 |
Trzeba żyć w śród zakłamanych twarzy udających przyjaciół. Twarzy zdradzieckich i nieprzyjemnych pod maską przyjaźni. Fałszywość widać w gestach, spojrzeniu, zachowaniu, mowie. Trzeba żyć w śród dwulicowych ludzi i radzić sobie. Należy trzymać się tych prawdziwych ludzi. Prawdziwych i niezawodnych przyjaciół.
|
|
 |
Ujął moją twarz w swe ciepłe dłonie i zbliżając swoje usta do moich, złożył na nich namiętny pocałunek. Błądząc rękoma po moim ciele, przyciągnął mnie do siebie w taki sposób, że nie było między nami żadnej luki. Całowaliśmy się otoczeni mrokiem i pożądaniem. Odrywając na kilka sekund usta od moich wyszeptał mi do ucha 'to musi starczyć ci na dwa kolejne dni'. Po czym dalej zatracaliśmy się w sobie.
|
|
 |
czy to zawsze musi się tak kończyć...
|
|
 |
jeśli teraz ktoś na nas popatrzy, to zauważy jak umiera wielka miłość.
|
|
 |
Czasami po prostu za bardzo się starasz i pokazujesz ludziom,że ci zależy. Czasami po prostu musisz odpuścić i poczekać na reakcje tych,którym na prawdę na tobie zależy.
|
|
 |
Wiem, że ranię, jestem dupkiem i nie jeden człowiek powiedział mi to prosto w oczy. Ranię ludzkie serca dostając w zamian to samo. Nie pokazuję się często, nie otwieram a o istnieniu mojego konta na moblo nie wie nikt ze znajomych. Jaki jestem naprawdę? Może Ty mi powiesz? Od dawna poszukuję siebie nie mogąc znaleźć właściwego określenia swojej egzystencji. Jestem złym człowiekiem, mimo, że ciągle dążę do tej jebanej stabilizacji. Kochać potrafię. Całym sobą. Całym sercem i duszą. To dużo? Nie wiem. Dałbym jej więcej gdybym tylko cokolwiek miał. Mam dłonie, trochę poocierane, ale mówiła, że koją. Mam oczy, kolor lekko wyblakł, ale podobno wciąż jest w nich blask. Nie wiem kim jestem, a ona codziennie powtarza mi, że dla niej jestem ideałem. Nie rozumiem, wylewa przeze mnie tyle łez. Wybacza mi. Pociesza, a kiedy jestem na krawędzi, podaje dłoń i wyciąga na bezpieczny grunt. To ona jest idealna. Boję się, że spieprzę to, przez swoje głupie nawyki i nieznośny charakter./mr.lonely
|
|
 |
Działam nieprzytomnie wiedząc, że mógłbym Cię stracić. Miotam się i nie mogę znaleźć miejsca, w którym poczułbym się swojo. To chore, komórki mojego mózgu przestają funkcjonować jeśli odchodzisz dalej niż na kilka metrów. Bez Ciebie jestem martwy rozumiesz? Sobą mogę być tylko trzymając w swojej dłoni Twoją dłoń./mr.lonely
|
|
 |
Wygląda idealnie, kasztanowe włosy opadają jej na plecy lekko współgrając z wiatrem, usta krzyczą miłością, którą spijam z nich z każdą chwilą, zwiewna sukienka powiela jej nogi idealnie się z nimi komponując, oczy emanuują blaskiem, odbijającym się od mojego serca. Nie potrzeba mi nic więcej, tylko patrzeć w te źrenice, które dają mi siłę. Kołyszę ją do snu słysząc ciche pomrukiwanie, przez które wydobywa się słodkie 'Kocham Cię'. Nie wierzę, że ją mam, że jest moja, że zechciała moje okaleczone serce. Nie powiem, że ją kocham, przecież każdy to wie, powinienem wymyślić coś bardziej oryginalnego na wyrażenie swoich uczuć, przecież ludzie zniszczyli wartość tych słów, a ja pragnę, by naprawdę poczuła, że me serce oddałem jej w całości, ze wszystkimi ranami, które zagoić może jedynie jej dłoń, która jest moim uzdrowicielem./mr.lonely
|
|
 |
możesz mieć we mnie żonę, ziomka i kochankę.
|
|
 |
Czasem się zastanawiam czy na prawdę masz mnie w dupie, czy po prostu sprawdzasz ile wytrzymam.
|
|
 |
Jego ramiona stały się moim ukojeniem. Cichutko szlochałam wtulona w Jego tors. Z każdym głębszym oddechem On przytulał mnie coraz mocniej. Z każdym moim niespokojnym ruchem szeptał do mojego ucha słodkie 'ciii'. Nie powiedział nic po tym, jak dowiedział się, co stało się godzinę temu. Wiedział, że milczenie jest teraz najlepszym lekarstwem. Dał mi ciepło i troskę, której potrzebowałam.
|
|
 |
szłam przed siebie z zapłakanymi oczami. nogi prowadziły mnie na cmentarz. dlaczego właśnie tam? chwytając za klamkę od furtki uderzyła we mnie fala bólu. weszłam na ogrodzony teren i zmierzałam tam, gdzie często zapalałam znicz. przysiadłam przy tak dobrze znanym mi pomniku opierając głowę o dłonie. rozpłakałam się w głos. błagałam dziadka, żeby zabrał mnie do siebie. żałowałam, że nie wzięłam liny i w końcu drzewo, które rosło obok zrobiło by jakiś pożytek. uwolniłoby mnie od porażek, bólu, poniżania. dałoby mi szczęście po drugiej stronie.
|
|
|
|