'nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy' wyszeptała mijając go wtulonego w prześliczną blondynką. 'Wczoraj, kiedy Twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno' recytowała dalej idąc przed siebie z zaszklonymi oczami. 'Dziś, kiedy nie jesteśmy razem odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? czy to kwiat? a może kamień? Czemu ty się zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem?' nie kończąc upadła na ławkę wybuchając spazmatycznym płaczem. 'jesteś - a więc musisz minąć. Mijasz - lecz czy to jest piękne?' wykrztusiła całkowicie opadając z sił. dopadła ją podła rzeczywistość przed którą tak długo uciekała. / kochajnoo
|