 |
Nie raz przyjaciele pytali mnie "tęsknisz za nim?" a ja za każdym razem odpowiadałam "coś ty, przeszło mi". Ale wiesz co? Nie przeszło mi. Cały czas mam w głowie te pięć liter składających się na jego imię. Ciągle pamiętam jego smak i zapach ulubionych perfum. I wiem, że on chce żebym do niego wróciła,że wystarczyłoby ponownie powiedzieć mu "tak" i bylibyśmy szczęśliwi. Oboje z uśmiechami na ustach stawialibyśmy czoła kolejnym dniom. Ale to nie takie proste. Bo wiem też, że bym go raniła. I on raniłby mnie. I byłyby codzienne kłótnie. I godzenie się po 30 minutach. I w pewnym momencie znów bym nie wytrzymała i powiedziała "to koniec". /ohyeah
|
|
 |
Na pożegnanie mówi "spełniaj marzenia i się nie poddawaj mała". Daje mi buziaka w czoło i odchodzi. I to cholernie boli, bo moim jedynym marzeniem jest być przy Nim w Stanach. Spacerować ulicami Manhattanu trzymając Go mocno za rękę, robić Mu śniadania, gdy wychodzi do pracy, i czekać z kolacją, gdy wraca z niej późnym wieczorem. Wierz mi, oddałabym bardzo wiele, by to się spełniło. /ohyeah
|
|
 |
Jadłam śniadanie z bratem, który wpadł kilka minut wcześniej. "Jesteś dziś jakaś cicha" zwrócił mi uwagę. Nawet się nie zdziwiłam, że o tym wspomniał. Od paru dni mało się odzywałam. "Eee tam" zbywałam Go półsłówkami. "Nie eee tam mała. Coś się dzieje?" dopytywał. Nie chciałam o tym gadać, wiedziałam, że od razu się rozpłaczę. "Kurwa, Ty Go nadal kochasz". Wyszeptał i mocno mnie przytulił, a z moich oczu pociekły łzy. /ohyeah
|
|
 |
- Co pomyślałaś, gdy pierwszy raz Go zobaczyłaś - zapytała kumpela, gdy siedziałyśmy paczką i opijałyśmy zakończenie roku. - Jak to "co"? Pomyślałam, że jest pierdolonym chujem. - odpowiedziałam bez zawahania. - A jednak Go pokochałaś. Za co? - pytała. - Właśnie za to, że jest tym pierdolonym chujem. - odparłam z alkoholowym śmiechem. - Masz słabość do skurwieli Natala. Zdecydowanie. - odparła, a kieliszki znów zostały wzniesione ku górze. /ohyeah
|
|
 |
- Na kogo patrzysz? - zapytała laska z klasy, podczas przerwy. - Na nikogo. - opowiedziałam trochę chamsko. _ Jasne. Przecież widzę. Patryk. Prawda? - nie chciała mi odpuścić. - Taa. - odburknęłam. - Słyszałam, że kiedyś byliście blisko, a teraz z tego co widzę, to nawet nie gadacie. - drążyła temat bardzo mnie tym wkurwiając. - Daj spokój Anka. To przeszłość. - prawie na nią krzyczałam. - Mylisz się. Oboje macie w chuj smutne spojrzenia. Wiec nie przeszłość. - popatrzyłam na nią wściekłym wzrokiem i odeszłam rzucając "Chuj wiesz na ten temat Anka". /ohyeah
|
|
 |
Lubię, gdy ma kąciki ust uniesione ku górze. Lubię iskierki w Jego oczach. Lubię ten skurwysyński wyraz twarzy. Lubię cwaniackie teksty. Lubię, jak fałszuje śpiewając Merry Christmas. Lubię Go, tak cholernie mocno. /ohyeah
|
|
 |
Powiesz, że mnie kochasz? Spoko, ale zaakceptuj fakt, że Cię zranię. Zranię w cholernie mocny sposób. Zranię tak, że ciężko Ci będzie się podnieść. Ranię wszystkich, którzy mnie kochają i robię to dopóki nie przestaną. /ohyeah
|
|
 |
Och wiem, ze to chore. Ale ja właśnie taka jestem - chora psychicznie, zniszczona emocjonalnie, potrafię nie dawać znaku życia przez tydzień, pić samotnie w ciemnym pokoju aż mi się nie urwie film, potrafię udawać, że mi zależy, a potem Cię olać bez najmniejszego powodu. Lubię się bawić ludźmi i ich uczuciami. Zrozum - nie jestem dla Ciebie. / ohyeah
|
|
 |
[2] - Kocham Cię, kurwa, kocham jak popierdolony i nie mogę przestać. Piję, by zapomnieć o tym, jak cholernie Cię zraniłem, ale to nie pomaga. Palę, by się uspokoić, ale jeszcze bardziej się wkurwiam. Biorę, by zabić wyrzuty sumienia, a z każdą następną sekundą są one jeszcze większe. Świadomość, że zniszczyłem Ci życie mnie zabija. - mówił, a ja słuchałam spoglądając na zegarek i odliczając 10 minut. Gdy zakończył odparłam tylko - zabija Cię Twoja głupota, znikaj - i odeszłam. / ohyeah
|
|
 |
[1]- Chcę tylko pogadać - usłyszałam w słuchawce po odebraniu telefonu od nieznajomego numeru, ale od razu zorientowałam się kto dzwoni. - Więc gadaj czego chcesz lub daj mi święty spokój - rozkazałam. - Spotkajmy się, proszę. Daj mi 10 minut, a potem jeśli będziesz chciała-zniknę. - powiedział na jednym wdechu. - Okey, ale masz zniknąć z mojego życia. - wydusiłam z siebie te słowa i się rozłączyłam. Po niecałej godzinie zadzwonił, bym zeszła na dół. Jak tylko otworzyłam drzwi na dwór, poczułam jego ciepłe usta na swoich wargach. Odepchnęłam Go z siłą o której posiadaniu nie miałam bladego pojęcia. - Miałeś mi tylko coś powiedzieć, a odpierdalasz jakieś maniany - wykrzyczałam./ ohyeah
|
|
 |
Cholernie boli fakt, że wszystko się skończyło. Nie ma już NAS. Tej ekipy, która była w stanie za drugiego pójść w ogień. Ludzi potrafiących ogarnąć się o 3 nad ranem, by pójść do parku, położyć się na górce i gapić w gwiazdy. Nie ma dwudziestoczterogodzinnych imprez i wypadów za miasto na spontanie. A najgorsze jest, że znikła ta nić porozumienia wiążąca nas, ta przyjaźń, która podobno miała być wieczna. /ohyeah
|
|
 |
Jego opis na gg "na wieczność i jeszcze dłużej niebieskooka brunetko :*" od dwóch lat pozostaje niezmienny. Sms'y w moim telefonie też nie są wykasowane. Ale my usunęliśmy siebie nawzajem ze swojego życia i serca. Powiedz mi, jak to się stało? /ohyeah
|
|
|
|