyczeć tłumionych emocji. nie mogła nawet płakać, bo łzy nie spływały z oczu. naiwnie spojrzała w gwiazdy. potrzebowała pomocy. ale nigdy nie nauczyła się o nią prosić. zresztą nie wiedziałaby kogo. zacisnęła pięści, czując zimny wiatr targający jej emocjami uklękła. bezbronna. winna swojej bezsilności i złamanej silnej woli. spróbowała znowu krzyknąć, ale z ust wyrwał się jedynie błagalny szept. a oczy nie były już załzawione, ani oszklone. były beznamiętnie zapatrzone. /skinny-love
|
|
|
jakieś poczucie braku i bezsilności wyciągnęło ją na dwór. długo się nad tym nie zastanawiając po cichu otworzyła drzwi. nie chciała obudzić spokojnie śpiących domowników, więc dyskretnie się wymknęła. zalała ją fala zimna, otrzeźwiająca z zabłąkanych pytań i zagadek. na jej twarzy zagościł uśmiech. spojrzała w górę. widok był piękny. mnóstwo gwiazd na tle czystego granatu. z zadowoleniem ruszyła przed siebie. i wtedy zdała sobie sprawę, że nie wie gdzie zmierza. i nie chodziło o ten konkretny spacer, ale o jej życie. nie czuła się ani trochę dorosła. bała się podejmować różnego rodzaju decyzje. czuła się jak mała dziewczynka, która przebudzając się nocą ze snu zauważa, że przy niej nie ma jej misia. towarzyszyło jej zagubienie, strach i lęk. /skinny-love
|
|
|
|