 |
Wszystko we mnie narasta, chęć wyrzucenia tego z siebie jest tak duża, ale nie wiem jak to zrobić. Potrzymam to jeszcze trochę w sobie, wybuchnę niepohamowanym lamentem i mi przejdzie. Widzisz jakie proste? /pierdolisz.
|
|
 |
|
Niechcący to można strącić szklankę ze stołu, a nie kogoś zranić.
|
|
 |
Lubię mu ponarzekać na to, jak nienawidzę tej szmaty i na to, jak źle się dzisiaj czuję. Chyba przywykłam do jego 'mała', które zaczęło być nawet czymś fajnym. Czekam, aż obok jego imienia pojawi się żółte słoneczko, żeby móc mu znowu ponarzekać, na to jak bardzo boli mnie moje poobijane serduszko i jak mi chujowo z pewnymi zdarzeniami i sytuacjami. Przejmuję się nim i tym, żeby znowu się w nic nie wjebał. Lubię go, z każdym dniem coraz bardziej, ale raczej nie może liczyć na nic więcej. Moje serce jest zajęte i w pełni oddane tej drobnej osóbce, z którą spędzam każdy dzień. /pierdolisz
|
|
 |
Ta pieprzona różnica między tym, czego wtedy chciałam, a tym, co wiedziałam, że muszę zrobić zabolała mnie i Ciebie prawdopodobnie też. /pierdolisz.
|
|
 |
Ucisz moje serce, niech teraz śpi.
Może tak właśnie miało być.
|
|
 |
czekoladowa wódko! do dna.
|
|
 |
i możesz już zapomnieć jak to jest czuć moje usta na szyji.
|
|
 |
Zmyć zaschły makijaż, ślady pod oczami zamalować nowym. Zmyć rozmazany tusz, popatrzyć na świat inaczej. Obiecać sobie, że ostatni raz płaczesz przez kogoś. Następnego dnia z wysoko podniesioną głową wyjść z domu i przytulić się do kogoś bliskiego. A tamtej osobie? Pokazać, że nie rani się Ciebie tak bez niczego. Możesz... Możesz zrobić wszystko tylko nigdy się nie poddać. To bezcelowe.
|
|
 |
Nie bój się rozstań. A kiedy przychodzi czas rozstania nie zawsze umiesz godnie stawić mu czoła. Zanurzony w smutku rozstajesz się z ludźmi, których kochałaś, z domem, marzeniami, porami roku... Nie trwaj w nim bezustannie. Rozstania mają swoje miejsce w Twoim życiu. Są jednak chwilą, z którą musimy się rozstać, tak jak przyroda rozstaje się z jesienią, aby kiedyś znów powitać wiosnę.
|
|
|
|