jakieś poczucie braku i bezsilności wyciągnęło ją na dwór. długo się nad tym nie zastanawiając po cichu otworzyła drzwi. nie chciała obudzić spokojnie śpiących domowników, więc dyskretnie się wymknęła. zalała ją fala zimna, otrzeźwiająca z zabłąkanych pytań i zagadek. na jej twarzy zagościł uśmiech. spojrzała w górę. widok był piękny. mnóstwo gwiazd na tle czystego granatu. z zadowoleniem ruszyła przed siebie. i wtedy zdała sobie sprawę, że nie wie gdzie zmierza. i nie chodziło o ten konkretny spacer, ale o jej życie. nie czuła się ani trochę dorosła. bała się podejmować różnego rodzaju decyzje. czuła się jak mała dziewczynka, która przebudzając się nocą ze snu zauważa, że przy niej nie ma jej misia. towarzyszyło jej zagubienie, strach i lęk. /skinny-love
|