 |
|
zobacz. minęły dzisiaj 6 miesiący, odkąd pierwszy raz powiedziałeś, jak kochasz. szkoda, że już się nie znamy. a ja jestem dla Ciebie, niewidoczna niczym powietrze. a powietrza, się przecież, nie kocha. ciekawe, kiedy zrozumiesz, że jest niezbędne. będziesz się dusił, z braku tlenu, bo ja nie wrócę.
|
|
 |
|
W podartych trampkach, z bagażem marzeń, twardo po ziemi, wychodzę naprzeciw słońcu.
|
|
 |
|
I dobrze wiesz, że się wkurwię, ale nie robi to na Tobie wrażenia..
|
|
 |
|
nawiedzasz moje myśli w nocy, zawstydzasz wyobraźnię.
|
|
 |
|
najbardziej żałuję tego, że więcej nie usłyszę 'kocham Cię' płynącego z Twoich bladych ust. nie szkodzi, że to wyznanie za każdym razem było zwyczajnym, wierutnym kłamstwem.
|
|
 |
|
poczuję wolność. odejdę od wszystkich bez słowa, odizoluję się od świata. zapakuję w torebkę kilkanaście tabliczek czekolad i Twój niegdyś ulubiony błyszczyk. pójdę przed siebie, zaprzyjaźniając się z wiatrem, zbierając płatki śniegu na moje kruczoczarne rzęsy.
|
|
 |
|
będzie tak jak kiedyś: będzie rozpierało mnie szczęście, znów będziemy tylko ty i ja, wrócą wszystkie piękne chwile, znów zobaczę Twój fenomenalny uśmiech, moje serce będzie w idealnym stanie, nic nie zakłóci naszej radości, ponownie będę dziękować za każdy Twój oddech, jeszcze raz oddam mój świat Twoim dłoniom. jeszcze raz wrócisz. od czego są marzenia?
|
|
 |
|
spytałeś kiedyś, czy wierzę w koniec świata. powiedziałam, że nie, bo nie wyobrażam sobie Twojego odejścia.
|
|
 |
|
Bo to jest taki problem z tymi kolesiami. Nie ma ich kiedy zajebiscie mocno ich potrzebujemy, a włażą nam w dupe kiedy potrzebujemy troche wolnosci. Mają nas w dupie gdy żebrzemy o odrobine czułości, a potem mówią wszystkim swoim ziomkom jakie to z nas zimne suki. Mają na nas wyjebane gdy kochamy ich do szaleństwa i zawsze wracają dokładnie w tym samym momencie w którym to my postanawiamy wyłożyc na nich chuja.
|
|
 |
|
jestem sentymentalną desperatką, która najpierw nawali się i leżąc na trawniku, będzie śpiewać biesiadne piosenki, a później w środku nocy, będzie wchodzić do mieszkania przez balkon, żeby nie obudzić reszty domowników. jednym słowem - nie pokochasz.
|
|
|
|