 |
|
spazmatycznym płaczem wybuchła tuż po rozdaniu świadectw i apelu. na jego oczach zachowywała się dorośle, uśmiechała się do niego, wymieniała rozumne spojrzenia, pełne dumy w oczach. tak pięknie wyglądał w nowym garniturze. tego dnia, uświadomiła sobie, że on, najcudowniejszy mężczyzna na całym globie, nie będzie już jej. nie cofnie czasu. po kilku godzinach, spacerze z przyjaciółką, uspokoiła się. spotkała dobrą koleżankę z jego klasy. pokazała jej zeszyt z podpisami nauczycieli i dobrze znanych ludzi. gdy zobaczyła jego ksywkę, rozkleiła się tym razem na długo. nie dała sobie rady, chociaż wiedziała, że musi. przecież jest silna.
|
|
 |
|
daleko mu do mojego ideału, ale i tak jest cudowny. mimo, że przypomina dużego misia, podoba mi się. ma śliczne blond loczki, oczy w kolorze letniego nieba i delikatne usta. jego oddech jest słodszy od mojej ukochanej czekolady z orzechami. kiedyś był nieśmiały, kochany, miły. teraz jest obojętny i wredny, ale nie przeszkadza mi to. mogłabym pomóc wrócić mu do starego ja. ale zapomniałam, przecież on mnie nie potrzebuje, tyle razy dał mi to do zrozumienia. no tak, muszę wrócić do mojej krainy marzeń i pomyśleć, co by było gdyby ..
|
|
 |
|
nie mogę wyobrazić sobie mojej przyszłości. nadal żyję tym co planowaliśmy. trójka dzieci, duży dom z ogrodem, a co najważniejsze my, do końca życia. a jeśli 2012, to ten dzień razem, z daleka od bliskich, wspólna zagłada. nienawidzę go za to, jak łatwo pozwolił mi odejść, ale mimo wszystko kocham, bo inaczej nie potrafię. kieruję się sercem i czekam na kogoś kogo nie ma. uciekł, zmienił się. najwidoczniej są mi dane tylko i wyłącznie cierpienia.
|
|
 |
|
oddaję Ci tą pier_doloną wolność. nienawidzę Cię. - taak ? przecież nie dawno mnie kochałaś. - bo kocham, ale nie mogę, krzywdzisz mnie, oszukujesz, traktujesz jak zabawkę. - nie traktuję, ale jak chcesz. - ja nie chcę, Ty tego pragniesz. po tym jak potraktowałeś mnie, swoją małą istotkę, zrozumiałam, że ważniejsi są koledzy, a ja jestem popychadłem. - czyli zrywasz tak? - nie, nie zrywam. - nie? myślałem, że chcesz. - ja kończe ze sobą, ze swoim życiem . - czekaj Skaa... rozłączyła się. wypiła rozpuszczone w wodzie tabletki, wyłączyła telefon, umarła. a on pięć dni po niej. kochał ją, naprawdę, ale ona nie wierzyła.
|
|
 |
|
dzień jej śmierci nadchodził, po prostu czuła to w powietrzu. chciała się z nim jakoś pożegnać, ale brakło odwagi. napisała do niego kilka beznaczących słów na gadu gadu, wyjaśnili sobie wszystkie dziecinne wyzwiska. miała zamiar iść do spowiedzi, ale było jej głupio, przez ostatni rok tak bardzo nagrzeszyła. nadeszła chwila. nie chciała spektakularnej śmierci, była tchurzliwa, żadnego noża w sercu, żadnej żyletki i ciepłej wody, tylko tabletki. brała jedną po drugiej by móc przestać ze strachu, ale nie zrobiła tego. wcześniej napisała list, położyła do na biurku, oraz kartkę dla rodziny. odeszła, tak jak chciała.
|
|
|
|