staliśmy na samym końcu molo. oparty o barierkę, leniwie przygryzałeś jabłko. patrzyłeś oschłym wzrokiem w dal. - no, maleńka, czas się rozstać. - powiedziałeś. - idziesz gdzieś? - spytałam z troską w głosie. wyrzuciłeś ogryzek do wody. - tak. teraz pójdę i już nigdy nie wrócę... do Ciebie. - poczułam niesamowity ból, jakbyś wyrwał mi serce. - zapomnij, nie pisz, nie dzwoń, przestań kochać. - rzuciłeś, odchodząc.
|