 |
paląc marihuanę byłam skłonna stwierdzić, że miłość jest piękna.
|
|
 |
staliśmy na samym końcu molo. oparty o barierkę, leniwie przygryzałeś jabłko. patrzyłeś oschłym wzrokiem w dal. - no, maleńka, czas się rozstać. - powiedziałeś. - idziesz gdzieś? - spytałam z troską w głosie. wyrzuciłeś ogryzek do wody. - tak. teraz pójdę i już nigdy nie wrócę... do Ciebie. - poczułam niesamowity ból, jakbyś wyrwał mi serce. - zapomnij, nie pisz, nie dzwoń, przestań kochać. - rzuciłeś, odchodząc.
|
|
 |
temperatura moich uczuć wynosi -50'C. nie zbliżaj się. rozsiewam chłód.
|
|
 |
mając na sobie Twoją ulubioną, śliwkową sukienkę, doszłam do wniosku, że znowu chciałabym móc scałować z Twoich ust zimno każdego poranka.
|
|
 |
ze złowieszczym uśmiechem na twarzy ukradłeś moje serce, Ty pierdolony złodzieju.
|
|
 |
uwielbiałam, kiedy wstawałeś wcześniej ode mnie, by przygotować nam śniadanie na tarasie. robiłeś cudowną jajecznicę i zawsze w niewielkim wazonie stały świeżo zerwane stokrotki z ogrodu. tak cudownie dbałeś o to, żebym dobrze rozpoczęła dzień.
|
|
 |
coraz częściej palę, bo wciąż się łudzę, że za chwilę pojawisz się obok i złamiesz mi zapalonego papierosa, tak jak to zawsze miałeś w zwyczaju. mówiłeś ‘odbierasz sobie minuty życia, a przecież mogłabyś je spędzić ze mną’. i jak można było Ci się sprzeciwić? rzucałam palenie od razu. a teraz? papieros za papierosem, a Ciebie wciąż nie ma…
|
|
 |
byłoby dobrze, gdybyś był obok.
|
|
 |
a kiedy ona się rozpłakała ze szczęścia, że go przy sobie ma, nie wiedział co zrobić. przytulał ją, głaskał po włosach, ocierał jej łzy. co chwila mówił coś takiego, że bezwarunkowo musiała się uśmiechnąć. grymas na jej twarzy coraz bardziej go martwił. obiecał, że jak tylko przestanie da jej ulubionego batonika. cokolwiek, żeby tylko nie płakała. i wtedy spoglądając przez łzy w jego oczy, ujrzała to po raz pierwszy. zależało mu na niej. cholernie mu na niej zależało.
|
|
 |
od temtego czasu się dużo zmieniło , pamiętasz? zawsze kręciłam loki . teraz prostowane wyglądają lepiej , więc prostuję. kiedyś nie lubiłam chupa chupsów , dziś się nimi obżeram . kiedyś nie lubiłam wieczorem wychodzić na dwór , dziś wychodzę specjalnie po to by zobaczyć zachód słońca . kiedyś do herbaty słodziłam 1 łyżeczkę cukru , dziś słodzę dwie. kiedyś Cię kochałam . teraz już nie .
|
|
 |
`Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno teraz , że chcę to komuś powiedzieć . To musi być ktoś zupełnie obcy , kto nie może mnie zranić ..
|
|
 |
Opuszkiem wskazującego palca, przejechał linię jej delikatnej talii. Dotykał ją delikatnie, jak gdyby bał się, że skrzywdzi ją tym niewinnym gestem. Dostrajał ją wedle swoich wyostrzonych zmysłów, jakie wzbudziła w nim na sam widok. "Piękna" - pomyślał, po czym chciał ją mieć, już teraz, by razem mogli unieść się w dzikiej ekstazie wśród tysiąca jęków. Była jego jedyną kochanką, powiernicą wszelkich sekretów, przyjaciółka z którą spędzał każdą wolną chwilę.
- I tylko Ty mnie jeszcze nie zdradziłaś. - szepnął cicho, szarpiąc strunami swej gitary.
|
|
|
|