|
a wiesz co mnie boli? że teraz ona żyje moim życiem. / kochajnoo
|
|
|
'nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy' wyszeptała mijając go wtulonego w prześliczną blondynką. 'Wczoraj, kiedy Twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno' recytowała dalej idąc przed siebie z zaszklonymi oczami. 'Dziś, kiedy nie jesteśmy razem odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? czy to kwiat? a może kamień? Czemu ty się zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem?' nie kończąc upadła na ławkę wybuchając spazmatycznym płaczem. 'jesteś - a więc musisz minąć. Mijasz - lecz czy to jest piękne?' wykrztusiła całkowicie opadając z sił. dopadła ją podła rzeczywistość przed którą tak długo uciekała. / kochajnoo
|
|
|
a jeśli męczy Cię codzienność wkrocz w świat fikcji. w końcu i tak nie masz nic do stracenia./ kochajnoo
|
|
|
' zamknij ryj, dziwko ', 'pocałuj mnie w dupę', 'pierdol się pasztecie', ' goń się, szmato', 'Ty mała ździro, morda' - tak, to znacznie lepsze niż 'buziaczek przyjaciółeczko', słodkie minki i jakże cudowne dogadywanie się. / veriolla
|
|
|
siedzieliśmy oglądając, moim zdaniem, jakiś głupi film. 'kochanie, wiesz jaki dzisiaj
jest dzień?' zapytałam wpatrując się w niego z nadzieją. 'ponury' wymamrotał i wrócił do
zajęcia. 'nie, dzisiaj jest dzień kobiet idioto' powiedziałam obrażona. 'no przecież mówię
ze ponury' 'Durniu! czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?' pokiwał głową znacząco. 'no to
może byś mi to do cholery jasnej jakoś okazał?' niechlujnym ruchem poczochrał mnie po
włosach nawet nie spoglądając w moją stronę. 'no kurwa, czy ja jestem jakimś psem!?'
wykrzyczałam nieźle zdenerwowana. tym razem zwrócił na mnie uwagę i bez zastanowienia
odpowiedział 'NIE! przecież wiesz że psa to bym pocałował!' powiedział z powagą trwającą
kilka sekund. przez kolejne minuty tłumaczył mi niemal tarzając się ze śmiechu, że to moja
mina doprowadziła go do tego stanu, po czym wyjął ogromny bukiet czerwonych róż składając
mi życzenia. uwielbiam tego idiotę. / kochajnoo
|
|
|
sprawiedliwość? świat nie jest sprawiedliwy więc ty też nie licz na moją wyrozumiałość. / kochajnoo
|
|
|
mimo wszystko kocham te cholerne trzy wariatki. kocham je za to że są ze mną kiedy się śmieje, kiedy płaczę , kiedy leżę bez życia i kiedy mam ochotę je zabić. są moim wsparciem i osobami do których bez żadnego zastanowienia mogę powiedzieć 'siostra'. kocham je za melanże, za boruty, bezsensowne kłótnie i za to, że wybaczą mi wszystko. brunetka, blondyna i ruda - trzy wredne suki, których nie oddała bym nawet za milion dolarów - w końcu nie można oddać części siebie. / kochajnoo
|
|
|
w końcu coś we mnie pęka, wypalam się. coś co kiedyś sprawiało mi ogromną przyjemność dziś nie ma dla mnie większego znaczenia. z trudnością przychodzi mi uśmiech. ogarnęła mnie pewnego rodzaju bez moc która sprawiła że umilkłam. dotąd dość wygadana ja, stała się cichą bezbarwną postacią która przestała grać rolę nawet w życiu przyjaciół. haa, czy to nie zabawne? z tak charakternego dzieciaka przeobraziłam się w cichą, strachliwą dziewczynkę. cholera, stałam się kimś , kim być nie chciałam. czy to nie chore? ta wieczna pustka? ten strach. ta głucha cisza. umilkłam. kurwa, gubię siebie. / kochajnoo
|
|
|
- co byś zabrał na bezludną wyspę ? - a ile mogę wziąć ? - dwie rzeczy. - zabrałbym Ciebie i lampę z dżinem. Dżin spełniłby moje trzy życzenia. pierwszym byłaby wielka willa, drugim zapasy żywności, a trzecim złota rybka. złota rybka spełniłaby moje kolejne trzy życzenia. W pierwszym poprosiłbym o wieczną młodość dla Ciebie, w drugim o wieczną młodość dla mnie, a skoro mam Ciebie to nie muszę prosić o szczęście, więc moim ostatnim życzeniem było by to, aby nikt nas nigdy nie znalazł.
|
|
|
Niech smutek będzie dla nas kiedyś miłym wspomnieniem.
|
|
|
'Niekiedy własne góry czynią nasze dno głębokim.'
|
|
|
'Najwcześniej wychodzą ci, na których nikt nie czeka.'
|
|
|
|